Maciej Klenczon, syn Jerzego Klenczona, nie poszedł w ślady taty, ani jego brata stryjecznego, Krzysztofa i nie został muzykiem. Za to doskonale sprawdza się jako policjant pracujący na co dzień w Komendzie Miejskiej Policji w Gdańsku. Kilka dni temu uratował życie mieszkającemu w Szwecji Polakowi.

Aspirant Klenczon uratował desperata

W sobotę 21 czerwca starszy aspirant Maciej Klenczon, zastępca oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, odebrał telefon od mieszkanki Gdańska. Kobieta alarmowała, że jej znajomy mieszkający w Szwecji zamierza popełnić samobójstwo. Maciej Klenczon ustalił dokładny adres zamieszkania desperata. Potem skontaktował się z Biurem Międzynarodowej Współpracy Policji KGP w Warszawie, wnioskując o powiadomienie Szwedów. Dzięki szybkiej interwencji polskiego policjanta, pod wskazany adres skierowano patrol sztokholmskich funkcjonariuszy. Ci, po wyważeniu drzwi do mieszkania, uratowali 38-letniego Polaka.

St. asp. Maciej Klenczon pochodzi ze Szczytna. Tu się urodził i chodził do szkoły. Jest synem Jerzego Klenczona, brata stryjecznego lidera Czerwonych Gitar i Trzech Koron, Krzysztofa. W policji służy około 20 lat. Na Wybrzeżu mieszka od dłuższego już czasu, ale utrzymuje częsty kontakt z bliskimi w Szczytnie. - Jestem bardzo dumny z syna. Cieszę się, że uratował tego człowieka – nie kryje zadowolenia Jerzy Klenczon. Pan Maciej nie poszedł w ślady uzdolnionych muzycznie członków rodziny. - Ma dobry słuch, ładnie śpiewa, ale muzyka nigdy go nie pociągała. Zawsze bardziej wolał sport – wspomina pan Jerzy. Dodaje, że policyjnego bakcyla syn złapał, grając w koszykówkę w szczycieńskiej „Gwardii”. Wtedy do wstąpienia do służby namówili go koledzy z parkietu. Tata pana Macieja przyznaje, że widząc sportową pasję syna, nie miał zamiaru nakłaniać go do muzykowania. - Praca w policji bardzo mu się spodobała. Widać, że ją lubi – mówi pan Jerzy.

St. asp. Maciej Klenczon ma 42 lata. Żonaty, ojciec trojga nastoletnich dzieci - dwóch córek i syna.

(ew)