Chociaż od powołania Józefa Zajączkiewicza na zastępcę komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej minęły już dwa miesiące, wciąż nie wiadomo, kto przejmie po nim kierowanie komendą w Szczytnie. Szykowany przez niego na to stanowisko Mariusz Gęsicki nie podoba się staroście. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie argumenty, na które powołuje się Kijewski.

Bo nie poprosił

W piątek 13 października komendant Komendy Powiatowej PSP w Szczytnie Józef Zajączkiewicz poinformował swoich podwładnych o wyróżnieniu, które go spotkało i powołaniu na stanowisko zastępcy komendanta wojewódzkiego. Zebrani na odprawie strażacy usłyszeli, że w porozumieniu z komendantem wojewódzkim na swego następcę wyznaczył Mariusza Gęsickiego, pracującego w szczycieńskiej komendzie już 15 lat. Dzień później ta kandydatura została przedstawiona do akceptacji staroście Andrzejowi Kijewskiemu. Goszczący w tym dniu u niego komendant wojewódzki i jego nowy zastępca ze zdumieniem usłyszeli jednak, że Gęsicki ani staroście, ani zarządowi powiatu nie odpowiada.

DLACZEGO NIE PRZYSZEDŁ?

Dlaczego Gęsicki nie nadaje się na szefa komendy w Szczytnie?

Otóż według starosty nie jest on "ściśle związany z naszym powiatem", a do tego próbował niedawno (bezskutecznie) ubiegać się o podobne stanowisko w Mrągowie. Kijewski ma za złe Gęsickiemu również i to, że podczas nieobecności komendanta Zajączkiewicza nie przychodził na sesje i komisje Rady Powiatu, tylko wysyłał podległych mu pracowników. Słabe też, zdaniem starosty, było jego zaangażowanie w budowę nowej siedziby straży pożarnej, co nie wróży dobrze na przyszłość.

Kijewski ubolewa również, że nie miał wcześniej okazji porozmawiać z Gęsickim o jego kandydowaniu.

- Oficer powinien przyjść do starosty i powiedzieć: Panie starosto mam szansę, co pan na to? - wskazuje modelowe zachowanie kandydatowi na komendanta włodarz szczycieńskiego powiatu.

WYRÓŻNIENIE, A NIE WSTYD

Inne zdanie na ten temat ma były szef szczycieńskiej komendy Józef Zajączkiewicz. Postępowanie, które zaleca starosta jest bowiem niedopuszczalne w służbie pożarniczej. Według Zajączkiewicza, Mariusz Gęsicki ma znakomite predyspozycje do kierowania jednostkš w Szczytnie. Przygotowywał go do tej roli przez 10 lat, powierzając funkcję swego zastępcy. Systematycznie przeprowadzane kwalifikacje oficerów potwierdzały tylko słuszność dokonanego wyboru.

Argumenty Kijewskiego tłumaczące jego niechęć do Gęsickiego, uważa za niemerytoryczne. Nie widzi niczego niestosownego w tym, że jego zastępca wysyłał w swoim imieniu przedstawicieli na posiedzenia samorządu powiatowego. Błędne jest też, według Zajączkiewicza, wypominanie Gęsickiemu, że ubiegał się o stanowisko komendanta w Mrągowie.

- Taką propozycję otrzymał od komendanta wojewódzkiego i należało ją traktować jako wyróżnienie - zauważa były komendant szczycieńskiej straży pożarnej.

Co sądzi o "słabych związkach" Gęsickiego z powiatem szczycieńskim?

- Przecież wszystkie czynności, które wykonywał przez 15 lat pracy w komendzie, służyły dobru naszego powiatu - odpowiada Zajączkiewicz.

NIE POSZEDŁ, BO MA ZASADY

Mariusz Gęsicki urodził się w Wielbarku, potem mieszkał w Gromie, a od 13 lat jest zameldowany w Szczytnie. Po ukończeniu Szkoły Głównej Służby Pożarniczej rozpoczął pracę w szczycieńskiej komendzie. Tu przeszedł wszystkie szczeble kariery. Sprawa związana z jego nominacją budzi w nim niesmak. Nigdy się bowiem nie spodziewał, że propozycja objęcia wyższego stanowiska w innym mieście może być źle odebrana. Po otrzymaniu takowej od komendanta wojewódzkiego, wyraził zgodę, zastrzegając jednak w perspektywie powrót do Szczytna.

- Przypuszczam, że to mogło zaważyć o tym, że ostateczny wybór nie padł na mnie - mówi Gęsicki. Zapewnia, że budowa nowej strażnicy żywo go interesowała i interesuje, ale zdaje sobie sprawę, że dotychczas inwestycja pochłonęła zaledwie 30% potrzebnych na nią środków.

Dlaczego nie poszedł do starosty prosić o poparcie jego kandydatury?

- Mam swoje zasady - odpowiada krótko Gęsicki, który do czasu powołania nowego komendanta pełni jego obowiązki.

ZADECYDUJE GÓRA

Kto zostanie szefem szczycieńskich strażaków, jeszcze nie wiadomo. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Kijewski zaproponował swojego kandydata, innego pracownika komendy w Szczytnie. Przeszkodą dla niego może się jednak okazać brak wymaganego w takim przypadku tytułu magistra. Decyzja jest teraz w rękach Komendanta Głównego, który może uczynić odstępstwo od zasady, na co bardzo liczy Kijewski. Jeśli kandydat starosty nie zostanie jednak zaakceptowany, o tym, kto będzie następcą Zajączkiewicza rozstrzygnie komendant wojewódzki w porozumieniu z wojewodą, prawdopodobnie już nowym. Wówczas pewniakiem wydaje się Mariusz Gęsicki.

- Nic nie wskazuje na to, aby komendant wojewódzki zmienił zdanie co do swojego kandydata na stanowisko komendanta powiatowego w Szczytnie - usłyszeliśmy od Józefa Zajączkiewicza.

Andrzej Olszewski

2005.12.21