Ponad 300 tys. zł zalegają Zakładowi Gospodarki Komunalnej lokatorzy mieszkań. Część z nich chciałaby się przenieść do lokali o niższym standardzie, ale nie może, bo miasto nie ma w swoich zasobach mieszkań socjalnych.

Dłużnicy bez wyjścia

Pilna potrzeba

Dyrektor ZGK w Szczytnie Leszek Mierzejewski przygotował 63 wnioski o rozwiązanie umowy najmu z największymi dłużnikami. Ich zobowiązania sięgają od 1,5 do 12 tys. zł i wszystko wskazuje, że będą jeszcze rosły. Zadłużone lokale posiadają bowiem pełny standard, a ich najemcy nie są w stanie terminowo regulować rachunków. Chociaż nie płacą, to mogą spokojnie mieszkać. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, żeby lokatorów zmusić do wyprowadzki potrzebny jest wyrok sądowy, a do tego jeszcze miasto musi zagwarantować im pomieszczenie zastępcze. Nie wszyscy chcą jednak czekać do ostatniej chwili. Szesnastu najemców zadeklarowało chęć przeniesienia się do mieszkań o niższym standardzie, by nie powiększać jeszcze bardziej swojego zadłużenia. Niestety, ich próśb miasto nie może spełnić, bo brak w jego zasobach lokali socjalnych. Zadłużenie będzie więc rosło.

- Zwróciłem się do pani wiceburmistrz, aby podjąć jakieś kroki zmierzające do uniknięcia dodatkowych strat z tytułu niepłacenia czynszu - mówi dyrektor ZGK Leszek Mierzejewski. Według niego, w pierwszej kolejności na lokale zastępcze można by zagospodarować obiekt przy ul. Kajki, w którym mogłyby zamieszkać trzy rodziny. Koszt modernizacji dyrektor wstępnie wyliczył na 107 tys. zł, ale, jak dodaje, po weryfikacji może być znacznie taniej.

Brak rozeznania

Zdaniem radnej Ewy Czerw, która od lat zajmuje się problematyką mieszkaniową, miasto nie uniknie budowy lokali socjalnych. Taki zresztą spoczywa na nim obowiązek. W przeciwnym razie będzie ponosić koszty niepłacenia czynszu nie tylko przez lokatorów mieszkań komunalnych, ale także spółdzielczych i TBS-owskich (są już dwa wyroki eksmisyjne). Radna popiera wariant modernizacji obiektu przy ul. Kajki i podtrzymuje wcześniejszą propozycję adaptacji na lokale socjalne byłego budynku Wodrolu przy ul. Mrongowiusza, gdzie mogłoby zamieszkać kilkanaście rodzin.

Dziwi się, że zamiast socjalnych, miasto buduje domy komunalne, do czego przecież nie jest zobowiązane. To świadczy, jej zdaniem, o braku należytego rozeznania w sytuacji mieszkaniowej.

- Burmistrz zakładał płynny ruch na rynku mieszkaniowym - mówi radna. - Sugerował, że ludzie z mieszkań o niskim standardzie (np. z ulic Bartna Strona czy Leyka) i dobrze sytuowani, będą chcieli przeprowadzać się do lepszych lokali, a na ich miejsce zakwateruje się niepłacących czynszów dłużników. To się nie sprawdziło. Ludzie sami, swoim kosztem podnieśli standard zajmowanych mieszkań, nie są więc już zainteresowani przeprowadzką i płaceniem wyższego czynszu.

Zamiast socjalnych - przejściowe

Stanowiska władz miasta broni wiceburmistrz Danuta Górska. Według niej nie ma sensu budować mieszkań socjalnych, bo ich koszt jest zbliżony do komunalnych.

- Przymierzamy się natomiast do adaptacji wolnych obiektów na pomieszczenia przejściowe - mówi wiceburmistrz.

Gdzie są takie miejsca w Szczytnie?

- Właśnie ich szukamy - słyszymy w odpowiedzi.

Zdecydowanie przy tym wyklucza możliwość zaadaptowania na lokale socjalne obiektu po Wodrolu. Powód? Bliskie sąsiedztwo cmentarza.

(olan)

2005.08.10