Tegoroczne Dni Pasymia upłynęły pod znakiem rywalizacji sportowej. Najbardziej widowiskowym i emocjonującym punktem imprezy były wyścigi smoczych łodzi z udziałem samorządowców z terenu powiatu. Zawody na długo zapamięta starosta Jarosław Matłach, który podczas przymusowej kąpieli w wodach Kalwy stracił okulary.

Emocje na Kalwie

MUZYCZNE WSPOMNIENIA

Dni Pasymia rozpoczęły się w piątek 13 lipca koncertem organowym w kościele ewangelicko-augsburskim. W sobotę przed południem odbył się turniej piłkarski, a wieczór upłynął pod znakiem muzycznych wspomnień. Najpierw znane przeboje odśpiewał zespół Waleriana Ostrowskiego, a potem dość licznie zgromadzeni na rynku Pasymia mieszkańcy i turyści bawili się przy coverach Tiny Turner i Abby. Wcześniej uroczystego otwarcia święta grodu dokonał burmistrz Bernard Mius.

SAMORZĄDOWCY DO WIOSEŁ

Najbardziej widowiskowym i oczekiwanym punktem tegorocznych Dni Pasymia były jednak niedzielne I Samorządowe Wyścigi Smoczych Łodzi przeprowadzone na jeziorze Kalwa. Miłośnicy tej dyscypliny mogli obserwować podobne zawody przed rokiem podczas obchodów 620-lecia miasta oraz trzy tygodnie temu w trakcie powitania lata. W wyścigach wystartowało pięć osad - ekipa gospodarzy, reprezentacja Jedwabna, Dźwierzut, Świętajna oraz połączone siły starostwa i Urzędu Miejskiego w Szczytnie pod wodzą starosty Jarosława Matłacha i wiceburmistrza Krzysztofa Kaczmarczyka. Dodatkowym wsparciem służył Szczytnu także komendant powiatowy policji Sławomir Mierzwa. Imponująco prezentowała się drużyna ze Świętajna kierowana przez wójta Janusza Pabicha. Zawodnicy ubrani w jednakowe niebieskie koszulki byli dopingowani z brzegu przez pracownice urzędu. O jednolitych, czerwonych strojach nie zapomniała też reprezentacja Jedwabna.

STAROSTA BEZ OKULARÓW

Jak się okazało, wyścigi smoczych łodzi wymagają nie tylko dużej sprawności, ale też koncentracji. Przekonała się o tym najlepiej reprezentacja Szczytna. W pierwszym biegu, w którym ścigała się z drużyną z Pasymia, tuż za linią mety doszło do wywrotki. Wszyscy szczycieńscy zawodnicy, łącznie z towarzyszącą im reporterką „Kurka”, wylądowali w wodach Kalwy. Na ratunek pechowcom pospieszyli od razu czuwający nad bezpieczeństwem podczas zawodów strażacy oraz Maciej Rokus ze Śląskiej Specjalnej Grupy Płetwonurków. Przymusową kąpiel na długo zapamięta starosta Jarosław Matłach, który w odmętach jeziora stracił okulary. Nie przeszkodziło mu to jednak w uczestniczeniu w kolejnych biegach. Niestety, drużyna ze Szczytna nie zdobyła ani jednego punktu i zajęła ostatnie miejsce. Mimo to zawodnicy byli zadowoleni, bo pasymskie wyścigi stały się dla nich próbą generalną przed kolejnymi zawodami, które już za kilka dni w ramach Dni i Nocy Szczytna odbędą się na Jeziorze Domowym Dużym.

- To wspaniała zabawa, a straty są wliczone w jej koszta - powiedział po zakończeniu zawodów starosta Matłach, żałując jednak nieco zatopionych okularów. Zapowiedział też, że jeśli pozwolą mu na to obowiązki, wystartuje również w regatach w Szczytnie.

NIEPOKONANI GOSPODARZE

Najlepiej w zawodach spisała się drużyna z Pasymia. Ekipa gospodarzy nie przegrała żadnego wyścigu i zdobyła komplet punktów. Zaledwie o jedno „oczko” gorsi okazali się samorządowcy ze Świętajna, którzy wywalczyli drugie miejsce. Na trzeciej pozycji uplasowali się reprezentanci Jedwabna, a na czwartej załoga z Dźwierzut. Skład zwycięskiej drużyny tworzyli: Paweł Rychlik (kapitan), Paweł Martin, Łukasz Martin, Michał Paczkowski, Tomasz Trusewicz, Konrad Małkowski, Jarosław Majewski, Dariusz Malanowski oraz tajemnicza pani Dagmara, która dzielnie nadawała rytm pasymskim wioślarzom. W organizacji zawodów, oprócz strażaków z komendy PSP w Szczytnie i śląskich płetwonurków, pomogli także ochotnicy z OSP Pasym, straż rybacka i WOPR.

Ewa Kułakowska/ Fot. A. Olszewski