Obchody podwójnego jubileuszu - dwudziestolecia istnienia Zespołu Pieśni i Tańca "Jedwabno" oraz trzydziestolecia pracy artystycznej dyrektor jedwabieńskiego GOK-u Anny Sarnowskiej - zgromadziły pełną salę widzów. Wszyscy bawili się i podrygiwali w rytm ludowych melodii, ale i z łezką rozrzewnienia wspominali minione lata.

Jubileusze w podskokach

Wspomnień czar

W ciągu minionych dwóch dekad członkowie zespołu ludowego z Jedwabna zżyli się ze sobą i stworzyli wielką rodzinę. Niczym na urodzinowym przyjęciu, gościom przedstawiono historię szacownego, dwudziestoletniego już jubilata. Na telebimie umieszczonym w sali widowiskowej GOK-u zaprezentowano widzom film z pierwszym występem zespołu, a potem jego telewizyjny debiut - przedstawienie "Wielkanoc w Jedwabnie". Cała sala śmiała się na widok znajomych, choć nieco "odmłodniałych" twarzy. Okrzyki i ciepłe komentarze ucichły jedynie na kilka chwil. Zapanował wtedy podniosły, poważny nastrój. Wyjątkowo, bo chwilą ludowej muzyki, a nie ciszy, uczczono pamięć nieżyjących już "pionierów" jedwabieńskiego zespołu - Władysława Modzelewskiego, Franciszka Bałdygi i Kazimierza Zdunka.

Przyjaciele nie zawiedli

Drugą okazją do świętowania były obchody trzydziestolecia pracy artystycznej Anny Sarnowskiej - opiekunki zespołu, dyrektora jedwabieńskiego GOK-u. Na jubileusz przybyli przyjaciele i znajomi z innych zespołów, z którymi była związana Anna Sarnowska. Na scenie pojawili się tancerze z zespołów pieśni i tańca "Olsztyn", "Grajewianie", "Kętrzyn" oraz kapela i zespół śpiewaczy "Reszelianie". Warmińską "gadkę" specjalnie dla Anny Sarnowskiej wygłosił znany z olsztyńskiego radia Edward Cyfus. Oczywiście specjalny występ na cześć opiekunki przygotowali również tancerze "Jedwabna". Zmienili nawet słowa jednej z ludowych piosenek, śpiewając, że "jak dobre tańce to tylko z dziewczyną o imieniu Anka".

Roztańczona Anka

Nic jednak tak nie rozbawiło zgromadzonej publiki jak owa niespodzianka, o której od samego początku wiadomo było tyle tylko, że... będzie. Po dwóch godzinach ludowych tańców i śpiewów, na scenę uroczyście wezwano najważniejszą osobę jedwabieńskiej uroczystości. Tam polecono jej ni mniej, ni więcej, jak... przeprowadzić z zespołem próbę, taką od jakiej zwykle zaczyna się naukę tańca w ludowym zespole. Anna Sarnowska wymigiwała się początkowo od zadania, twierdząc, że przecież jej podopieczni już od dawna doskonale sobie radzą bez takich podstawowych wskazówek. Gdy jednak tylko usłyszała pierwsze skoczne nuty, trema i zdenerwowanie gdzieś uleciały i zaczęła wywijać po scenie z każdym tancerzem po kolei. Potem z radością pozwoliła usadzić się na prawdziwej, drewnianej beczce i odgrywała bajkową Pyzę, która chodziła po polskich dróżkach.

- W naszym przedstawieniu Pyza-Ania przebywa drogę od zespołu do zespołu, dopóki nie zechce w końcu gdzieś osiąść na stałe - tłumaczyła jedna z organizatorek "niespodzianki" Krystyna Jurga.

Jedwabieńscy tancerze uznali, że tym miejscem powinna być ich miejscowość i zespół. Zwrócili się o pomoc i wsparcie do wójta gminy Włodzimierza Budnego. On to, okolicznościowym, okazałym dyplomem, dokonał symbolicznego "ukorzenienia" Anny Sarnowskiej w Jedwabnie.

Katarzyna Mikulak

2003.10.01