W minionym tygodniu, gdy panowały siarczyste mrozy, strażacy kilkanaście razy interweniowali przy pożarach sadzy w przewodach kominowych. Jak się okazuje, są one nie tylko nieczyszczone, ale wielu właścicieli nieruchomości zamurowuje w nich otwory, przez które wybiera się nagromadzony osad. Niektórzy, budując domy, w ogóle ich nie montują.

Kominy bez wyczystek
Do jednego z kilkunastu odnotowanych w zeszłym tygodniu pożarów sadzy doszło w Olszynach

Niskie temperatury wiążą się z ryzykiem pożarów sadzy. Tak też było w minionym tygodniu. Na terenie powiatu doszło do kilkunastu takich zdarzeń. We wtorek 27 lutego strażacy interweniowali w budynku mieszkalnym na ul. Kopernika w Wielbarku. Po ugaszeniu pożaru sprawdzili, czy nie ma ukrytych zarzewi ognia i czy nie ulatnia się tlenek węgla. Na szczęście zagrożenia nie stwierdzono. Doszło za to do pęknięcia komina na parterze i poddaszu. Tego samego dnia sadze zapaliły się również w budynku Szkoły Podstawowej w Gromie. Kiedy na miejsce dotarli strażacy, piec CO był już wygaszony, a dzieci wraz z nauczycielami przebywały na korytarzu. Następnie uczniów zwolniono do domów. W tym przypadku również popękał komin. Kolejne we wtorek wezwania strażacy otrzymali do pożarów sadzy na ulicach Traugutta i Lwowskiej w Szczytnie. Zostały one ugaszone i nie spowodowały większych strat. W środę 28 lutego sadze paliły się w budynku mieszkalnym w Olszynach oraz w Szczytnie na ul. Tetmajera. Na szczęście obyło się bez znaczących szkód. W czwartek 1 marca pożar sadzy wybuchł w jednym z budynków w Olszynach. W wyniku tego zapaliła się drewniana podłoga przylegająca do komina. Strażacy ugasili pożar i rozebrali nadpalone elementy. Tego samego dnia sadze paliły się także w Szymankach, ale tam ogień nie spowodował poważniejszych szkód. W piątek i sobotę strażacy gasili sadze w budynkach na ul. Konopnickiej i Kopernika w Szczytnie oraz w Kamionku i Lipowcu.

Okazuje się, że przyczyną takich zdarzeń jest nie tylko niedbalstwo właścicieli nieruchomości, ale też źle pojęta oszczędność i niewiedza. - W wielu przypadkach zauważamy, że ludzie zamurowywują wyczystki kominowe lub, budując nowe domy, w ogóle ich nie uwzględniają – mówi kpt. Łukasz Wróblewski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie. Brak drzwiczek wyczystkowych powoduje, że nie ma możliwości wybrania sadzy z komina. W takich sytuacjach, jeśli dochodzi do pożaru, strażacy muszą zasypać cały przewód piachem. Następnie kominiarz u podstawy komina wybija otwór, przez który wybiera nagromadzony tam, nierzadko sięgający dwóch metrów, osad. - W wyniku zapalenia się takiej ilości sadzy może dojść do pęknięcia komina – ostrzega strażak, dodając, że przy większym rozszczelnieniu przewodu istnieje ryzyko pożaru całego budynku.

(ew)