Ekolodzy i ci, którzy sceptycznie podchodzą do pomysłu budowy na terenie gminy Dźwierzuty elektrowni wiatrowych zyskali sojusznika i to nie byle jakiego. Najwyższa Izba Kontroli zbadała okoliczności powstawania farm wiatrowych w latach 2009-2013

i wykryła liczne nieprawidłowości. Z raportu wynika, że temu procesowi towarzyszy konflikt interesów, brak przejrzystości,

a nawet korupcja.

Korupcyjne wiatraki

WIATRAKI DLA WYBRANYCH

Wnioski z przeprowadzonej przez NIK kontroli są przygnębiajace. Okazuje się, że żadna ze skontrolowanych gmin, nawet w sytuacji licznych protestów dotyczących lokalizacji farm wiatrowych, nie zdecydowała się na zorganizowanie referendum w tej sprawie, mimo że taką formę dopuszczały przepisy. Decyzje w imieniu społeczności lokalnych w tym zakresie podejmowane były wyłącznie na sesjach rad gmin przez radnych.

Ponadto kontrolerzy wykryli, że w ok. 30 proc. skontrolowanych gmin elektrownie wiatrowe lokalizowane były na gruntach należących do osób pełniących funkcję organów gminy bądź zatrudnionych w gminach, m.in. do radnych, burmistrzów, wójtów, czy pracowników urzędów gmin, tj. osób, które jednocześnie w imieniu samorządu brały udział w podejmowaniu decyzji co do miejsca inwestycji. Sytuacje takie noszące znamiona konfliktu interesów – w ocenie NIK – stwarzały zagrożenie wystąpienia zjawisk o charakterze korupcyjnym, a także noszącym znamiona niedopuszczalnego lobbingu - alarmuje Izba.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.