Krakowskie klimaty

Tydzień temu, pisząc o literackich lokalach warszawskich, a także o kawiarnianej atmosferze w dzisiejszych czasach, czyli o jej braku, jako ilustrację zamieściłem zdjęcie znanej krakowskiej kawiarenki VISaVIS. Mieści się ona przy rynku, naprzeciwko słynnej PIWNICY POD BARANAMI. Dzisiaj, kiedy zasiadłem do pisania felietonu (już nr 296) przyszło mi do głowy, żeby spróbować „odkleić się” od mojego rodzinnego miasta, to jest Warszawy i napisać kilka zdań o najpiękniejszym grodzie w Polsce - Krakowie. Wiele mnie z nim niegdyś łączyło i mimo historycznej animozji między mieszkańcami dawnej i obecnej Stolicy Polski od zawsze to miasto uwielbiam i wciąż szukam pretekstu, aby ponownie je odwiedzić i ocenić kolejne zmiany. Ostatnio byłem tam we wrześniu 2013, oprowadzając po Krakowie kuzynki z Kanady.

Życie kulturalne tego wielkiego miasta niemal całkowicie skupia się na proporcjonalnie niewielkim obszarze jego starej części, ze szczególnym uwzględnieniem krakowskiego rynku. Tak było niegdyś i tak jest dzisiaj. Moja żona, która przed laty studiowała historię na uniwersytecie w Toruniu, a w Krakowie odbywała letnie praktyki studenckie opowiadała mi, że dla niej czymś fascynującym i niespotykanym gdzie indziej było to, że spacerując w obrębie starego miasta, pośród niezliczonych ogródków gastronomicznych, widywało się przy stolikach osoby znane z telewizji i prasy. Praktycznie można tam było zawsze spotkać postacie liczące się w mieście, a także w świecie. Takie to jest miasto. Wiem o tym sporo, albowiem moje doświadczenia sięgają czasów jeszcze bardziej zamierzchłych. Od mojej żony jestem po prostu starszy.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.