Obecna burmistrz Pasymia zarzuca swemu poprzednikowi i jego zastępcy, że zaciągając w 2001 r. kredyt na budowę gimnazjum przekroczyli uprawnienia. Zawiadomienie w tej sprawie zostało skierowane do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych.

Kredyt od tyłu

Bolesne skutki euro

W 2001 r. Rada Miejska w Pasymiu wyraziła zgodę na zaciągnięcie przez zarząd miasta pożyczki w wysokości do 3,8 mln zł na budowę gimnazjum. Działający z upoważnienia zarządu burmistrz Wiesław Nosowicz i jego zastępca Wiesław Szubka wzięli kredyt w PKO BP na równowartość tej kwoty w euro.

- Nie mieli uprawnienia do zaciągania kredytu w euro, a do tego naruszyli ustawę o finansach publicznych zakazującą samorządom zaciągania zobowiązań, w których nie jest określona maksymalna wartość nominalna w złotych polskich. Skutki tego odczuwamy do dziś - zarzuca poprzednim włodarzom Pasymia skarbnik gminy Arkadiusz Młyńczak.

Chociaż do dziś gmina spłaciła już 1 mln zł odsetek i kapitału wartość kredytu... wzrosła z 3,8 mln zł do 4,7 mln. Wszystko przez kurs euro, który z 3,60 zł w dniu zaciągania kredytu skoczył do 4,80 zł na początku lutego br.

- Zostaliśmy postawieni w sytuacji, z której trudno się wygrzebać - narzeka skarbnik Młyńczak. Plan spłaty kredytu sięga roku aż 2010.

Wszyscy tego chcieli

Wiesław Szubka, dziś piastujący urząd wicestarosty szczycieńskiego nie ma sobie nic do zarzucenia, twierdzi, że z burmistrzem Nosowiczem działali w interesie gminy. Wzięli kredyt w euro, bo jego oprocentowanie (6-7%) było blisko trzykrotnie niższe niż w złotych polskich (19-20%).

Wicestarosta przyznaje, że naruszyli w ten sposób art. 51 ustawy o finansach publicznych, ale nie sposób było tego uniknąć przy pożyczce w euro, do której zresztą gorąco namawiano samorządowców na różnego rodzaju szkoleniach. Zapewnia też, że była w tej sprawie pełna akceptacja ze strony radnych.

- Wszyscy byli o tym dokładnie poinformowani i popierali kredyt w euro, łącznie z ówczesnym radnym Arkadiuszem Młyńczakiem, który dziś tak bardzo nad tym ubolewa - mówi Szubka. Zaznacza też, że cały czas pasymski urząd kontrolował kurs walut, tak by w przypadku wzrostu kursu euro przewalutować kredyt.

- Czuwaliśmy, ale niestety nie zostaliśmy wybrani na następną kadencję, a nasi następcy nie dopilnowali tego obowiązku - dodaje były wiceburmistrz.

Czemu zatem nowe władze mają pretensje do niego i Nosowicza?

- Postawili sobie za punkt honoru, żeby udowodnić społeczeństwu, że zrobiliśmy bardzo dużo przekrętów i powinniśmy już gnić w lochach. Niestety, przez ponad rok grzebią w papierach i nic nie mogą znaleźć. Wynajdują więc jakieś duperele i robią z nich sensacje - wytyka burmistrz Kobylińskiej i skarbnikowi Młyńczakowi były wiceburmistrz.

Teraz już za późno

Zapytaliśmy skarbnika Młyńczaka czemu nie przewalutowuje kredytu.

- W tej chwili jest to już niewykonalne. Trzeba by zapłacić na wstępie 50 tys. prowizji i płacić miesięcznie trzykrotnie większe odsetki. A na to gmina nie ma pieniędzy - odpowiada.

Młyńczak jest przekonany, że kurs euro zatrzyma się na obecnym poziomie, a nawet być może spadnie, wobec czego zamiana dziś kredytu na inną walutę jest niecelowa.

Skarbnik zaprzecza też, że popierał zaciąganie kredytu w euro. Owszem, dyskutowano nad taką ewentualnością, ale rada przyzwolenia takiego obu burmistrzom nie dała.

Rzecznik bada sprawę

Burmistrz Pasymia Lucyna Kobylińska złożyła zawiadomienie o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych przez swego poprzednika i jego zastępcę.

- Postępowanie jest w toku, decyzja zapadnie do 19 marca - informuje "Kurka" Małgorzata Perzanowska-Chłopik, rzecznik dyscypliny finansów publicznych przy wojewodzie warmińsko-mazurskim i Regionalnej Izbie Obrachunkowej. Jaką decyzję podejmie, dziś jeszcze nie wie. Możliwości są dwie: albo skieruje wniosek o ukaranie do komisji orzekającej, albo od tego odstąpi.

Andrzej Olszewski

2004.03.03