Barwne stroje, ludowe pieśni i żywiołowe tańce sprawiły, że Miejski Dom Kultury zmienił się w kurpiowską wieś, na której akurat odbywa się huczne wesele. Inscenizację tego szczególnego obrzędu zaprezentował zespół folkorystyczny „Cepelia Kurpianka” z Kadzidła.

Na kurpiowskim weselu

WIERNI TRADYCJI

Folklor kurpiowski należy do najbarwniejszych i bodaj najbardziej rozpoznawalnych w skali całego kraju, a wyrazistością ustępuje prawdopodobnie tylko góralskiemu. Po raz kolejny mogli się o tym przekonać mieszkańcy Szczytna. W sobotę 19 maja w Miejskim Domu Kultury odbyła się inscenizacja wesela kurpiowskiego w wykonaniu obchodzącego 60-lecie istnienia zespołu „Cepelia Kurpianka” z Kadzidła, kierowanego przez Pawła Łaszczycha. Organizatorem przedsięwzięcia było Stowarzyszenie „Kurpie w Szczytnie”. Jak się okazało, miłośników folkloru ludu graniczącego z Mazurami jest w Szczytnie wielu, o czym świadczyła wypełniona niemal do ostatniego miejsca sala widowiskowa. Wśród sympatyków Kurpiowszczyzny znaleźli się przedstawiciele władz miejskich i powiatowych z burmistrz Danutą Górską oraz starostą Jarosławem Matłachem na czele. Przybyli również członkowie stowarzyszeń kurpiowskich z Olsztyna, Myszyńca i Kadzidła. Wójt tej ostatniej gminy, Dariusz Łukaszewski, zdradzając zebranym, że pochodzi ze Szczytna, zwracał uwagę na to, że m.in. dzięki Kurpiom, pielęgnującym swoje zwyczaje i obrzędy, pozbawione po wojnie swoich korzeni miasto na nowo buduje tożsamość.

GADKA I INSCENIZACJA

Żadna kurpiowska impreza w mieście nie może się obyć bez gadki najsłynniejszej Kurpianki zasiadającej w Radzie Miejskiej, Anny Rybińskiej. Nie inaczej było i tym razem. Zanim rozpoczęła się inscenizacja, radna opowiedziała w kurpiowskiej gwarze o swoich wrażeniach z pewnego wesela, które, wbrew odwiecznej tradycji, nie zakończyło się wielką bójką na sztachety. Potem scenę domu kultury opanowali członkowie zespołu z Kadzidła. Zaprezentowali wszystkie najważniejsze elementy obrzędu weselnego. Zaczęli od niezwykle wzruszającego wyprowadzenia panny młodej z domu i pożegnania z najbliższymi członkami rodziny. Były też oczepiny, wyjazd do pana młodego oraz inscenizacja biesiady weselnej. Wszystkim tym etapom towarzyszyła muzyka, ludowe śpiewy oraz tzw. przemowy, oczywiście w autentycznej gwarze kurpiowskiej. Miłośnicy folkloru mogli też podziwiać barwne stroje wykonawców. Warto też dodać, że publiczność zmieniła się w prawdziwych gości weselnych - każdy, kto przyszedł do MDK-u, otrzymał białą kokardkę, a w przerwie pomiędzy kolejnymi częściami inscenizacji, weselnicy byli częstowani drożdżowymi plackami oraz swojskim chlebem ze smalcem i kiszonym ogórkiem. Specjały te przygotowały członkinie Stowarzyszenia „Kurpie w Szczytnie”.

FOLKLOR DLA WSZYSTKICH

Prezes stowarzyszenia Irena Moskowska mówi, że z zamiarem przypomnienia tradycyjnego obrzędu weselnego nosiła się od bardzo długiego czasu.

- Pomysł ten chodził za mną od dawna. Chcieliśmy pokazać, jak to się wszystko odbywało nie tylko Kurpiom mieszkającym w Szczytnie, ale i innym mieszkańcom, a zwłaszcza młodym - tłumaczy prezes Mosakowska.

Inscenizacja przywołała też jej wspomnienia z dzieciństwa i młodości, gdy sama uczestniczyła w weselnych obrzędach.

- Pamiętam, że mój ojciec wygłaszał przemowy do młodych, bardzo podobne do tych, które prezentował dziś zespół - opowiada Irena Moskaowska, która pochodzi ze wsi Cieloszka w powiecie Kolno.

Według niej najbardziej podniosłym momentem zaślubin było wyprowadzenie panny młodej.

- Zawsze towarzyszył temu płacz i wielkie wzruszenie. Trwało to zresztą bardzo długo, bo śpiewom nie było wtedy końca - wspomina prezes.

(łuk)