Gwałtowne wichury na północy i wschodzie kraju - jak podało MSWiA - spowodowały śmierć 7 osób, w tym małego dziecka. Na Warmii i Mazurach we wsi Marianka (powiat elbląski) silny podmuch wiatru przewrócił ciągnik, który wjeżdżał na skarpę. Kierowca poniósł śmierć na miejscu. Wcześniej w Małdytach zginął 68-letni mężczyzna, którego podmuch wiatru strącił z roweru. Listę ofiar powiększyła mieszkanka Giżycka. Jej samochód na jednej z ulic miasta został przygnieciony przez drzewo.

W wielu miastach z budynków spadały tablice reklamowe i dachówki.

Zdaniem fachowców - meteorologów takie huraganowe wiatry wiejące z prędkością 120 - 130 km/h zdarzają się w Polsce nie częściej niż co 30 lat. A tak naprawdę wobec niszczycielskiej potęgi żywiołu, mimo licznych zdobyczy technicznych XXI w., jesteśmy praktycznie bezbronni.

Nieokiełznana potęga żywiołu

WICHURA W SZCZYTNIE

Przez Szczytno najpotężniejsze uderzenia wichury przetoczyły się w piątek (19 stycznia) we wczesnoporannych godzinach 4.00 - 7.00 .

- Wycie wiatru przypominało skowyt wściekłej sfory psów. Łoskot spadających dachówek, kawałków rynien, gałęzi z drzew i innych przedmiotów toczących się później po miejskich ulicach i chodnikach jeżył włos na głowie - relacjonowała "Kurkowi" mieszkanka domu stojącego w pobliżu placu Juranda.

Tam też, kiedy tylko wzeszło słońce, widać było najbardziej spektakularne skutki wichury. Huraganowe porywy wiatru strąciły dachówki nie tylko z ratuszowej wieży, ale i pozostałych skrzydeł gmachu, ścieląc je gęsto na bazaltowej kostce placu parkingowego. W fosie legły tzw. gąsiory i szyby z niektórych okien. Aby zapobiec wypadkom, zamknięto wejście do ratusza od strony ul. Kasprowicza, a plac Juranda otoczono ostrzegawczą taśmą, aby uniemożliwić tam parkowanie samochodów.

Kiedy tylko wiatr nieco się uspokoił, kilku bezmyślnych i niezdyscyplinowanych kierowców zaparkowało na placu "w bezpiecznej" odległości od spadających dachówek, co widać na zdjęciu - fot. 1.

Niezwykle silny wiatr wyrządził również niemałe szkody na miejskiej targowicy. Powywracał niektóre ławy, a szereg stoisk ustawionych od strony ul. Targowej pozbawił brezentowego zadaszenia - fot. 2.

Z kolei drewniany dach jednego z boksów wichura rzuciła na blaszane zadaszenie odległego o kilkanaście metrów innego stoiska.

Na ul. Bartna Strona całkowitej zagładzie uległa drewniana konstrukcja szkieletu dachu nowo budowanego domu - fot. 3.

Wskutek wichury posypały się także dachówki z wieży kościoła ewangelickiego.

STRATY

Jakie straty poniosło nasze miasto i okolice po przejściu żywiołu trudno oszacować, gdyż jest jeszcze za wcześnie, muszą to zbadać specjalistyczne komisje.

W przypadku ratusza uszkodzenia zgłoszono już do ubezpieczyciela.

- Z naprawieniem szkód powinniśmy uporać się szybko - mówi szef gospodarstwa administrującego gmachem Wiesław Siurnicki.

Jak nam wyjaśnił, nie będzie kłopotów z uzupełnieniem braków w dachówkach, gdyż tych ma duży zapas po niedawno prowadzonym remoncie wieży. Tyle że będą to roboty wysokościowe, a takie mogą wykonywać tylko specjalistyczne firmy - takie jak np. "Alpina" z Morąga.

Z ostatniej chwili:

Już w sobotę ubytki dachówek na ratuszu uzupełniono. Na wieży pracowała właśnie "Alpina", zaś na dachu budynku firma miejscowa. Morąska ekipa kładła również dachówki na wieży kościoła ewangelickiego.

TRUDNE PARKOWANIE

Mieszkaniec Szczytna Józef J. jest niepełnosprawny. Choć ma już swoje lata, to przepełnia go życiowa energia i często porusza się po mieście swoim samochodem, załatwiając liczne interesy. Czasami szlag go trafia, kiedy pod jakąś instytucją, albo sklepem nie ma wyznaczonych miejsc parkingowych dla inwalidów, a pozostałe są zajęte. Albo, gdy zastaje sytuację taką, że niby wyznaczone miejsce jest, ale parkuje tam już ktoś inny, nieuprawniony - fot. 4.

Gwoli wyjaśnienia dodajmy, że osoba niepełnosprawna, oprócz nieobowiązkowego znaczka na karoserii samochodu, takiego jak ten widoczny na słupku, musi jeszcze koniecznie umieścić w widocznym miejscu (najczęściej za przednią szybą) stosowną legitymację.

WSPÓLNA AKCJA

Aby unaocznić "Kurkowi", jak to jest w innych punktach Szczytna, pan Józef zaproponował nam małą wycieczkę ulicami miasta. Zaczęliśmy od centrum, czyli placu Juranda, gdzie nie widać specjalnie wyznaczonych miejsc do parkowania, a przecież latem tłok panuje tutaj ogromny.

- Miejsce (jedno albo dwa) parkingowe dla inwalidy przydałyby się w sąsiedztwie budek telefonicznych, bo stąd byłoby blisko do ratusza oraz sklepów i placówek usługowych - postuluje pan Józef. Po czym proponuje udać się pod wielki market, z którego szefem toczył zacięte boje o pewien w zasadzie drobiazg, ale mimo to poległ, bo nic nie osiągnął.

ZNAK ŚCIENNY

Na ścianie "Kauflandu", bo o nim tu mowa, wisi znaczek wyznaczający miejsca do parkowania dla niepełnosprawnych osób, a wygląda to tak - fot. 5.

Obok znaku, co widać na fotografii stoją trzy samochody, ale tylko jeden prawidłowo - pierwszy od lewej (ma uprawnienia). Pozostali kierowcy (bez uprawnień) nie są nawet świadomi, że postąpili nieprawidłowo, bowiem z miejsca, gdzie zaparkowali nie widać pewnego, ale znaczącego szczegółu.

Oto on, czyli oznakowanie w powiększeniu - fot. 6.

Jak widać, wyznaczono tutaj aż cztery stanowiska dla inwalidów, ale jaki pożytek z takiego piktogramu, skoro nie jest on czytelny nawet z małej odległości.

Pan Józef usiłował nakłonić dyrektora placówki do zawieszenia oddzielnych znaków nad każdym z czterech stanowisk, ale to mu się nie udało. Uciekł się nie tylko do próśb, ale i gróźb, że złoży skargę w stosownych organach, ale zaraz został poinformowany, że to teren prywatny i nic tym służbom do tego.

* * *

Z kolei udając się pod przychodnię "Elmed" (róg ul. Poznańskiej i Drzymały) zauważyliśmy swoisty paradoks. Przed głównym wejściem, i owszem, została urządzona, jak przystało na placówkę zdrowia, specjalna rampa dla wózków inwalidzkich, ale i tak nie można pod nią podjechać, gdyż zwykle jest zastawiana przez samochody zaparkowane przez osoby pełnosprawne.

Co gorsza, specjalnych miejsc dla tych, którzy są nieco inni, nigdzie tu nie widać.

ZNAKI NAZIEMNE

Pod "Biedronką II" (ul. Pasymska) miejsca parkingowe dla inwalidy wyznacza czerwony pas, na którym wymalowano wiadome znaczki z wózkiem - fot. 7.

Jak widać na zdjęciu, właśnie na nim zatrzymał się jakiś jegomość (bez uprawnień) i zakrył samochodem oznakowanie. Ba, kto mu teraz udowodni, że stoi nieprawidłowo, blokując miejsce uprawnionym osobom. Przecież nikt nie będzie zaglądał mu pod koła samochodu i patrzył, co tam wymalowano pod spodem. I co jeszcze zwraca uwagę - obok tyle pustej przestrzeni, a ów pełnosprawny kierowca uparł się zatrzymać akurat na miejscu dla inwalidy.

Pod tym marketem brakuje po prostu oznakowania pionowego, chociażby takiego jak na placu pod "Championem".

- Jest to jedyny wzorowo urządzony parking z miejscami dla inwalidy w naszym mieście - skonkludował wyniki naszej podróży po Szczytnie pan Józef.

To jednak zbyt mało. Może teraz, po opisaniu perypetii z parkowaniem samochodu niepełnosprawnego w naszym mieście, coś się w tym względzie poprawi. Pan Józef jest pełen nadziei.

2007.01.24