Szczycieńska straż pożarna już od czterech miesięcy pozostaje bez komendanta. Niechęć starosty wobec nominacji Mariusza Gęsickiego powoduje, że nowym szefem komendy w Szczytnie może zostać tylko ktoś z zewnątrz.

Nominacja w zawieszeniu

Nowy komendant wojewódzkiej straży pożarnej Józef Zajączkiewicz wciąż nie może się doczekać swego następcy w Szczytnie.

Przypomnijmy. Cztery miesiące temu, po otrzymaniu awansu na stanowisko zastępcy komendanta wojewódzkiego, Józef Zajączkiewicz zaproponował na swego następcę w Szczytnie Mariusza Gęsickiego. Ten wybór wydawał się oczywisty - Gęsicki przez 10 lat był zastępcą Zajączkiewicza. Nic więc dziwnego, że jego kandydaturę poparł komendant wojewódzki. Niespodziewanie weto postawił natomiast starosta Andrzej Kijewski, tłumacząc to m.in. tym, że kandydat słabo związany jest z powiatem szczycieńskim. Wypowiedź starosty wywołała konsternację, Gęsicki bowiem od urodzenia mieszka na terenie naszego powiatu. Na stanowisko komendanta Kijewski zaproponował Grzegorza Rybaczyka. Ta kandydatura przedstawiona Komendantowi Głównemu Państwowej Straży Pożarnej przez komendanta wojewódzkiego została jednak odrzucona, ze względu na nieposiadanie przez Rybaczyka wymaganego wykształcenia. W takiej sytuacji decydujący głos miał należeć do wojewody. Józef Zajączkiewicz, który w międzyczasie doczekał się kolejnego awansu - na komendanta wojewódzkiego, ponownie więc zarekomendował Mariusza Gęsickiego. Tymczasem starosta dopatrzył się uchybień formalnych na etapie zgłaszania kandydatury Rybaczyka. Błąd miał polegać na tym, że wniosek w tej sprawie, który trafił do komendanta głównego nie został równolegle wysłany do Kijewskiego.

To powoduje, że sprawa wraca do drugiego etapu, czyli konieczności zgłoszenia przez komendanta wojewódzkiego drugiego kandydata.

- Intensywnie poszukuję osoby, która by spełniała odpowiednie wymogi, ale nie jest to zadanie łatwe - przyznaje Józef Zajączkiewicz. Od razu zaznacza, że żaden ze szczycieńskich strażaków, oprócz Mariusza Gęsickiego, nie ma wymaganego na to stanowisko wykształcenia. Na szefa komendy powiatowej w Szczytnie będzie więc musiał zaproponować kogoś z zewnątrz. Potem o wszystkim zadecyduje starosta, który zaakceptuje kandydaturę lub ją odrzuci.

Kijewski stanie przed dylematem - zgoda na "obcego", podważy jego wcześniejsze argumenty, że komendant straży w Szczytnie powinien być z naszego terenu. Z kolei odmowa oznaczać będzie, że decydujące stanowisko zajmie wojewoda, a wtedy bardzo prawdopodobne, że posłucha rady Zajączkiewicza i mianuje Gęsickiego. Obserwatorzy lokalnej sceny politycznej zastanawiają się teraz, czy Kijewski będzie w stanie ponad swoje uprzedzenia postawić interes całego powiatu.

Na razie Mariuszowi Gęsickiemu przedłużono pełnienie obowiązków komendanta o kolejne dwa miesiące.

Józef Zajączkiewicz przyznaje, że w czasie swojej 30-letniej kariery zawodowej nie spotkał się z podobnym przypadkiem.

- Owszem, bywały różnice zdań co do przedstawianych kandydatur, ale szybko osiągano porozumienie. Sytuacja związana z obsadą komendanta w Szczytnie jest wyjątkowa - nie ukrywa irytacji Józef Zajączkiewicz.

ZANIEPOKOJONY STAROSTA

Kijewski odbija piłeczkę. W adresowanym do komendanta wojewódzkiego piśmie, w którym wskazuje uchybienia formalne przy wyłanianiu komendanta powiatowego wyraża... zaniepokojenie przedłużającą się procedurą, szczególnie w kontekście budowy nowej strażnicy komendy powiatowej w Szczytnie.

"Potrzebne jest szybkie i kompetentne działanie w celu zakończenia tej inwestycji" - ponagla komendanta wojewódzkiego Kijewski.

- Dobra wola powinna być z obu stron, a uwagi formalne powinno się zgłaszać na początku, a nie pod koniec całej procedury - odpowiada komendant Zajączkiewicz.

Andrzej Olszewski

PS.

Pismo Kijewskiego trafiło do wiadomości ministra spraw wewnętrznych, komendanta głównego straży pożarnej, wojewody i dwóch olsztyńskich posłów z PiS-u.

2006.02.22