Dla reprezentacji Polski mistrzostwa świata w piłce nożnej dobiegły już końca. Nadchodzi czas podsumowań i refleksji nad przyczynami tak słabej postawy podopiecznych Pawła Janasa. Tymczasem niemiecki turniej nabiera rumieńców i coraz bardziej aktualne staje się pytanie: kto sięgnie po główne trofeum. W kolejnym odcinku kurkowej "loży futbolowych ekspertów" zapytaliśmy o obydwie sprawy sympatyków piłki z naszego miasta.

Polacy do domu

Ryszard Orkwiszewski (właściciel sklepu sportowego "Basket", kibic piłkarski):

- Grę polskiej drużyny widziałem na żywo w meczu z Ekwadorem. Nie mam miłych wspomnień z tej wyprawy, bo nie dość, że Polacy zaprezentowali się fatalnie, to jeszcze zostałem okradziony i musiałem przyspieszyć swój powrót do domu. Na śledzenie mundialu w telewizji nie mam wiele czasu, ograniczam się więc do oglądania wieczornych skrótów. Jeśli chodzi o postawę naszej reprezentacji w tych rozgrywkach, to uważam, że całe zło zostało popełnione jeszcze przed mundialem, na etapie selekcji zawodników do kadry. Moim zdaniem o składzie zadecydowały układy pozaboiskowe. Zawodnicy, którzy pojechali na mistrzostwa, mieli po prostu bardziej operatywnych menedżerów, potrafiących zadbać o ich promocję. Inna sprawa to Polski Związek Piłki Nożnej. Dopóki w tej organizacji nie nastąpią głębokie zmiany, do władzy nie dojdą młodsi, odważniejsi działacze, to nie ma co liczyć, że polska piłka będzie wyglądała lepiej. W PZPN-ie wielką rolę odgrywają układy i układziki, a nie profesjonalizm i troska o poziom sportowy.

Z Niemcami Polacy zagrali o niebo lepiej niż z Ekwadorem, ale patrząc realnie, to nie mogliśmy tego meczu wygrać. Drużyna niemiecka była lepiej zorganizowana, jej trener dokonywał trafnych zmian w trakcie meczu. Nasi mogli co najwyżej przy odrobinie szczęścia zremisować, ale niestety, jeden błąd obrony w końcówce spotkania, pozbawił nas szans na remis. Tylko opatrzności i świetnej postawie Artura Boruca mogą zawdzięczać, że nie przegrali wysoko.

Sprawa mistrzostwa rozegra się między reprezentacjami Brazylii, Argentyny, Włoch i Niemiec. Szczególne wrażenie robi na mnie Argentyna - zespół świetnie poukładany przez trenera, a przy tym niesamowicie efektywny i skuteczny w grze. Czarnym koniem jest Ghana, która jeśli tylko zdoła wyjść z bardzo trudnej grupy, zajdzie w turnieju daleko.

Zbigniew Dobkowski (radny miejski):

- Polaków uśpił sparing z Chorwacją. Podziałał na nich jak wypicie napoju oszałamiającego - za bardzo uwierzyli w swoje siły. Stąd taka a nie inna postawa w meczu z Ekwadorem. Spotkanie z Niemcami było sprawą honoru i nasi zagrali o 80 procent lepiej niż z Ekwadorczykami. Widać było, że w drużynie coś drgnęło. Niemcy zasłużyli na zwycięstwo. Byli lepiej zorganizowani, wytrzymali to spotkanie kondycyjnie. Na postawę naszej drużyny spory wpływ miała czerwona kartka dla Sobolewskiego - to na pewno chłopców podłamało psychicznie. Błędem była również decyzja trenera Janasa o zdjęciu z boiska Ireneusza Jelenia, rozgrywającego świetny mecz, pożytecznego zarówno w ataku jak i odbiorze piłki.

Faworytem do tytułu nadal jest dla mnie Brazylia, która może nie gra jeszcze oszałamiająco, ale należy pamiętać, że Brazylijczycy to zespół doświadczony, zdający sobie sprawę z realiów takiego turnieju jak mundial. Ich mniej efektowna gra wynika z rozsądnego gospodarowania siłami. Miłym zaskoczeniem są zespoły z Afryki, a zwłaszcza Ghana. Rozczarowują Meksykanie, Francuzi i Włosi. Te drużyny nie mają raczej szans na to, żeby cokolwiek na mundialu zdziałać.

notował:

Wojciech Kułakowski

2006.06.21