Najbardziej widoczną zmianą w krajobrazie miasta i całego powiatu jest ostatnio zmniejszająca się liczba przydrożnych drzew. Argumenty o poprawie bezpieczeństwa ruchu i konieczności modernizowania najbardziej wyeksploatowanych odcinków dróg nie przekonują ekologów, którzy coraz częściej oskarżają władze samorządowe o wydawanie bezprawnych ich zdaniem pozwoleń na wycinki.

Przydrożne cięcia

JEZDNIA DO POSZERZENIA

Kierowcy pokonujący ostatnio trasę ze Szczytna do Dźwierzut zwrócili z pewnością uwagę na leżące przy poboczach powalone pnie. Wycinki mają związek z długofalowymi planami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad dotyczącymi przebudowy drogi krajowej nr 57. Na odcinku od Szczytna do Linowa prawdopodobnie zostanie ona poszerzona i wyposażona w nowa, solidniejszą nawierzchnię.

- O szczegółach modernizacji nie mogę się szczegółowo wypowiadać, ponieważ nie jest jeszcze gotowa dokumentacja techniczna. Przebudowa tej drogi znalazła się w naszym planie pięcioletnim. W tym roku na pewno nie zaczniemy tam prac - wyjaśnia Marcin Masłowski, kierownik szczycieńskiego rejonu GDDKiA. Zła wiadomość dla miłośników przyrody jest taka, że drogowcy do końca roku zamierzają wyciąć w sumie około 200 drzew, rosnących wzdłuż przecinających powiat "krajówek". Pod topór pójdzie również część pni w samym Szczytnie. W przypadku szosy do Dźwierzut, o wycince zdecydowały przede wszystkim względy bezpieczeństwa i nie najlepsza kondycja przydrożnej flory.

SZTUKA DLA SZTUKI

Wycinki zawsze wzbudzają wątpliwości. Najgłośniej protestują organizacje ekologiczne. Najbardziej znaną w województwie jest Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Warmii i Mazur "Sadyba", które co roku podejmuje szereg akcji mających na celu zapobieganie niszczeniu tzw. alej przydrożnych. W ubiegłym roku "Sadyba" zażądała od gminy Dźwierzuty wyjaśnień w sprawie wydania zgody na wycinkę w związku z modernizacją pięciokilometrowego odcinka drogi 57. Dwie pisemne odpowiedzi samorządu nie usatysfakcjonowały szefa "Sadyby" Krzysztofa Worobca. Po otrzymaniu trzeciej, w styczniu tego roku, stowarzyszenie wniosło skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

- Stosowne rozporządzenie mówi, że można usuwać drzewa rosnące w odległości 3 metrów od jezdni, ale dotyczy to tylko dróg nowo budowanych. W przypadku Dźwierzut droga była modernizowana, a więc wycinka nie była konieczna - twierdzi Krzysztof Worobiec. Jednak zdaniem Marcina Masłowskiego, który był kierownikiem robót na wspomnianym odcinku, w przypadku poszerzenia jezdni o niemal metr, usunięcia drzew nie dało się uniknąć. Skargę za niezasadną uznała niedawno rada gminy. Protesty "Sadyby" dziwią też wójta Tadeusza Frączka.

- Z ich strony to taka sztuka dla sztuki. Nie wyobrażam sobie, żeby wójt miał blokować centralne inwestycje, o ile są sensowne i służą poprawie bezpieczeństwa ruchu - uważa Frączek.

Obecnie sprawą zajmuje się SKO. Krzysztof Worobiec podkreśla, że wydając zgodę na wycinkę, gmina uwzględniła jedynie interes wykonawcy robót, nie biorąc pod uwagę interesu publicznego, co kłóci się z prawem samorządowym. Co do skuteczności protestu szef "Sadyby" pozostaje jednak sceptyczny.

- To trochę walka z wiatrakami. Ale wierzę, że w końcu uda nam się dotrzeć do świadomości ludzi. Już teraz odnosimy pojedyncze sukcesy - mówi Worobiec. Skarga skierowana przeciwko gminie Dźwierzuty była jedną z kilku, jakie zgłosiła ostatnio "Sadyba". Podobne sprawy dotyczą wycinek w Mrągowie i Barcianach. Krzysztof Worobiec podkreśla, że o wiele skuteczniejsze działania jego stowarzyszenie mogłoby podjąć w przypadku otrzymywania sygnałów o wycinkach jeszcze na etapie prac projektowych. W ubiegłym roku SKO pozytywnie rozpatrzyło skargę "Sadyby" wobec planów usunięcia drzew z ulicy Kościuszki w Olsztynie.

Wojciech Kułakowski

2007.04.04