Sytuacja finansowa i zasobność dźwierzuckich radnych i urzędników polepsza się wyraźnie. Od reguły są oczywiście wyjątki, ale ci, którym się nieco pogorszyło, to i tak nie mogą narzekać.

Rosną w dostatek

Urzędnicza huśtawka

Pogorszyło się skarbnik gminy Marii Kołakowskiej, która w 2003 roku uzyskała dochód w wysokości nieco ponad 65 tysięcy złotych, a więc o 7 tysięcy mniej niż rok wcześniej. Natomiast o taką samą kwotę, tj. 7 tysięcy zasiliło się konto sekretarza gminy Władysława Polaka, który wyraźnie na "czarną godzinę" odkłada to, co stanowi różnicę w wynagrodzeniu z lat 2002 i 2003.

Oszczędza dźwierzucka kultura. Wzrosła zasobność kont dyrektora GOK Janusza Ałaja z 35 do 38 tysięcy i dyrektor gminnej biblioteki Marianny Stepnowskiej z 20 do 25 tysięcy. Ta ostatnia uskładała nieco więcej, bo też i dochody ma wyższe. Za organizację tańców, koncertów i imprez gmina zapłaciła w 2003 roku 23,4 tysiąca, a za wypożyczanie książek - 29,1 tysiąca złotych. Bardziej rozrzutna jest dyrektor przedszkola w Dźwierzutach Joanna Sienda, bo przy sporo wyższych poborach (38 662,67 zł), powiększyła konto zaledwie o 400 zł. Dorocie Kochanowskiej, dyrektorce przedszkola w Dźwierzutach, co prawda z konta 1000 zł ubyło, ale też i "znikły" wszystkie kredytowe zobowiązania, jakie miała rok wcześniej.

Przedsiębiorczy radni

Najkorzystniejszą zmianę sytuacji finansowej odnotował radny Dariusz Lepczak. W 2002 roku jego jedynym dochodem było 883 zł za inkaso podatków. Z handlu detalicznego i transportowych usług nie miał nic i to się właśnie zmieniło w 2003 roku, gdy z działalności gospodarczej wyciągnął ponad 54 tys. zł dochodu. Mimo jednak znacznego wzrostu dochodów radny nie rozlicza się z zobowiązań, których wysokość (50 tysięcy złotych) w ciągu roku nie uległa zmianie.

Nieco słabiej na handlu wychodzi radny Krzysztof Sawicki, któremu prowadzenie sklepu przyniosło 40 783,19 zł. Wspomaga się działalnością rolniczą, a z posiadanych ponad 10 hektarów gruntu uzyskał dalsze 10 tysięcy.

Spadła mocno dochodowość gospodarstwa rolnego radnego Leszka Kalinowskiego. Produkcja roślinna, prowadzona na 43 hektarach, dała mu w 2003 roku 15 tysięcy dochodu, o 10 tysięcy mniej, niż rok wcześniej. Widać radny intensywniej poświęca się działalności gospodarczej, albo w gminie ścieków przybyło w ciągu roku, bo wywóz nieczystości płynnych dał mu zarobek większy niż rok wcześniej o ponad 30 tysięcy złotych. Co prawda, podobnie jak i poprzednio, nie wiadomo, czy wpisana w oświadczenie kwota 184 033,15 zł jest przychodem czy dochodem. Przy osiąganych dochodach udało się radnemu powiększyć stan zasobności konta z 20 do 54 tysięcy, zmniejszyć o 2 tysiące zobowiązanie kredytowe na zakup nawozów, ale jednocześnie wykorzystać limit kredytowy na poziomie aż 15 tysięcy.

Zdzisław Gołąb aktywnie korzysta z nauczycielskiej emerytury i to tak skutecznie, że nawet ubocznymi usługami kowalskimi mniej intensywnie się para. Osiągany z tego tytułu dochód zmniejszył się z 10 do 6 tysięcy złotych. Na odpoczynek nie pozwala sobie natomiast inny radny - nauczyciel Kazimierz Szynkiewicz. Wzrosło mu pedagogiczne uposażenie z niespełna 12,5 do 15,8 tysiąca, także dodatkowa działalność szkutnicza dała sporo większy dochód: już nie 1453 złote lecz 5730 złotych. Tylko radnemu nauczycielowi Jarosławowi Śmieciuchowi musi wystarczyć jedynie pedagogiczna pensja (30 096,67 zł) i dieta.

Rolniczy i emerycki los

Z grona radnych rolników najlepiej prosperuje Leszek Zbrzyski, któremu 31 hektarów gruntu dało dochód ponad 39 tysięcy złotych. Kazimierz Malik z niespełna 7 hektarów wyciągnął 11,5 tysiąca, ale w porównaniu ze Zbrzyskim (inkaso - 463,16 zł) lepiej wychodzi na poborze podatku od sąsiadów, za co otrzymał ponad 3,5 tysiąca. Pośrednictwo podatkowe, które przyniosło profity na poziomie 2449,47 zł, pomaga też w codziennym utrzymaniu radnemu Władysławowi Jączkowi, bo 8 tysięcy emerytury to nie za wiele. Także Czesławowi Wanowiczowi otrzymywana renta (7844,64 zł w ciągu roku), poszaleć raczej nie pozwala. Nieco tylko łatwiej jest Eugeniuszowi Mężykowskiemu, przy rencie na poziomie 13 104, 32 zł, a przy kolegach - klientach ZUS lub KRUS radny Henryk Prekiel to już prawie krezus. Jego emerytura sięga blisko 21 tysięcy.

O ile - tak przynajmniej wynikało z oświadczeń - w 2002 roku na skraju nędzy żył radny Lepczak, o tyle w 2003 roku jego "miejsce" zajął Piotr Mielecki - bezrobotny. Żyje dzięki gminie i pełnieniu obowiązków społecznych i obywatelskich, za co otrzymuje dietową rekompensatę w wysokości 5885 zł.

Halina Bielawska

2004.07.28