- Katastrofa - tak trenerzy z Policyjnego Klubu Sportowego oceniają podział miejskich pieniędzy na szkolenie dzieci i młodzieży. Podobnego zdania są rodzice członków sekcji pływackiej. Wszyscy oni domagają się od decydentów opracowania jasnych kryteriów dzielenia środków i protestują przeciw premiowaniu przy tym Miejskiego Klubu Sportowego.

Sportowa niezgoda

ILE KOMU NA SZKOLENIE

Wiadomo już, jakie dotacje z miejskiego budżetu na 2007 rok dostaną podmioty realizujące zdania publiczne. Jak co roku, najwięcej emocji budzi przyznawanie funduszy na szkolenie sportowe dzieci i młodzieży. O podziale pieniędzy decyduje burmistrz po zapoznaniu się z propozycjami zespołu doradczego, w skład którego wchodzą radni oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych. W tym roku grupę tę tworzyli samorządowcy: Wanda Napiwodzka, Maryla Wierzbicka, Arkadiusz Myślak, Paweł Grzegorczyk oraz Bolesław Woźniak. Organizacje pozarzadowe reprezentowali: Arkadiusz Niewiński (przewodniczący zespołu), Irena Piechowicz, Henryk Żuchowski, Anna Lipka i Wiesława Zalewska.

Na szkolenie miasto przeznaczyło w bieżącym roku łącznie 160 tys. złotych. To o 10 tysięcy więcej niż w 2006 r. Największą część tej sumy, 90 tysięcy zł, przyznano MKS-owi na trenowanie młodych piłkarzy. Na to samo zadanie 2,1 tys. zł otrzymało KP Szczytno, a Piłkarski Klub Sportowy "Reda" dostał 10 tysięcy. Szczycieński Klub Kyokushin Karate może liczyć na 13 tys. zł, natomiast Międzyszkolny Uczniowski Klub Sportowy "Zefir" na trenowanie koszykarzy ma z miejskiej kasy 10 tys. zł. Dla Policyjnego Klubu Sportowego przeznaczono ogółem 34,9 tys. zł. Suma ta została podzielona na pięć sekcji - pływanie (2,9 tys. zł), lekka atletyka (10 tys. zł), siatkówka (9 tys. zł), judo (11 tys. zł) i boks (2 tys. zł).

PODZIAŁ BEZ KRYTERIÓW

Niezadowolenie z powodu takiego rozstrzygnięcia wyraża wielu działaczy i trenerów. Tym razem najwięcej głosów protestu płynie ze strony przedstawicieli Policyjnego Klubu Sportowego. Główny zarzut, który kierują pod adresem decydentów dotyczy braku jasnych kryteriów dzielenia pieniędzy. Problem ten podnoszony jest zresztą już od kilku lat.

- Dość dawno opracowaliśmy w klubie kryteria, uwzględniające m.in. liczbę trenujących, medialność danej dyscypliny oraz osiągnięcia sportowe. Niestety, za każdym razem zespół doradczy nie był zainteresowany braniem ich pod uwagę - mówi Sławomir Szczerbal, trener sekcji pływackiej Pol. KS.

Szkoleniowiec nie kryje też zdumienia z powodu przyznania aż 90 tys. zł MKS-owi. Jego zdaniem nie ma ku temu żadnych merytorycznych podstaw. Dla przykładu podaje, że we wszystkich sekcjach Pol. KS trenuje łącznie ponad 300 osób, podczas gdy MKS szkoli ok. 150 chłopców. Wątpi również w to, że klub piłkarski całą kwotę dotacji przeznacza na potrzeby drużyn młodzieżowych. Sugeruje, że część sumy zasila zespół seniorski, co jest niezgodne z prawem.

- Pytałem kiedyś przedstawicieli MKS-u, w co pakują te pieniądze. Przedstawili wtedy jakieś absurdalne wyliczenia, z których wynikało, że wydają rocznie 15 tysięcy na pranie strojów - mówi Sławomir Szczerbal. - Byłoby śmiechu warte, gdybym stroje pływackie dawał do prania za pieniądze podatników.

Dzieci i młodzież uprawiający pływanie muszą płacić niebagatelne sumy za uczestnictwo w zawodach, a same opłaty za miesiąc zajęć na basenie wahają się w granicach 70-80 złotych.

- To niesprawiedliwe, że dzieci trenujące w mojej sekcji muszą ponosić niebagatelne koszty, a inne nie - mówi z goryczą Szczerbal.

Jego niezadowolenie jest tym większe, że w ramach przydzielania środków na imprezy sportowe i rekreacyjne nie otrzymał z miasta żadnego wsparcia na organizację Szkolnej Ligi Pływackiej. Decyzja władz miasta wywołała także protest rodziców dzieci trenujących pływanie. Wystosowali oni do burmistrz Danuty Górskiej list otwarty (pełną jego treść drukujemy), w którym domagają się m.in. przedstawienia zasad podziału dotacji na szkolenia.

Trenerowi pływaków wtóruje Ireneusz Bukowiecki, szkoleniowiec lekkoatletów. Jego sekcja w porównaniu z rokiem ubiegłym dostała o 6 tys. zł mniej.

- To katastrofa - podsumowuje tegoroczny podział środków.

Trener Bukowiecki ma również poważne zastrzeżenia do kompetencji osób wchodzących w skład zespołu doradczego.

- Ci ludzie nie mają żadnej wiedzy na temat sportu, a nas nawet nie pytają o zdanie - irytuje się szkoleniowiec.

I TAK ZA MAŁO

Tymczasem prezes MKS-u Zbigniew Magnuszewski odpiera sugestie Sławomira Szczerbala dotyczące przeznaczania miejskiej dotacji na potrzeby zespołu seniorskiego.

- Niech nikt nie opowiada takich bredni. Wszystko jest do sprawdzenia. Na seniorów mamy pieniądze z karnetów, biletów na mecze, z reklam i od sponsorów - tłumaczy Magnuszewski.

Przyznana MKS-owi z miasta kwota także go nie satysfakcjonuje.

- Minimalna suma potrzebna nam do funkcjonowania to 125 tys. złotych. W obecnej sytuacji musimy mocno główkować, skąd wziąć brakujące pieniądze - mówi prezes.

BO TO KLUB MIEJSKI JEST

Przewodniczący zespołu doradczego Arkadiusz Niewiński uważa, że wprowadzanie jakichkolwiek kryteriów podziału pieniędzy mija się z celem.

- To wylanie dziecka z kąpielą. Stosowanie kryteriów miałoby sens w przypadku pełnej procedury konkursowej, kiedy wygrywałaby tylko część ubiegających się o środki. Tu założenie jest takie, by podmiotów realizujących zadania publiczne było jak najwięcej - tłumaczy Niewiński. Według niego problem tkwi nie w kryteriach, a w zbyt małej ilości pieniędzy przeznaczanych na szkolenie.

Dlaczego jednak największą część dotacji przyznano MKS-owi?

- MKS jest klubem miejskim i z tego tytułu miasto jest zobowiązane do finansowania jego działalności - twierdzi Niewiński. Dodaje, że Pol. KS jako klub policyjny jest w lepszej sytuacji, bo dostaje środki centralne na swoją działalność.

Zdaniem przewodniczącego zespołu doradczego plusem MKS-u jest to, że nieustannie stara się pozyskiwać fundusze z zewnątrz.

NA TYCH SAMYCH ZASADACH

Argumenty Niewińskiego całkowicie nie przekonują Sławomira Szczerbala.

- Mówienie, że dostajemy jakieś pieniądze centralne jest kompletną bzdurą i nieprawdą. Nie mamy żadnej dotacji z policji - mówi trener. - Szkoła nie daje nam nawet złotówki, wręcz przeciwnie - każe jeszcze płacić za obiekty.

Szczerbal przekonuje, że jego klub działa na identycznych zasadach jak MKS i tak samo szkoli wyłącznie dzieci i młodzież z miasta. Zapewnia też, że cały czas stara się o pieniądze z zewnątrz, m.in. z Ministerstwa Sportu czy Warmińsko-Mazurskiej Federacji Sportu.

- Zawsze można powiedzieć, że jest za mało środków, ale dlaczego jedni dostają bardzo dużo, a inni ochłapy? - zastanawia się trener.

Ewa Kułakowska

2007.03.07