"UPARTY SKARBNIK"

Jak zwykle Pani Burmistrz zapomniała się i chce "przerabiać" świat według własnego uznania. A to czepia się ludzi za to, że ktoś kupił im stroje, a to, że za dobrze pracuje albo, że zła prasa, bo pisze prawdę. Skąd ja to znam? Ciekawe, kiedy znowu ruszy do sądu, bo tak zazwyczaj zamyka ludziom usta albo zwalnia ich z pracy. Niestety, nie zawsze jest to dobry sposób na kontakty z wyborcami oraz mediami. Osobiście bardzo sobie cenię "Kurka Mazurskiego" oraz pracujących tam redaktorów. Cieszę się bardzo, że zazwyczaj w tej gazecie znajdują się interesujące, często skrzętnie ukrywane tematy, a redaktorzy szybko je wyłapują i nie boją się ich podjąć. Dzięki nim mamy obiektywny i rzetelny obraz naszej społeczności. Nie sztuką jest pisać, że Pani czy Pan zrobili coś pięknie (choć to też jest ważne), ale sztuką jest podjąć wyzwanie i bronić słusznej sprawy. Dla nas, mieszkańców Pasymia, niewątpliwie ważnym tematem są decyzje burmistrz i jej stosunki z podwładnymi oraz wyborcami. Niezwykle zaś ważne są nasze wspólne pieniądze i sposób, w jaki są wydawane (zwłaszcza zaciągane kolejne kredyty). Kampania wyborcza jest osobistą sprawą burmistrz i powinna ją zrobić za własne pieniądze, a na wizerunek składają się nie tylko inwestycje w gminie czy remonty, ale przede wszystkim to, jakim się jest człowiekiem i jak nas odbierają inni i "pracuje" się na niego całe życie. Gazeta tego wizerunku nie zmieni.

Ocenę pozostawmy do jesiennych wyborów, a gazecie pozwólmy robić "swoje".

Sylwia Czaja

mieszkanka Pasymia

"NIECHCIANI PACJENCI"

Po przeczytaniu artykułu "Niechciani pacjenci" (KM 23/06) chciałem złożyć wyrazy głębokiego szacunku dla doktora Andrzeja Lipińskiego. To jest lekarz z powołania. Opisany w artykule problem nie mógłby się zdarzyć w czasach, gdy chirurgią i szpitalem kierował mój ojciec. Niestety, teraz nasze zdrowie jest w rękach urzędników, a nie lekarzy i dlatego z taką przyjemnością oglądamy serial TV "Na dobre i na złe". To nasze marzenia o służbie zdrowia z prawdziwego zdarzenia.

Z poważaniem

Stanisław Sobieszczański

"PREZENT DLA RADNEJ"

W odpowiedzi na uwagi "zatroskanego" stanem naszego miasta Pana Jana Iwańczyka ("Kurek Mazurski" nr 24 z 14.06.2006 r.) informuję, że sensem mojej wypowiedzi nie było okazanie niechęci do koniecznego remontu ulicy Konopnickiej i Leyka, lecz wstręt do kolejnych kłamstw i obietnic przedwyborczych kierowanych w stronę naszych mieszkańców. Niektórzy włodarze i radni przypomnieli sobie, iż zbliżają się wybory i zaczynają składać obietnice bez realnych możliwości ich wypełnienia. "Taki radny" natomiast stara się zawsze tłumaczyć mieszkańcom, aby potrafili oddzielić ziarno od plew, którego szczególnie w tym okresie przedwyborczym nie będzie nam brakować. Niejednokrotnie deklarowałem konieczność uczestnictwa finansowego miasta w realizacji inwestycji Leyka - Konopnickiej. Nie godzę się natomiast na pozorne działania, jakimi są działania niektórych radnych oraz "włodarzy" tego miasta i powiatu, mające na celu jedynie opracowanie dokumentacji bez realnych możliwości pozyskania środków pozabudżetowych. Czy w tej kadencji na inwestycje drogowe na terenie Szczytna pozyskane zostało jakiekolwiek euro z funduszy unijnych? Jeżeli nie, to dlaczego sytuacja ta ma się zmienić w kolejnych latach, jeżeli u władzy pozostaną te same osoby? Takie postępowanie jest niczym innym jak składaniem kolejnych obietnic niemających pokrycia! "Tacy radni", jak to pan określa (nie mając ku temu żadnych podstaw), gdy zachodzi potrzeba np. znacznego zwiększenia środków finansowych z 800 tys. do 2 mln. na wyremontowanie ulicy Solidarności - Działkowa, głosują za taką zmianą. Jednak w przypadku ul. Konopnickiej mamy do czynienia tylko z wirtualnymi planami, aby pokazać ludziom przed wyborami, że cokolwiek się robi. Zasadniczy problem naszego miasta nie tkwi w "takich radnych", lecz w "takich mieszkańcach", którzy nie potrafią odróżnić prawdy od prezentowanej fikcji. Jednak wówczas pretensje można mieć jedynie do siebie.

Zbigniew Gontarzewski

- nie tylko stale zamieszkujący, lecz także urodzony w Szczytnie w 1969 r.

"ZEMSTA ZA STROJE"

W nawiązaniu do listu pani Marioli Szuszkiewicz, dyr. MOKiS w Pasymiu ("KM" 23/06) pytam: dlaczego Pani dyrektor pisze list do redakcji? Przecież my, emeryci i renciści, nie mamy żalu do Pani. Widocznie dostała Pani polecenie i musi je wykonać. Rozumiem, że robi tak Pani z obawy o własną pracę. Jesteśmy wdzięczni, że przyjęła nas Pani pod dach MOKiS i cieszy się z naszych osiągnięć i współpracy. Dlaczego p. burmistrz nie przyzna się do błędów, tylko wyręcza się panią dyrektor MOKiS? Przecież to p. burmistrz zawiniła w tej sprawie. Niczego nie żądaliśmy, tylko poprosiliśmy (tak jak się prosi św. Mikołaja), że skoro reprezentujemy gminę Pasym na różnych uroczystościach, to dobrze by było mieć odpowiedni strój. Bardzo się ucieszyliśmy, że znalazł się człowiek, który bez zastanowienia spełnił nasze marzenia i kupił nam stroje, w których już występowaliśmy.

Czuję się pokrzywdzona stwierdzeniem, że nieuczciwie pomawiam p. dyrektor. Od 50 lat mieszkam, pracowałam i działam społecznie na rzecz gminy Pasym, a moje medale, odznaczenia, dyplomy, podziękowania chyba o czymś świadczą.

Nadmieniam, że już raz postawiono mnie w takiej sytuacji. Dziesięć lat temu Kapela Lipa została wyrzucona z GOK przez ówczesną dyrektor.

Jako przewodnicząca Koła Emerytów i Rencistów w Pasymiu proszę, aby nas traktowano jak równych, a nie jak niepotrzebnych w pasymskim społeczeństwie.

Przewodnicząca Koła Emerytów i Rencistów

Jadwiga Łęczek

Co mnie boli

- Przy kościele w Świętajnie powinien być wybudowany parking. Często w soboty i niedziele przejeżdżam przez tę miejscowość jadąc na mecze i strach mnie ogarnia, kiedy mijam zaparkowane przy świątyni auta. Ich liczba jest tak duża, że do minimum ogranicza bezpieczne poruszanie się po drodze, o wypadek naprawdę nietrudno. To cud, że do tej pory nic złego tam się nie stało.

Józef Garbowski, sędzia piłkarski z Jedwabna

2006.06.21