Ula Olender, przedszkolanka z wielbarskiego przedszkola, została po raz drugi prawomocnym wyrokiem sądu przywrócona do pracy. Dyrektor placówki Małgorzata Redynk, przed zapadnięciem niekorzystnego dla niej rozstrzygnięcia, odrzuciła propozycję polubownego zakończenia sprawy. Dziś nie chce komentować wyroku.

Wygrana batalia przedszkolanki
Ula Olender wróciła już do pracy w wielbarskim przedszkolu. Przyznaje jednak, że sądowa walka z dyrekcją placówki wiele ją kosztowała

ZWOLNIONA DWA RAZY

Historia Uli Olender, nauczycielki z Przedszkola Samorządowego w Wielbarku, starczyłaby na wieloodcinkowy serial. Zatrudniona w placówce od 1988 r., kilka lat temu popadła w konflikt z nową dyrektor, Małgorzatą Redynk. Ta po raz pierwszy zwolniła Ulę Olender z pracy w 2014 r. Oficjalnym powodem były zmiany organizacyjne wynikające ze zmniejszającej się liczby dzieci i konieczność redukcji etatów. W lokalnym środowisku nie brakło jednak głosów, że przyczyna zwolnienia jest zupełnie inna. Kilka tygodni wcześniej, podczas sesji Rady Gminy, nauczycielka publicznie skrytykowała dyrekcję przedszkola oraz wójta gminy Wielbark. Po tym wystąpieniu, oprócz wypowiedzenia umowy o pracę, spotkało ją więcej przykrości. Dyrektor skierowała na nią skargę do rzecznika dyscyplinarnego oraz wytoczyła proces karny o zniesławienie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.