Zaduszone ryby

W ostatnim dniu marca do redakcji "Kurka" przybiegła wielce przejęta i zmartwiona trójka dzieci uczących się w SP nr 2 - Paulinka, Ania i Maciek. Alarmowały nas, że w przybrzeżnych i już roztopionych wodach małego jeziora przylegających do parku z basenem, pływają tysiące martwych rybek.

- Unoszą się one na wodzie tuż przy wylocie jakiejś rury, którą ktoś pewnie spuścił trujące ścieki do jeziora, no i rybki zdechły - tak tłumaczyły nam przyczyny masowego pomoru.

Aby Czytelnicy uzmysłowili sobie rozmiar zdarzenia, przedstawiamy kolejne zdjęcie z ratuszową wieżą w tle, dzięki czemu można łatwo zlokalizować miejsce - fot. 1.

Ów biały nalot utrzymujący się na wodzie to właśnie ogromna liczba śniętych rybek, które w powiększeniu wyglądają tak - fot. 2.

- Przyczyną śnięcia narybku nie było zatrucie ściekami, ale niedostatek tlenu w wodach jeziora - mówi Piotr Perzanowski, szef wędkarskiego koła "Sum" w Szczytnie.

- Robiliśmy co było można, aby zmniejszyć skalę zjawiska. Rąbaliśmy przeręble, aby dotlenić wody, no ale żeby ów zabieg był skuteczny w 100% należałoby skuć lód z 1/3 powierzchni tafli, a to już ponad nasze siły.

Obecnie rybki są uprzątnięte i już nie starszą swoim widokiem ludzi spacerujących nad jeziorem.

POMPOWNIA

Inne obrazki znad jeziora, tym razem dużego. Nasz stały czytelnik mieszkający przy ul. Sikorskiego, a urządzający sobie częste spacery nad tym akwenem, skarży się na brud i bałagan panujący w okolicy byłej pompowni byłego Lenpolu.

Ta, już mocno zrujnowana, stoi sobie tuż obok ogródków działkowych rozlokowanych wzdłuż ulicy Pasymskiej - fot. 3.

Choć broniąca do niej dostępu furtka jest przyspawana do płotu i nie da się jej otworzyć, ktoś tam mimo to dostaje się do środka, bo widać w budyneczku ślady bytowania. Jakieś szmaty i puste flaszki po alkoholowych napojach. I jeszcze jedno - przy bramce wisi, niczym nieosłonięta, puszka z elektrycznymi przewodami - fragment w białym otoku na fot. 3, szczęściem nie ma w przewodach prądu (sprawdziliśmy), więc porażenie nie grozi.

Cóż jeszcze dodać - nasz Czytelnik ma rację - okolice pompowni, faktycznie są mocno zaśmiecone. Na ścieżce biegnącej wzdłuż jeziora walają się stare buty, fragmenty podartej odzieży i jak zawsze moc butelek. Te spoczywają nawet na tafli jeziora - fot. 4.

Na wodzie, ciągle skutej lodem, widać także jakieś dziwne, wypchane słomą kukły (prawy fragment fot. 4).

Inspektor Krystyna Lis z Urzędu Miasta zapewnia nas, że służby miejskie dokładają starań i porządkują nasz gród, aczkolwiek czynią to od centrum.

- Teraz przyjdzie kolej na obrzeża miasta, w tym nadjeziorne okolice - zapowiada.

Śmieci jest zaś tyle, że służby ledwo dają sobie z nimi radę - dziennie wywożą kilka ciągnikowych przyczep. Jest jednak nadzieja na rychłą poprawę, bo do poniedziałku (10 kwietnia) znacznie wzrośnie liczebność porządkowej brygady - do pracy przyjmie się nowych ludzi. Zatem już wkrótce nadjeziorne okolice powinny być czyste.

PIERWSZE BOĆKI

Choć wiosna nie raczy nas na razie zbyt ciepłą pogodą, już przyleciały boćki. Gniazdo przy ul. Mrongowiusza zasiedlił jego stały mieszkaniec. W momencie gdy robiłem zdjęcie mocno się napuszył - fot. 5.

Powinien jednak, tak mi się zdaje, przystąpić do remontu gniazda, aby nie świecić oczyma przed innym, miejscowym boćkiem, który z kolei "urzęduje" przy ul. Wielbarskiej - fot. 6.

Ten może pochwalić się daleko większą i bardziej rozbudowaną napowietrzną rezydencją.

Niestety, trzecie gniazdo na bloku przy ul. Klonowej już od dwóch lat pozostaje puste...

NA OPAK

"Kurek", przebywając ostatnio na osiedlu "Solidarności", na drzwiach wejściowych prowadzących do jednego z bloków przy ul. Lanca zauważył napis takiej treści - fot. 7.

Czego to ludzie nie wymyślą, aby tylko było nam nieco weselej.

2006.04.12