Bernard Ch., 22-latek ze Szczytna, który zasłynął spektakularnymi oszustwami, został w ubiegłym tygodniu skazany na 3,5 roku więzienia za wyprowadzenie w pole firmy organizującej ekskluzywne wycieczki. Na szczytnianinie ciąży jeszcze szereg innych zarzutów, m. in. dotyczących wyłudzeń. Za nie także odpowie przed obliczem Temidy.

Bernard pójdzie siedzieć

Bernard Ch. ze Szczytna to oszust, jakich mało. Jego najbardziej znany „numer” to wyprowadzenie w pole firmy organizującej drogie wycieczki. Młody mieszkaniec Szczytna, jesienią ubiegłego roku, udając milionera, sfałszował przelew na 150 tys. złotych, dzięki czemu zwiedził Paryż i Amsterdam. Podróżował śmigłowcem oraz prywatnym odrzutowcem, w towarzystwie tłumaczki, która opłacała za niego wszelkie, bardzo wysokie zresztą, rachunki.

Nie był to jedyny spektakularny wybryk Bernarda Ch. Wcześniej zasłynął tym, że podając się za koordynatora wojewódzkich służb ratowniczych, oszukał kilka firm wynajmujących karetki. Angażował je do fikcyjnych wezwań, wmawiając ich właścicielom, że realizuje pilotażowy program finansowany przez Unię Europejską. Za wynajęcie ambulansów oczywiście nie zapłacił ani grosza.

Szczytnianin w końcu trafił przed oblicze Temidy. Został oskarżony o 23 przestępstwa – 22 oszustwa oraz jedno fałszerstwo. Zarzuty, oprócz najgłośniejszego „numeru” Bernarda, dotyczą m. in. wyłudzenia pierścionka z kamieniem ozdobnym, kwiatów i koszy z upominkami. W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy w Szczytnie skazał 22-latka na 3,5 roku więzienia za oszukanie firmy organizującej wycieczki. Oprócz tego mężczyzna został wysłany na przymusowe leczenie uzależnienia od leków psychotropowych. Oszust będzie też musiał oddać 100 tys. zł swoim ofiarom. Niebawem Bernarda Ch. czekają kolejne rozprawy.

(ew)/fot. archiwum