Bez nich trudno sobie wyobrazić świtę Jurandową towarzyszącą obchodom Dni i Nocy Szczytna. Jeżdżą też po całej Polsce, uczestnicząc w turniejach łuczniczych, na których zajmują wysokie lokaty oraz inscenizacjach historycznych. Do tego sami szyją sobie stroje, wykonują również muzykę dawną, oddając koloryt i klimat średniowiecza.

O kim mowa? Oczywiście o członkach Drużyny Łuczniczej,

która z powodzeniem kultywuje w Szczytnie rycerskie tradycje.

Być jak Robin Hood

SIENKIEWICZOWSKA INSPIRACJA

Z czym kojarzy się Szczytno odwiedzającym je turystom? Jedni pamiętają, że tu wychował się Krzysztof Klenczon, drudzy bez wahania wskazują, że to miasto, w którym Henryk Sienkiewicz umieścił część akcji „Krzyżaków”. Na tych dwóch elementach miała się opierać strategia promocji stolicy powiatu. Podczas gdy wątki związane z Klenczonem ostatnio są coraz mniej zauważalne, tradycja rycerska znów wraca do łask. Główna w tym zasługa działającej od 2008 roku w Miejskim Domu Kultury Drużyny Łuczniczej. Prowadzący ją Grzegorz Drężek wspomina, że pomysł jej utworzenia zrodził się właśnie z sienkiewiczowskiej inspiracji. – Szczytno najbardziej kojarzy się z powieścią „Krzyżacy”. Chyba nie ma nikogo, kto by jej nie czytał – mówi. Przypomina też, że w latach 90. w mieście prężnie działała pracownia rycerska, która jedna się rozpadła. – Zależało nam, aby zaistniała na nowo.

Historia Drużyny Łuczniczej sięga organizowanego w MDK-u w styczniu 2008 roku finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jedną z atrakcji imprezy był pokaz walk na miecze. Wkrótce potem ogłoszono nabór do pracowni rycerskiej. – Przez pewien czas było o nas cicho, młodzież trzeba było wszystkiego nauczyć – opowiada Grzegorz Drężek. Zastanawiano się też nad profilem pracowni. Ostatecznie wybór padł na łucznictwo, bo w odtwórstwie historycznym jest ono najtańsze. Nie wymaga takich nakładów jak chociażby wykonanie kosztowanych zbroi rycerskich. Poza tym, któż w dzieciństwie nie chciał być przez chwilę Robin Hoodem?

PIERWSZE TURNIEJE

Jednym z przełomowych momentów w tworzeniu drużyny był udział w turnieju łuczniczym w Ostrowi Mazowieckiej. Przedstawiciel Szczytna zajął na nim 2. miejsce, a potem goście z Mazowsza zostali zaproszeni do uczestnictwa w świcie Jurandowej z okazji Dni i Nocy Szczytna w 2008 roku. – Wtedy chłopcy zaprezentowali walkę na kije i topory, co zrobiło na mieszkańcach i turystach spore wrażenie – mówi opiekun drużyny. Podczas tamtego święta grodu po raz pierwszy zorganizowano także Otwarty Turniej Łuczniczy o Puchar Juranda, który w tym roku zostanie przeprowadzony już po raz siódmy. Kolejnym ważnym wydarzeniem dla szczycieńskich łuczników okazał się wyjazd do Byczyny na Europejski Turniej Walk Bojowych. – Brała w nim udział ponad setka zawodników z całej Europy. Nasi przedstawiciele uplasowali się w środku stawki – wspomina z dumą Grzegorz Drężek. Dla szczytnian była to nie tylko pierwsza duża impreza, w której mogli się sprawdzić, ale też wielka przygoda z noclegami w namiotach albo na sianie. – Nic bardziej nie zbliża niż wspólne wyjazdy. Wtedy właśnie młodzież złapała rycerskiego bakcyla.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.