Droga

Przyjaciółko "Kurka",

sporo szumu w naszym Szczytnie wywołuje ostatnio sprawa budowy pomnika Orła Białego, który ma stanąć na placu Juranda. W tych dniach powtórnie przeczytałem wszystkie materiały na ten temat i wiele rzeczy z tym związanych wydaje mi się co najmniej dziwne.

Wyobraź sobie, Droga Przyjaciółko, że nie wiem, kto wpadł na pomysł powołania Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Orła Białego i kto był właściwie inicjatorem budowy. Należy o to posądzać przewodniczącego Komitetu, Andrzeja Kijewskiego. No tak, sprawa staje się przez to trochę jaśniejsza, bo każdy ze starostów czy burmistrzów pragnie zostawić po sobie jakąś pamiątkę, że nie powiem gadżet, na który patrząc mógłby z dumą powiedzieć: "Ten pomnik to ja postawiłem." I powinna to być rzecz, o którą każdy "się potknie" na co dzień. Co komu przyjdzie na przykład z nowej aparatury medycznej, kto będzie pamiętał, że starostwo zakupiło np. tomograf komputerowy dla szpitala? Przecież nie można tego urządzenia postawić obok trybuny w czasie Święta Niepodległości czy innej uroczystości państwowej.

Wyobraź też sobie, Droga Przyjaciółko, że w Społecznym Komitecie Budowy Pomnika Orła Białego zasiadają przezacni i mądrzy ludzie, którzy bez wątpienia reprezentują społeczeństwo, tyle że żaden z nich nie jest ani rzeźbiarzem, ani architektem, ani historykiem sztuki. A jeżeli dodatkowo weźmie się pod uwagę, że zaledwie dziesięć procent ludzi zna się trochę na sztuce, a nie więcej niż pół procenta na rzeźbie, trudno przypuszczać, aby zacny Społeczny Komitet był w stanie podjąć właściwą decyzję dotyczącą wyglądu pomnika. Dlatego więc jestem lekko zdziwiony.

Idea budowy pomnika jest słuszna. Dalsze więc postępowanie także powinno być właściwe. Nie należy powierzać budowy ludziom, których być może nawet krępuje udział w pracach, na których się nie znają, ale trzeba by powołać komisję złożoną z fachowców. Mamy przecież na podorędziu aż dwie uczelnie artystyczne, w tym UMK z wieloletnią tradycją Wydziału Sztuk Pięknych. Komisja taka z pewnością rozpisałaby konkurs wśród rzeźbiarzy, przejrzała projekty, a grupę zwycięzców przedstawiła do akceptacji Społecznemu Komitetowi, który, korzystając ze światłych porad komisji konkursowej, wybrałby odpowiedni projekt.

Z pewnością kosztowałoby to trochę drożej, ale budowa pomników zawsze drogo kosztuje. Szczególnie, że Społeczny Komitet tak i tak nie ma zamiaru płacić za nią z własnej kieszeni, a liczy na zasobne portfele szczycieńskiego społeczeństwa.

Od wieków znana jest prawda, że decyduje ten, kto płaci. A tak z ręką na sercu, Droga Przyjaciółko, nikt nie wie, jaka jest opinia szczytnian na temat pomnika. Sonda internetowa wykazała jedynie, że część (internetowa) mieszkańców nie chce, aby pomnik stanął na Placu Juranda (70% na nie), ale czy w ogóle go chcą - nie wiadomo.

Zaczepiliśmy powyżej o lokalizację pomnika. Nie będę nic sugerował, bo choć artysta, to na rzeźbie, a tym bardziej na architekturze (otoczenie pomnika) się nie znam. Obca mi też jest różnica między mieczami a szablami, które zdobią pomnik. Wiem, co symbolizuje w wierszu drzewo czy inny materialny znak, ale w rzeźbie? Dalibóg, nie wiem. Zostawiam to fachowcom.

A Ciebie, Droga Przyjaciółko, żegnam serdecznie (chociaż na kobietach też się nie znam) do następnego listu.

Pozdrowienia

Marek Teschke

2005.10.26