Po Jedwabnie, Wielbarku i Rozogach przyszła kolej na prezentację dokonań burmistrza Pasymia Bernarda Miusa. Jego rywale w minionych wyborach i jednocześnie poprzednicy na sprawowanym stanowisku: Lucyna Kobylińska i Wiesław Nosowicz nie szczędzą mu krytycznych ocen, wytykając potężne zadłużenie samorządu sięgające dopuszczalnej granicy. Sam burmistrz nie ma sobie nic do zarzucenia. Zapowiada jednak, że najbliższe lata będą dla mieszkańców trudne.

STRACONE LATA

Włodarz dobry czy zły?

Lucyna Kobylińska – O rządach burmistrza Miusa nie mogę powiedzieć nic dobrego. Nie ma przygotowanej strategii rozwoju gminy. Zadania, które realizuje to te, na które zostały wykonane dokumentacje za mojej kadencji. Jako osoba publiczna, wystawia złe świadectwo swojemu urzędowi i gminie. Deklarował, że będzie uczestniczył w kosztach prowadzonych inwestycji z powiatem i się z tego nie wywiązał. Podobnie jest z dofinansowaniem Błękitnych Pasym, klubu który praktycznie przestał istnieć. Dwa ostatnie lata są ewidentnie stracone dla naszej gminy. Jej rozwój stanął, a wręcz się cofa. Martwi, że nie ma środków na modernizację oczyszczalni ścieków. Pasym zaczyna nieprzyjemnie pachnieć, a tym turystów na pewno nie przyciągnie. Nie ma żadnych działań na obszarach wiejskich, a przecież są na ten cel ogromne środki do pozyskania. Do tego jest jeszcze przeciwnikiem funduszu sołeckiego, który przecież integruje środowiska wiejskie.

Wiesław Nosowicz:

- Na plus burmistrza można wymienić jedynie budowę stacji uzdatniania wody i modernizację paru ulic. Oczywiście dzięki środkom unijnym. Poza tym trudno doszukać się czegoś pozytywnego. Brakuje działań, które by pobudziły gospodarczo nasz samorząd. Jako radni proponowaliśmy utworzenie specjalnej strefy ekonomicznej. Efekty przyszłyby za 2-3 lata, ale burmistrz żadnych działań, poza jednym spotkaniem z przedstawicielem strefy, nie podjął. Wciąż mamy marazm. Burmistrz bardzo dużo obiecywał przed wyborami, ale z realizacją tego jest kiepsko. Przykładem chociażby nasz klub piłkarski, który z powodu obcięcia dofinansowania znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Do tego mamy jeszcze olbrzymie, ponad 10-milionowe zadłużenie sięgające 60%, czyli dopuszczalnej granicy. To nie zapowiada nic dobrego dla mieszkańców naszej gminy.

CZEKAJĄ NAS TRUDNE LATA

Rozmowa z burmistrzem Pasymia Bernardem Miusem

- Niezbyt optymistycznie zapowiadają się dla kierowanego przez pana samorządu najbliższe lata.

- To prawda, że nasze zadłużenie przekracza dziś 10 mln zł, ale przecież wydane pieniądze nie zostały zmarnowane. Dużo inwestowaliśmy, korzystając z unijnego dofinansowania. To wymagało jednak wkładu własnego. Teraz trzeba będzie zacisnąć pasa i ciąć gdzie będzie można wydatki. Czekają nas rzeczywiście trudne lata. Na pewno nie pomaga nam państwo, które systematycznie obciąża nas dodatkowymi zadaniami, nie rekompensując tego odpowiednimi środkami finansowymi.

- Może pan podać jakieś przykłady?

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.