Zdzisław Halamus powrócił z rowerowej wyprawy na duńską wyspę Bornholm i teraz dzieli się swoimi wrażeniami z tej ciekawej ekspedycji.
Kolejna wyprawa dziękczynna Zdzisława Halamusa, której celem było odwiedzenie wszystkich świątyń bornholmskich przebiegła pomyślnie. Rower sprawował się dobrze, w zasadzie bezawaryjnie, a jedynie momentami zawodziła aura. Jeszcze pedałując na terenie kraju wpadł pod bardzo ulewny deszcz i na nic zdało się chowanie pod wielkimi drzewami. Szczęśliwie nie przeziębił się, a kondycja dopisywała. Zdzisław Halamus odwiedził nie tylko wszystkie 23 kościoły stojące na wyspie Bornholm, ale i przy okazji, bo po drodze, zwiedził 17 polskich sanktuariów.
- Podróżowanie rowerem po duńskiej wyspie nie da się porównać z jazdą po kontynencie Europy - powiedział „Kurkowi” pan Zdzisław, który wcześniej zjechał niemały przecież kawałek świata. W przeciwieństwie do zachodnioeuropejskich czy polskich kierowców, Duńczycy są bardzo uprzejmi i ostrożnie wymijają rowerzystów. Sama wyspa ma wymarzone wprost warunki do pokonywania jej na dwóch kołach. Ścieżki rowerowe posiadają na ogół asfaltowe nawierzchnie, a jeśli tylko gruntowe, to tak równe, że nawet po deszczu nie tworzą się na nich jakiekolwiek kałuże. Dotąd czegoś takiego nasz pielgrzym w Europie nie napotkał. Zdziwiło go też i to, że przy niektórych wyspiarskich domostwach zauważył stoliki, czy też konstrukcje przypominające regały, w których gospodarze wystawiali na sprzedaż rozmaite towary. Nikt tego nie pilnował, a kiedy ktoś chciał coś sobie kupić, wkładał pieniądze do koszyczka, sam wybierał resztę, no i zabierał towar. Trasa całej pielgrzymki, wraz z odcinkami krajowymi wyniosła 1 500 km. Nie było to dużo jak na możliwości naszego pielgrzyma, za to w trakcie tej właśnie ekspedycji rowerowy licznik pokazał, że Zdzisław Halmus przejechał już po pielgrzymich szlakach 60 000 km!
Po więcej szczegółów Zdzisław Halamus zaprasza na stronę internetową:
oprac. (map)