Jajka i kury

Co zrobić, żeby wiedzieć? Jak to co? Uczyć się. Racja. Od wielu dziesiątków lat wszystkie kury tłumaczą jajkom tę prawdę. Ale gdzie tam. Jajka ani na moment nie chcą o tym słyszeć. Mądre kury w wielu przypadkach przysiadają na grzędzie i postanawiają przeczekać. Przecież wiedzą, że w tym wyścigu do wiedzy zwycięzcy nie można wskazać.

Jest pewna kategoria dorosłych, która albo powinna porzucić wykonywany przez siebie zawód, albo pogodzić się z faktem, że wszyscy naokoło odpowiednią wiedzę już posiedli, a oni jedni zostali najgłupszymi z całego kurnika. Naturalnie chodzi o dziennikarzy i felietonistów.

Ten numer "Kurka" dotrze do Czytelników w dniu, w którym się okaże, że jestem najgłupszą kurą w kurniku, ale mimo to w żadne wróżby bawić się nie będę.

Tak się składa, że w redakcjach, w których pracowałem często zajmowałem się tzw. pocztą literacką. W takiej korespondencji najtrudniejszą rzeczą było przekonanie ślących listy, że literat to nie twórca, który wszystkie rozumy pozjadał. Jeżeli tego nie zrozumie, to psu na budę jego pisanie. A pociąg do tego, aby w swoich tekstach okazać się "Panem Bogiem" mają adepci pisarstwa bardzo duży. Jest więc teraz niepowtarzalna okazja, aby powiedzieć, kto zostanie burmistrzem Szczytna. Wariata można zgrywać do niedzieli 12 listopada do godz. 8.00 wieczorem. Potem już klops, przewidywania na nic się nie zdadzą.

Pytań, które zadajemy sobie w ostatnich dniach jest całe mnóstwo. Bądź tu, człowieku, mądry i poradź, co powinien zrobić minister Religa w przypadku Jelfy. Najprostszą i zdawałoby się jedyną metodą jest zamknięcie fabryki. Zachodzi wówczas jednak typowy przykład tzw. wylania dziecka z kąpielą. I nie trzeba też być zbyt przemądrzałą kurą, by dojść do wniosku, że, analogicznie, należałoby zamknąć większość zakładów produkcyjnych.

Zaniechanie produkcji w jednej czy drugiej fabryce to pół biedy. Gorzej, gdy przez takie czy inne układy polityczne, trzeba mianować ministrem "specjalistę", który nie ma pojęcia, co na jego stanowisku czynić się powinno. Bo choćby na miejsce niewydarzonej kury powołać arcymądrego koguta, choćby i cały kurnik, rozsądku od tego nie przybędzie.

Wygląda więc na to, że na czas ważnych wydarzeń, zarówno miejscowych jak i krajowych, felietoniści powinni swoje kramiki pozamykać, bo o tym, co się stanie w najbliższych godzinach nic rozsądnego napisać się nie da.

Albo mogą pisać na przykład o bezrobociu, które niby maleje, a jednak nie maleje i wychodzi na to, że to felietonista jest tą głupią kurą. No bo jak to: sto tysięcy ludzi wyjechało do Anglii, drugie tyle do innych krajów, a u nas jakoś nie znalazło to odbicia. Żeby chociaż przybyło pieniędzy, które to byli bezrobotni na Zachodzie zarabiają i czym prędzej ślą do kraju krewnym, ciągle zaciskającym pasa wskutek permanentnego bezrobocia. Ale nie. Bogactwa w kraju nie przybywa, a ciągle się słyszy, że "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej", czyli mówiąc prościej, przy wieczornych kominkach coraz częściej rozprawia się o rychłym powrocie czy to nad mazurskie jeziora, czy na bieszczadzkie błotniste ścieżki.

Marek Teschke

2006.11.15