Co roku w ramach akcji „Sprzątanie Warmii i Mazur” urzędnicy z ratusza angażują się w porządkowanie miasta. Przez szereg lat można było spotkać ich z grabiami i miotłami na terenie „Małej Bieli”, ale od czasu gdy ta została zagospodarowana, przenieśli się w okolice stadionu.
O „Małą Biel” dba obecnie specjalistyczna firma opiekująca się miejskimi parkami i zielonymi skwerami, więc teraz pracownicy samorządowi wyruszają w inne rewiry.
- Od dwóch lat porządkujemy tereny wokół stadionu - mówi „Kurkowi” sekretarz miasta Lucjan Wołos. Dodaje, że wybór padł na tę okolicę dlatego, bo tam rozciąga się jedyny lasek miejski. Grupka, która przystąpiła do porządkowania nie była zbyt liczna, raptem kilkunastoosobowa. Nie wypatrzyliśmy przedstawicieli najwyższych władz. Wśród miłośników porządków nie było tak jak w poprzednich latach ani pani burmistrz, ani jej zastępcy, a jeśli chodzi o powiat, nie dostrzegliśmy starosty. Zauważyliśmy natomiast aż trzech naczelników wydziałów UM, a poza tym kilku członków wszędobylskiej drużyny rowerowej „Kręcioły”. Pogoda dopisała, było dość ciepło i panowały dobre nastroje. Ktoś tam zażartował, że jesienne porządki przeprowadzane w ramach akcji sprzątania świata przyciągną zapewne więcej uczestników, bo wypadną tuż przed wyborami. Gdy ekipa oczyszczała leśne tereny leżące tuż przy ulicy Ostrołęckiej, do akcji przyłączyli się też przypadkowi przechodnie. Zaraz otrzymali rękawiczki, worki na śmieci i hajda! ruszyli z innymi porządkować las.
Choć sprzątanie trwało tylko nieco ponad godzinę, to w tym czasie prawie wszyscy uczestnicy akcji zebrali po trzy, a nawet cztery worki pełne rozmaitych nieczystości. Szybko usypano z nich wielką górę śmieci. Wtedy też niektórzy licytowali się tym, co ciekawszego udało się im zebrać w lasku. Ryszard Łopatka, pracownik starostwa, znalazł żelazko, ktoś inny komputerowy dysk twardy, jeszcze inny nienaruszone domowe weki oraz małe składziki leków. Poza tym łupem czyścicieli padły parasolki, zgruchotane telewizory, a nawet części samochodowe i resztki obiadowe w plastikowych pojemnikach. Aby nieco odsapnąć po akcji, organizatorzy przygotowali niespodziankę - mały piknik z kiełbaskami i sokami owocowymi. Wtedy sekretarz UM Lucjan Wołos, zauważył, że co roku, właśnie w maju nadbrzeżne wody jeziora sprzątali miejscowi wędkarze, z kolei ląd strażacy ochotnicy. Obecnie obie te grupy jakoś się ociągają.
Mamy nadzieję, że tegoroczna akcja urzędników z ratusza zdopinguje innych do działania, choć tak naprawdę, to przecież chodzi o to, aby nie bałaganić, bo wtedy niepotrzebne byłoby sprzątanie.
Marek J. Plitt