Stare miasto Krakowa ma niepowtarzalny urok. Nic więc dziwnego, że dużo tam turystów i dużo zamieszania. Na ryneczku można spotkać: Klitusia, Bajdusia i Centusia czyli trzech krakowskich świętych w żadnych kalendarzach nie ujętych.
Można też usłyszeć na żywo hejnał z wieży mariackiej. Jednak nie każdy wie, że jest on tam grany co godzinę. Nie wiedzieli tego uczestnicy pewnej wycieczki. Zjawili się w Krakowie po 12-tej i głośno żałowali, iż spóźnili się na mariackie granie. Usłyszeli to krakowscy święci i tak zaczęli bajać wycieczkowiczów i wmawiać im, iż znają hejnalistę i on za niewielką opłatą specjalnie dla nich zagra. Niewiele myśląc turyści zrobili zrzutkę i z zadartymi głowami czekali na spełnienie życzenia. Faktycznie o 13tej specjalnie dla nich (tak myśleli) rozbrzmiał jedyny w swoim rodzaju hejnał z wieży mariackiej. Nawet gdy się dowiedzieli, że zostali oszukani, nie żałowali swojego zachowania, bo w Krakowie wszystko zaczarowane nie tylko dorożki. Zaczarowaną dorożką można wybrać się na zwiedzanie miasta, ale można też popłynąć Wisłą do Tyńca. Pokłoniłyśmy się smokowi i weszłyśmy na pokład statku, którym odbyłyśmy zapierający dech w piersiach rejs do Opactwa Benedyktynów. Takim oto sposobem nasz babiniec zwiedził i Kraków i Tyniec.
Grażyna Saj-Klocek