Rozmowa z Tomaszem Liwartowskim, nowym państwowym powiatowym inspektorem sanitarnym w Szczytnie
- Objęcie przez pana funkcji państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Szczytnie przypadło chyba na niezbyt fortunny moment. W ostatnich dniach dowiadujemy się o coraz to nowych przypadkach zakażeń koronawirusem.
- Rzeczywiście. Pierwszy przypadek zakażenia w powiecie odnotowano w marcu, a potem przez długie miesiące nie było ani jednego. Ledwo tu przyszedłem, a „termometr się stłukł” i nowe zakażenia wykrywamy jedno po drugim. Ta sytuacja wymaga ode mnie zaangażowania od rana do wieczora.
- Wystarczy przeczytać komentarze w mediach społecznościowych, by dojść do wniosku, że na ludziach wzrost liczby zakażeń nie robi już aż tak dużego wrażenia. W internecie roi się od teorii, że koronawirusa tak naprawdę nie ma, że jest to jakiś wymysł.
Nie będę tego nawet komentował, bo nie przystoi to zawodowi, który wykonuję. Nie mogę w żaden sposób odnosić się do teorii spiskowych dezawuujących jasne, jawne, poparte autorytetami medycznymi konkretne ustalenia epidemiologiczne oraz badania stwierdzające, że SARS COV2 jest obecnie wirusem pandemicznym, wywołującym chorobę COVID-19. Dziś z ubolewaniem stwierdzam, że mamy tendencję wzrostową jeśli chodzi o liczbę zakażeń, choć nie jest ona jeszcze galopująca.
- Czy przypadkiem nie wynika ona ze zbyt daleko idących poluzowań obostrzeń, takich jak choćby możliwości organizowania wesel, które stały się jedynymi z częstszych ognisk koronawirusa?
Nie będę komentował rozporządzeń ministra zdrowia. To on jest kompetentny, wydając je. Moją rolą, jako urzędnika państwowego, nie jest polemika z ministrem, tylko egzekwowanie rozporządzeń.
- Z tym chyba nie jest najlepiej. Wystarczy krótka wizyta w sklepie, by przekonać się, jak wiele osób lekceważy nakaz noszenia maseczek czy zachowywania dystansu społecznego.
Z żalem obserwuję brak odpowiedzialności społeczeństwa nie jedynie za siebie, ale za drugiego człowieka. Dlatego apeluję o stosowanie się do zaleceń, które w dalszym ciągu, pomimo kolejnych etapów znoszenia obostrzeń, nas obowiązują. Mam tu na myśli noszenie maseczek, zachowywanie dystansu społecznego oraz prawidłowe mycie rąk. Jego częstotliwość powinna być zwiększona, na pewno powinnyśmy to robić po każdym wyjściu na zewnątrz.
- Czy nie jest tak, że zły przykład idzie z góry? Przedstawiciele najwyższych urzędów państwowych sami ostentacyjnie nie stosują się do tych zasad.
Oczywiście mam swoje zdanie na ten temat, ale go nie wyrażę.
- Jak w takim razie wygląda egzekwowanie reżimu sanitarnego?
Będziemy, podobnie jak pozostałe powołane do tego służby, razem z policją reagować i stosować sankcje w postaci mandatów karnych oraz innych form przymusu, by egzekwować stosowanie się do zaleceń. Z oczywistych względów nie może się to odbywać na masową skalę, ale tam, gdzie jesteśmy, działamy i konsekwencje są wyciągane.
-
Czy np. w szczycieńskich sklepach prowadzono jakieś akcje w związku z uchylaniem się od obowiązku noszenia maseczek?
- Tak. Interweniujemy też na szereg próśb, a tych jest dużo. Kierują je zarówno mieszkańcy, jak i pracownicy wykonujący swoje czynności zawodowe w różnych zakładach pracy, a także klienci placówek świadczących różnego rodzaju usługi. Mamy tu więc cały przekrój społeczny, łącznie z osobami, które na naszym terenie wypoczywają.
Pragnę jednak z całą mocą podkreślić, że w walce z koronawirusem ogromne znaczenie ma samodyscyplina. Od niej będzie zależało, w którym kierunku pójdzie rozwój epidemii. Na pewno obecnie na wzrost liczby zakażeń wpływa duża migracja ludności, naturalna o tej porze roku.
- Co ze szczepieniami na grypę? Czy zaleca pan poddanie się im?
Jestem zdecydowanym zwolennikiem wszelkich szczepień. Nie będę dyskutował z argumentami tzw. antyszczepionkowców, które są albo wyssane z palca, albo odwołują się do wiedzy tzw. doktora Google’a.
- Kiedy w takim razie powinniśmy zaszczepić się na grypę?
- Można to robić przez cały rok, ale najlepiej poddać się szczepieniu od września do kwietnia. Odporności nabieramy zazwyczaj już po 7 – 15 dniach. Dzięki tej szczepionce, nawet jeśli zachorujemy, to objawy będą skąpe, a co najważniejsze – unikniemy powikłań, a te w przypadku grypy są naprawdę bardzo groźne, jak choćby zapalenie worka osierdziowego czy powikłania neurologiczne.
Rozmawiała:
Ewa Kułakowska
TOMASZ LIWARTOWSKI pochodzi z Wyszkowa. Ma 48 lat. Absolwent Akademii Medycznej w Białymstoku na Wydziale Farmacji. Jest czynnym diagnostą laboratoryjnym. Ukończył również podyplomowe studia w Akademii Medycznej w Łodzi oraz w Szkole Wyższej im. Włodkowica w Płocku na kierunku zarządzanie zasobami ludzkimi, a także w Akademii Medycznej w Warszawie, gdzie uzyskał specjalizację w zakresie zdrowia publicznego.
W 2000 r. został powołany na stanowisko państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Wyszkowie. Był nim przez 15 lat, a następnie przez 5 lat kierował inspekcją sanitarną w Ostrowi Mazowieckiej. W 2019 r., po wygraniu postępowania kwalifikacyjnego, został rekomendowany ministrowi spraw wewnętrznych i administracji na stanowisko państwowego inspektora sanitarnego MSWiA na obszarze województwa warmińsko – mazurskiego. Po włączeniu tej instytucji do struktur powiatowych stacji sanitarno - epidemiologicznych, z dniem 29 lipca, po pomyślnym przejściu postępowania kwalifikacyjnego, został szefem szczycieńskiego sanepidu.
Żonaty, ma dwóch synów. Starszy jest studentem Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu, młodszy rozpocznie naukę w liceum.
Inspektor jest zapalonym żeglarzem i wędkarzem, który popiera zasadę „no kill”, czyli wypuszczanie złowionych ryb. Lubi gry zespołowe – piłkę nożną i siatkówkę.