Od 8 września w szufladach urzędu spoczywa skarga na burmistrza miasta, skierowana do Rady Miejskiej. Do adresata trafiła dopiero... 4 grudnia.

Skargę na burmistrza złożyła szefowa medycznej spółki "Eskulap" Danuta Osmolińska-Topolska. Nie chce mówić o szczegółowych zarzutach stwierdza jedynie, że na początku roku wszystkim podmiotom, prowadzącym działalność w pomieszczeniach przychodni przy ul. Kościuszki miasto podwyższyło czynsz argumentując, że środki te zostaną przeznaczone na niezbędne remonty.

- Poza założeniem zaworów na kaloryferach co trudno nazwać remontem, żadne inne działania w budynku nie zostały podjęte - mówi doktor Topolska dodając, że jej spółka chciała sama przeprowadzić remonty, rozliczając ich koszt stawką czynszową.

Pismo w tej sprawie "Eskulap" złożył dokładnie 25 lipca. Jak twierdzi burmistrz - w Urzędzie przystąpiono do analizy wniosku, oceny ekonomicznej itp. czynności i to tak intensywnie, że zapomniano wnioskodawcom udzielić odpowiedzi na piśmie.

- Byliśmy w ciągłym kontakcie z "Eskulapem", bo analizowaliśmy też umowy dzierżawy, które wymagają sporych korekt, trwały rozmowy i uzgodnienia - mówi burmistrz wychodząc z założenia, że przy tego rodzaju działaniach, korespondencja już potrzebna nie jest. Inne zdanie miał "Eskulap", bowiem 8 września złożył skargę na burmistrza, kierowaną do Rady Miejskiej. Głowie miasta zarzucono, że nie przestrzega przepisów k.p.a., a przez zaniechanie działań nie wykazuje należytej dbałości o miejskie mienie.

Od momentu wpływu, poza zarejestrowaniem skargi w odpowiednim rejestrze, w Urzędzie Miejskim nie podjęte zostały żadne czynności proceduralne, które rozpatrywaniu skarg winny towarzyszyć. Do biura Rady Miejskiej, czyli do adresata trafiła ona dopiero 4 grudnia. Jak twierdzi przewodnicząca Monika Hausman-Pniewska, na najbliższej sesji zostanie powołany zespół, który tę skargę rozpatrzy. Dlaczego i gdzie przeleżała skarga prawie trzy miesiące - nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że rozmowy z "Eskulapem", o których mówi burmistrz, po wpłynięciu skargi, zintensyfikowały się.

- Miało dojść do polubownego załatwienia sprawy i do wycofania skargi - usłyszał "Kurek" od jednego z miejskich urzędników.

Do konsensusu nie doszło, a nawet gdyby doszło, lecz w terminie przekraczającym miesiąc od daty wpływu skargi na burmistrza, to nic nie zwalniało miejskich urzędników od obowiązku nadania skardze formalnego biegu, bo tak wynika z k.p.a. I w tym przypadku może się więc okazać, że przynajmniej niektóre zarzuty postawione burmistrzowi, z formalnego punktu widzenia, są zasadne.

(hab)

2003.12.10