Mieszkańcy wsi nie wiedzą jakie zasady obowiązują przy pozbywaniu się azbestu. Skutkuje to tym, że w lasach można spotkać miejsca, gdzie wywożone są resztki niebezpiecznych odpadów.
NIEKOMPETENTNI URZĘDNICY
- Na terenie gminy nie ma żadnych informacji dotyczących zasad usuwania azbestu – żalił się podczas ostatniej sesji rady gminy Jedwabno Bernard Mack, mieszkaniec wsi Kot. Tymczasem, jak zauważył, w okolicznych lasach znajdują się miejsca, w których porzucane są niebezpieczne odpady. Ludzie, dokonując remontu obiektów gospodarczych, tworzą tam dzikie wysypiska.
Pan Bernard zgłosił problem do Urzędu Gminy, ale spotkało go rozczarowanie. Od urzędnika usłyszał najpierw utyskiwanie, że ludzie są nieuświadomieni, a potem polecenie, aby w celu uzyskania szczegółowych informacji zadzwonił do … starostwa.
- Skoro w urzędzie gminy nie potrafią udzielić informacji, na jakich zasadach można usunąć azbest, trudno dziwić się ludziom, że szukają jak najprostszych rozwiązań – uważa mieszkaniec Kota. Jego zdaniem problem jest bardzo poważny i jak najszybciej urząd powinien się z nim zmierzyć.
- Gmina musi przygotować łatwo dostępną informację, żeby ludzie wiedzieli jak postępować w takich sytuacjach.
To samo dotyczy sprzętu elektronicznego.
- Gdzie gospodarze mają go wyrzucać? – pytał, domagając się utworzenia przez gminę punktu, z którego raz na miesiąc odpady byłyby wywożone.
NAJPIERW INWENTARYZACJA
Do uwag dotyczących postawy urzędników wójt Krzysztof Otulakowski się nie odniósł. Zapowiedział natomiast, że wkrótce na terenie gminy zostanie przeprowadzona inwentaryzacja obiektów pokrytych azbestem. Na te działania, które kosztować będą 23,5 tys. zł i potrwają do października br., gmina otrzyma dofinansowanie w wysokości 19,5 tys. zł.
Kiedy dane zostaną już zebrane, samorząd podejmie starania o pozyskanie środków na realizację projektu dotyczącego usunięcia z dachów niebezpiecznych substancji i ich utylizacji.
Zapewnił przy tym, że to przedsięwzięcie będzie poprzedzone szeroką kampanią informacyjną.
(o)/fot. A. Olszewski