Pewien Czytelnik „Kurka” z utęsknieniem czekał na swoją sympatię, która udała się na niezbyt zresztą długą wycieczkę na Litwę (ojczyznę naszą). Kiedy wróciła, padli sobie w objęcia, a następnie dziewczyna poczęstowała chłopaka czekoladowo-kawowym batonikiem. On i owszem, przyjął prezencik z lekkim biciem serca, wszak panienka nie była mu obojętna. Już chwycił za opakowanie, aby rozerwać je we właściwym miejscu, już wkładał batonik do ust, gdy kątem oka zauważył napis taki: „Pupa”. Wielce go to rozbawiło, no i nie omieszkał pochwalić się opakowaniem w naszej gazecie. Cóż, tyle mamy języków na świecie, że to, co w jednym brzmi dźwięcznie, w innym zabrzmieć może zgoła inaczej. Batonik nie jest zresztą jedynym zagranicznym produktem o takiej nazwie. Wiedzą o tym dobrze nasze panie, wszak znają renomowaną amerykańską firmę kosmetyczną Pupa Perfume, która produkuje ostatnio dostępne i u nas rozmaite cudeńka kosmetyczne, m. in. perfumy, pudry, tusze do rzęs itp., itd.

Batonik jeden taki

PUSTY KOSZ

I jeszcze jeden przyczynek do zachowań ludzkich. Oto na ulicy Linki stoi sobie w miarę przyzwoity, betonowy kosz na śmieci, jakich wiele jest w naszym mieście. Dwadzieścia kroków dalej znajduje się sklep Rossmanna. Choć śmietnik, co widać na zdjęciu, nie jest przepełniony (nic się z niego nie wysypuje) ktoś, zajadając się czipsami, opakowania po tym smakołyku nie wrzucił tam, gdzie powinno się to zrobić, a upchnął za sklepową klamkę. No, pomysłowość (i głupota) ludzka, wydaje się, nie znają granic.

KSZTAŁTNE TOALETY

Dość daleko od naszego kraju leży Singapur, więc niewielu szczytnian tam zagląda. Ba, znalazł się globtroter, który zawitał w te strony, ale tylko wirtualnie. Jak nam donosi, zobaczył on na stronach internetowych wielce oryginalne toalety w kształcie pup, co dobrze wiąże się z poruszanym obok tematem. Choć napis nad tymi konstrukcjami wisi jednoznaczny - WC, sądzimy jednak, że są to raczej umywalki do rąk, nie zaś WC w naszym europejskim rozumieniu.

WYBOISTY PARKING

Kiedy „Kurek” pojawił się w okolicy nowej targowicy miejskiej, aby przypatrzeć się ruchowi pieszo-rowerowemu na ścieżce wiodącej poprzez bagna, zaraz wypatrzyli nas bywalcy targowiska i wykorzystując naszą obecność, zaczęli skarżyć się na fatalny stan dużego parkingu - wielkie wykroty u jego bram i nierówną nawierzchnię. Wskazywali nam też pogięte oraz wykrzywione znaki, które sterczą tuż przy wjeździe na plac. Jak informuje nas inspektor Wiesław Kulas, prace na parkingu i przy jego wjeździe prowadzone są ustawicznie.

- Tydzień temu wyrównywano wjazd, ale wiadomo, na styku nawierzchni asfaltowej i gruntowej zawsze pojawiać się będą mniejsze lub większe wykroty. Mimo to obiecał, że jeszcze dziś (czwartek 8 maja) wyśle tam wywrotkę ze żwirem, aby wyrównać przynajmniej sam wjazd. Wiadomo - radykalnym rozwiązaniem zapewniającym trwałą poprawę byłoby utwardzenie placu parkingowego, ale sprawa rozbija się o to, co zawsze, czyli fundusze, których niestety brak.

ROWEROWY SZLAK

Pani Teresa Alicka z ulicy Leyka, choć już osiągnęła pełnię wieku, czuje się nad wyraz młodo i dlatego często używa roweru. Bądź to z mężem, bądź to ze znajomymi, zwłaszcza teraz, gdy już się ociepliło, urządza sobie rozmaite wycieczki rowerowe. Korzysta też z tego pojazdu w trakcie robienia zakupów. Wtedy przemierza ścieżkę między bagnami, bo tędy ma najbliżej na targ. Zawsze porusza się prawidłowo, czerwonym pasem tylko dla rowerów, niby to nie zawadzając nikomu. Na ścieżce panuje spory ruch, piesi nie zawsze idą prawidłowo, więc od czasu do czasu używa dzwonka, wszak głupio byłoby alarmować pieszych, wydzierając się w niebogłosy. Ba, wówczas gdy dzwoni, spotyka się z niezrozumiałą reakcją pieszych. Przechodnie, a celują w tym młodzi ludzie, rzucają pod jej adresem bardzo brzydkie uwagi, m. in. i takie:

- Gdzie się pchasz tym rowerem, stara ruro!

Ta uwaga, jak mówi pani Teresa, jest jedną z najłagodniejszych, innych po prostu przytoczyć się nie da, bo są zbyt wulgarne. Tymczasem ścieżka służy właśnie temu, aby mogli korzystać w niej pospołu tak piesi, jak i rowerzyści, a wszyscy w pełnej zgodzie. Żeby nie było między nimi konfliktu, każdy ma swoją część - czerwony pas jest tylko dla rowerzystów, szary tylko dla pieszych. Mało tego, chodzenie po pasie czerwonym stanowi wykroczenie, za które możemy zostać ukarani mandatem. I odwrotnie, jazda po pasie dla pieszych jest zakazana!

PARKING POD APTEKĄ

Z kolei inna niesubordynacja, to tym razem naganne zachowanie kierowców mogące doprowadzić do poważniejszych konsekwencji. Oto całkiem niedawno, ku uciesze klientów apteki i mieszkańców ul. 3 Maja, znacznie przedłużono zatoczkę parkingową. Ba, jej pojemność nie jest nieograniczona, a ponieważ chętnych do parkowania moc, kierowcy urządzają sobie postój także poza jej obrębem i stawiają swoje pojazdy sznurkiem, aż do samego prawie wylotu w ul. Ogrodową. I o ile pod apteką oraz sąsiednim blokiem nie widać wielkiego niebezpieczeństwa, o tyle wszystko zupełnie inaczej wygląda dla kierowcy jadącego ul. Ogrodową od strony kościoła ewangelickiego. Sznur aut parkujących poza zatoczką na ul. 3 Maja kompletnie zasłania widok w prawą stronę, wskutek czego w ogóle nie widać, czy ktoś aby nie wyjeżdża od strony apteki. O wypadek w takiej sytuacji nietrudno.