Mistrzostwa Świata w Siatkówce rozgrywane we Włoszech weszły w decydującą fazę. Niestety, nie ma już w nich Polaków. Dobre spotkania biało-czerwonych w pierwszej fazie mundialu miało okazję oglądać na żywo także kilku szczytnian.
Na trybunach podczas meczów z udziałem podopiecznych Daniela Castellaniego zasiadało parę tysięcy polskich kibiców. Wśród nich znaleźli się również fani z naszego miasta: Tadeusz Kisiel, Jerzy Nowak i Bogdan Podolak. Do Włoch pojechali oni wspólnie z kibicami z Olsztyna.
- Bilet na trzy dni można było kupić na miejscu za 45 euro – powiedział „Kurkowi” Tadeusz Kisiel. Karnet upoważniał do oglądania także drugiego meczu w danym dniu, z czego szczytnianie oczywiście korzystali. Wzorem innych Polaków na nocleg udawali się z Triestu do nieodległej Chorwacji – tam ceny były znacznie niższe. - Kąpaliśmy się codziennie w Adriatyku – Tadeusz Kisiel mówi o dodatkowych atrakcjach wyjazdu na mistrzostwa.
- Na trybuny nie można było wnosić napojów, wszystko zabierali. Pierwszy raz z tym się spotkałem – swoimi wrażeniami dzieli się Jerzy Nowak. - Atmosfera na trybunach była jednak super. Siedzieliśmy obok Serbów. Nie było chamstwa jak na meczach piłki nożnej.
- Wszędzie słyszeliśmy język polski – dodaje Tadeusz Kisiel. - Polaków było zdecydowanie najwięcej. Widziałem może z jedną kanadyjską flagę i pięć niemieckich.
Szczytnianie wspierali dopingiem zespół Castellaniego tylko podczas spotkań pierwszej rundy. Potem wrócili do kraju. Tam ze zdziwieniem oglądali dalsze występy naszych siatkarzy. - Wyglądało to tak, jakby kazali im wyjść grać i oni wyszli – komentuje Jerzy Nowak, któremu brakowało oglądania meczów w hali. - Na żywo inaczej się ogląda. Przed telewizorem nie ma tej atmosfery.
(gp)/fot. archiwum