Sytuacja gminy Pasym jest nie do pozazdroszczenia. Na liście najbardziej zadłużonych samorządów w kraju zajmuje czwarte miejsce! Wskaźnik zobowiązań do dochodów wynosił pod koniec ubr. 74,8%. Gminie grozi bankructwo, ale jej władze uspokajają, że sytuacja jest opanowana.

Budżet trudny, ale stabilny

Największy ból

Powodem zadłużenia na ponad 6 mln zł są dwa kredyty wzięte na budowę gimnazjum w Pasymiu. Szczególnie bolesną okazała się pożyczka w euro. Chociaż w minionym roku gmina spłaciła 1,1 mln długu, to ze względu na znaczny wzrost kursu euro do złotówki zadłużenie zamiast zmaleć wzrosło o prawie 0,5 mln zł!

- Sytuację mamy ciężką, ale stabilną - informował na sesji Rady Miejskiej, 28 kwietnia skarbnik Arkadiusz Młyńczak. Plan wychodzenia z kryzysu zakłada, że pod koniec br. wskaźnik zadłużenia zmaleje do 56%. Skarbnik zapowiedział, że tegoroczny budżet będzie "bardzo trudny, cięższy niż ubiegłoroczny, a lżejszy niż roku 2005".

Konieczność spłacania wysokiego długu powoduje, że samorządu nie stać na oczekiwane inwestycje. Nie można sięgać po środki z zewnątrz, bo brak własnego wkładu.

- I to jest nasz największy ból - przyznawał Młyńczak.

Ubiegły rok przyniósł gminie dochody w wysokości 8,2 mln zł (96,2% planu), a wydatki zamknęły się kwotą 7,9 mln zł. Nadwyżkę w całości przeznaczono na spłatę części zaciągniętych kredytów.

Głównym powodem niewykonania dochodów była mała sprzedaż składników majątkowych. Do kasy gminy wpłynęło tylko 285 tys. zł, podczas gdy pierwotnie planowano z tego tytułu uzyskać 520 tys. zł. Mniejsze od zakładanych były też wpływy z opłaty targowej (86,6%) i opłaty miejscowej (87,8%).

Pretensje komisji

Oceniająca wykonanie ubiegłorocznego budżetu komisja rewizyjna miała kilka uwag. Jej zastrzeżenia wzbudziła celowość remontu drogi Pasym-Elganowo, na co gmina przeznaczyła 20 tys. zł w roku 2003, a w tym roku dołoży jeszcze 8,5 tys. zł.

- Przydatność inwestycji żadna - krótko skomentowała komisja rewizyjna. Według niej źle wykorzystywane są także dotacje na utrzymanie dróg powiatowych. Komisja zwróciła też uwagę na nadmiernie rozbudowaną administrację biurową i wysokie w niej płace. - Mimo postępującej komputeryzacji liczba zatrudnionych nie maleje - zauważyli radni. Komisja doceniła za to wysiłek i wyrzeczenia mieszkańców miasta i gminy, którzy wciąż nie mogą doczekać się naprawy ulicznego oświetlenia, chodników, płotów, czy wreszcie doprowadzenia do należytego stanu zaniedbanych parków.

- Zły stan finansów gminy pogarsza brak inwestycji służących rozwojowi gospodarczo-społecznemu wspólnoty, to z kolei pogłębia bezrobocie doprowadzając do ubóstwa znaczną część mieszkańców gminy - podsumowała sytuację w samorządzie komisja rewizyjna.

Mimo zastrzeżeń stosunkiem głosów 2:1 członkowie komisji opowiedzieli się za udzieleniem absolutorium burmistrz Kobylińskiej. Opinię tą podzieliła większość radnych, spośród których jedynie radna Halina Gadomska wstrzymała się od głosu.

Dziękując za poparcie Kobylińska odpierała zarzuty dotyczące przerostu administracyjnego, wytykając komisji brak "analizy porównawczej". Zarzuciła jej też nieodróżnianie przyczyn od skutków.

- Zły stan finansów wynika z błędów gospodarowania mieniem gminy popełnionych w latach poprzednich - mówiła burmistrz.

Podkreślała, że w ubr. na inwestycje przeznaczono 852 tys. zł, czyli 10,8 ogółu wydatków.

Z kolei sekretarz Oleszkiewicz zwracał uwagę, że droga do Elganowa w połowie kosztów była finansowana z budżetu marszałka województwa i to było główną przyczyną realizacji zadania. Informował też, że środki otrzymywane z powiatu na drogi są niewystarczające i można za nie tylko łatać dziury.

Sklep wciąż nocny

Po rocznej przerwie radni ponownie wrócili do określenia zasad funkcjonowania placówek handlowych, gastronomicznych i usługowych na terenie gminy. Rok temu projekt uchwały zdjęto z porządku obrad.

Główny zapalny punkt dotyczy ograniczenia czasu handlu detalicznego do godz. 22. Gdyby ta propozycja przeszła najbardziej ucierpieliby właściciele i klienci znajdującego się w centrum miasta sklepu nocnego, czynnego całą dobę.

Oficjalną przyczyną ograniczenia godzin jego otwarcia są skargi okolicznych mieszkańców na zakłócanie ciszy nocnej przez mniej lub bardziej "podchmiloną" klientelę.

Głosowanie uchwały nie przyniosło rozstrzygnięcia. Sześciu radnych była za jej przyjęciem i tyluż za odrzuceniem, troje wstrzymało się od głosu. Wynik ten oznacza, że sklep nocny nadal będzie mógł być czynny całą dobę. Jego właściciele nie okazują jednak radości.

- Podejrzewam, że na jednej z najbliższych sesji projekt znów trafi na obrady rady - nie kryje obaw Włodzimierz Brzozowski. Zarówno on, jak i Anna Tomaszewska przyczyn ograniczenia godzin handlu doszukują się w zemście burmistrz Kobylińskiej.

- Wszystko zaczęło się dwa lata temu, kiedy przed wyborami samorządowymi kazałem zdjąć z wystawy sklepu plakat wyborczy przyszłej burmistrz - mówi Brzozowski. On też znalazł się pół roku temu w grupie inicjatywnej, która wystąpiła o rozpisanie referendum w sprawie odwołania Kobylińskiej.

- Od dwóch lat żyjemy w ciągłym stresie - dodaje Anna Tomaszewska. - W ubiegłym roku urząd odebrał nam koncesję, ale na szczęście po odwołaniu, zwrócił nam ją. Teraz burmistrz próbuje ograniczyć naszą działalność, ciekawe co jeszcze wymyśli.

(olan)

2004.05.05