Bezmyślność niektórych młodych ludzi nie zna granic. Niedawno osiemnastolatek z terenu gminy, Pasym, uderzając kostką brukową w szynobus relacji Olsztyn-Szczytno, wybił w pojeździe szybę. - To cud, że nikomu z pasażerów nic się nie stało - mówią zgodnie pracownicy kolei. Zwracają jednocześnie uwagę, że podobne akty chuligaństwa są na porządku dziennym.
CHWILE GROZY
Do bulwersującego zdarzenia doszło w sobotę 14 kwietnia wieczorem na przystanku PKP w Gromie. W szynobus jadący z Olsztyna do Szczytna ktoś nagle rzucił kostką brukową. Wewnątrz pojazdu było około siedemdziesięciu podróżnych. W szynobusie pękła gruba, podwójna szyba boczna.
- Wyglądało to naprawdę groźnie. Natychmiast zatrzymałem szynobus i wybiegłem na zewnątrz. Zobaczyłem grupę uciekających wyrostków - relacjonuje kierownik pociągu Tadeusz Stań.
Na szczęście nikt z podróżnych nie ucierpiał, choć brakowało niewiele.
- Gdyby trafił nie w górną, a w dolną część szyby, mógł uderzyć w któregoś z pasażerów - mówi kierownik pociągu.
Dodaje, że nie tak dawno był świadkiem podobnego zdarzenia w Pasymiu. Rzucony przez chuliganów kamień wybił szybę, a odłamki szkieł zraniły kobietę, która została odwieziona ze stacji do szpitala.
ZNUDZENI I NIEBEZPIECZNI
O incydencie w Gromie od razu powiadomiono Straż Ochrony Kolei. W gronie przesiadujących feralnego wieczoru na przystanku nastolatków kierownik pociągu rozpoznał dziewczynę, która codziennie dojeżdżała do szkoły w Olsztynie. Trafiła ona na policję, gdzie została przesłuchana. Wkrótce dołączyły do niej inne osoby zamieszane w sprawę.
- Ustalenia operacyjne i przesłuchania świadków pozwoliły nam wytypować sprawcę czynu. Okazał się nim 18-letni mieszkaniec gminy Pasym - mówi Ewa Żyra rzecznik prasowy KPP w Szczytnie.
Chłopak odpowie za zniszczenie mienia. Grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Pracownicy kolei oraz funkcjonariusze SOK twierdzą, że podobne przypadki nie należą do rzadkości. Na terenie województwa warmińsko-mazurskiego notuje się ich kilka miesięcznie.
- Największe nasilenie tego typu zdarzeń obserwujemy wiosną. Robi się ciepło, młodzież nie ma co robić i w ten sposób "urozmaica" sobie wolny czas - twierdzi Mariusz Kuczyński, komendant rejonu Straży Ochrony Kolei w Olsztynie.
Dodaje, że na ogół sprawców chuligańskich wybryków trudno jest złapać.
- Trzeba mieć szczęście i ludzi w miejscu, gdzie dochodzi do takich przypadków - mówi komendant.
Podkreśla jednak, że szybkie zgłoszenie i dokładne określenie, gdzie zdarzył się incydent, ułatwia schwytanie sprawców.
DROGI WYBRYK
Wybicie szyby w szynobusie spowodowało nie tylko zagrożenie bezpieczeństwa podróżnych, ale również utrudniło życie innym osobom korzystającym z tego środka transportu. Sprawca wyrządził też duże szkody materialne. Okazało się bowiem, że uszkodzony pojazd nie może być eksploatowany. Do czasu jego naprawy kolej uruchomiła na trasie Szczytno-Olsztyn zastępczą komunikację autobusową.
- Był to okres niezbędny do tego, by szynobus obejrzał przedstawiciel ubezpieczyciela. Potem naprawą zajęli się pracownicy firmy z Bydgoszczy produkującej te pojazdy - mówi Antoni Orłowski, naczelnik działu przewozów w spółce PKP Przewozy Regionalne.
Zaznacza, że straty poniesione w związku z uszkodzeniem szynobusu są znaczne. Samo opłacenie komunikacji zastępczej kosztowało 5,5 tysiąca złotych.
- Co najmniej drugie tyle pochłonęło wstawienie nowej szyby - szacuje Antoni Orłowski.
SZYNOBUSOWE FATUM
Kursujące od stycznia 2005 roku po terenie naszego powiatu szynobusy są najwyraźniej dość pechowe. Najpierw często dochodziło do ich awarii, co także wiązało się z koniecznością wysyłania w trasę autobusów przewożących pasażerów. Kilka tygodni temu na przejeździe w Klewkach jeden z pojazdów obsługujących odcinek Szczytno-Olsztyn miał wypadek. Obecnie znajduje się u producenta w Bydgoszczy.
- Jest bardzo poważnie uszkodzony. Niewykluczone, że nie uda się go naprawić i pójdzie do kasacji - mówi Antoni Orłowski.
Pech prześladuje też pojazd, w który chuligan uderzył kostką brukową. We wrześniu pod Olsztynem najechał na duży głaz ustawiony przez nieznanych sprawców na torach. Doszczętnie rozbity został silnik, a maszyna od września do marca nie nadawała się do użytku.
- To są delikatne pojazdy, nie takie, jak używane dotąd duże, ciężkie lokomotywy. Nie można ich tłuc i obijać z każdej strony - zauważa naczelnik Orłowski.
Ewa Kułakowska
2007.04.25