Szczytno gościło światowej sławy specjalistę od żonglowania piłką, 17-krotnego rekordzistę Księgi Guinnessa, Janusza Chomontka. Na trasie jego wędrówki po polskich szkołach znalazło się również nasze miasto.

Chomontek za 5 zł

"Biegałem w jednych tenisówkach zima... lato. Gdyby nie piłka, nadal chodziłbym w gumiakach. Chciałem udowodnić rodzinie, kolegom, że można żyć inaczej i to mi się udało" - czytamy na internetowej stronie Janusza Chomontka.

O chłopaku z Pomorza, który posiada niezwykły talent do żonglowania, Polska usłyszała w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Urodzony w Szczecinku młodzieniec nie dość, że umiał utrzymać piłkę w powietrzu bardzo długo, to dodatkowo potrafił przebywać z nią, żonglując, znaczne odległości. Podbijając futbolówkę, przeszedł ze Słupska do Ustki, pokonywał później w ten sposób trasy znanych imprez biegowych (Warszawa, Berlin). Rozmaite rekordy bił podczas piłkarskich meczów, programów telewizyjnych czy wystaw. Do tej pory w Księdze Guinnessa zarejestrowano 17 rekordów Chomontka. Kariery jako zawodnik nie zrobił (grał w kilku klubach), skupił się zatem na sztuce żonglowania. Ten element sztuki piłkarskiej opanował lepiej nawet od supertechnika Diego Maradony. Nie omieszkał o tym wspomnieć podczas spotkania z młodzieżą z Gimnazjum nr 2, do którego w miniony piątek doszło w hali im. Huberta Wagnera. Podobnie zresztą jak o specjalnych audiencjach u papieża Jana Pawła II, miłośnika sportu, otwartego na wszelkie ciekawe przejawy ludzkiej inwencji.

W trakcie pokazu znalazł się czas na rozbieranie się (nie do rosołu) i ubieranie z żonglowaniem w tle, podbijanie futbolówki różnymi częściami ciała, żonglowanie piłkami o niewielkich gabarytach, wspólne liczenie podbić czy zabawne "droczenie" się ze śmiałkami, którzy próbowali odebrać mistrzowi piłkę. Janusz Chomontek zapraszał również ochotników do zaprezentowania swoich technicznych umiejętności.

Udział w spotkaniu ze słynnym żonglerem przypadł młodzieży do gustu, choć niektórzy narzekali na wygórowaną cenę za możliwość bezpośredniego kontaktu z Chomontkiem (5 zł). - Mnie się akurat opłacało - ripostuje III-klasista Łukasz, który za odwagę i umiejętności (udanie spróbował swoich sił w żonglerce) otrzymał w nagrodę futbolówkę. - Więcej gadał niż żonglował - narzekał na sławnego Pomorzanina jeden z uczestników pokazu. No tak, ale gdyby Janusz Chomontek postanowił na oczach gimnazjalistów pobić kolejny rekord, co na to wszystko powiedziałoby grono pedagogiczne, które ze swoimi wychowankami miało spędzić na trybunach tylko godzinę?

(gp)

2007.03.21