- Tak krawiec kraje, jak mu w kieszeni staje – tymi słowami burmistrz Bernard Mius uzasadania odmowę zapłacenia starostwu kwoty 285 tys. zł jako udziału samorządu pasymskiego w przebudowie drogi Krzywonoga-Michałki.
limg("07_FOTO.JPG", "Arkadiusz Młyńczak (z lewej): - Jak starostwo może mieć odwagę domagać się od nas współfinansowania swoich inwestycji?
Radny Mieczysław Żyra: - Inni wójtowie na to się godzą, to i my powinniśmy");
W Pasymiu wciąż powraca temat dofinansowania inwestycji powiatowych. Podczas ostatniej sesji wywołał go radny Mieczysław Żyra, zapoznając radnych z odpowiedzią jaką uzyskał ze starostwa na jego interpelację dotyczącą poszerzenia drogi Michałki-Tylkowo.
Starostwo twierdzi, że sprawa jest otwarta. Stawia jednak warunek, że gmina będzie partycypować w kosztach zadania. Do tego jeszcze decyzja musi być poparta uchwałą rady miejskiej, a nie jak w przypadku inwestycji Krzywonoga – Michałki samą tylko deklaracją burmistrza. Kolejnym warunkiem jest zwrócenie starostwu 285 tys. zł jako udziału w zakończonej już przebudowie drogi Krzywonoga-Michałki.
- Z tego wynika, że z poszerzenia drogi Michałki-Tylkowo nic nie będzie – ubolewał Żyra. Zdaniem skarbnika miasta Arkadiusza Młyńczaka przyjęte przez zarząd powiatu zasady i stawiane gminom warunki są nie do przyjęcia, a sytuacja jest kuriozalna.
- Od wielu lat dziwi mnie to, że ludzie biorą za dobrą monetę argumentację, która dla mnie pozbawiona jest podstawowej logiki – mówił skarbnik. - Zgodnie bowiem z ustawą o drogach publicznych inwestowanie i remontowanie ich należy do właściciela bądź zarządcy.
Przywoływał też argumenty drugiej strony, że droga Krzywonoga-Michałki jest głównie użytkowana przez mieszkańców gminy Pasym .
- A czy nie są oni mieszkańcami powiatu? Czy jesteśmy jakąś enklawą wyrzuconą poza nawias tego powiatu? – pytał zebranych. Przypominał, że na drogę Krzywonoga – Michałki powiat uzyskał dofinansowanie unijne w wysokości aż 70%.
- Jak w takiej sytuacji można mieć odwagę domagać się jeszcze od nas udziału finansowego? I uzależniania od tego remontów następnych dróg powiatowych na naszym terenie? – pytał Młyńczak, dodając, że dla niego takie działanie jest chore i korupcjogenne. - Od takiego stanowiska już tylko krok do uzależniania powiatowych inwestycji od tego, która z gmin zgodzi się na większy udział finansowy.
Przystanie na takie warunki, zdaniem skarbnika, byłoby niekorzystne dla mieszkańców gminy Pasym, ograniczyłoby bowiem realizację zadań własnych. Tym bardziej, jeśli się porówna sytuację finansową obu samorządów i zadłużenie, które w przypadku Pasymia sięga dopuszczalnej granicy 60%.
Z Młyńczakiem polemizowała radna Marianna Tańska. Według niej stanowisko skarbnika miałoby sens, gdyby samorząd trwał przy nim od początku. Tymczasem jak tłumaczyła, to władze Pasymia wystąpiły do starostwa z wnioskiem o inwestycję.
- Umówiliście się na takie warunki ze skarbnikiem Samborskim – mówiła Tańska, domagając się zapłacenia starostwu żądanej przez nie kwoty.
Tymczasem skarbnik zapewniał, że samorząd pasymski żadnych deklaracji nie składał, wnioskował tylko o ewentualne ujęcie zadania w projekcie budżetu powiatu.
- Nie składaliśmy żadnych deklaracji finansowych, żadnych zobowiązań nie było podpisywanych. Po prostu zgłosiliśmy tylko swoje potrzeby – wtórował skarbnikowi burmistrz Bernard Mius. Ostrzegał przy tym, że gdyby Pasym zapłacił starostwu żądaną kwotę, przekroczone zostałoby dopuszczalne zadłużenie samorządu. A na to nie można było sobie pozwolić.
- Na tyle krawiec kraje, na ile mu w kieszeni staje – powoływał się na znane przysłowie, lekko je modyfikując, burmistrz Mius.
Taka argumentacja nie przekonała jednak radnego Żyry.
- Dzięki dotacjom z gmin powiatowe inwestycje drogowe wzrosły o 100%. Większe też można pozyskiwać na nie dofinansowanie unijne. Skoro inni wójtowie godzą się na to, powinniśmy i my – przekonywał radny.
(o)