Legły w gruzach sny o potędze i niespotykanych dotychczas atrakcjach podczas święta grodu. Nie będzie parady teatru ulicznego, nie zostaną zamknięte dla pojazdów główne ulice miasta, okrojono program sobotniego koncertu. Z twórczych pomysłów pozostało tylko piątkowe spotkanie z muzyką folk. To zresztą wzbudza najwięcej kontrowersji.

Chude Dni i Noce

Sponsorski krach

Mizerota finansowa to główny powód, dla którego tegoroczne "Dni i Noce Szczytna" zapowiadają się marniej niż wszelkie dotychczasowe. Wina, zdaniem organizatorów, tkwi w sponsorach - nie dali pieniędzy. W ubiegłych latach, od 2000 poczynając, pozyskiwane od nich środki sukcesywnie rosły, a w tym roku - krach! We wstępnym kosztorysie imprezy, w rubryce sponsoring po stronie dochodów figuruje kwota 81 280 zł (w ubr. 173 660 zł). I choć dyrektor Miejskiego Domu Kultury Klaudiusz Woźniak zapewnia, że prowadził negocjacje z 40 różnymi firmami, to nie zdołał uzbierać wystarczającej kwoty. Ta, która teoretycznie już jest - to za mało, bo na dzień dobry przewidziano stratę przekraczającą 40 tysięcy złotych. Utrzyma się ona w tej wysokości pod warunkiem, że bilety na piątkowy koncert (po 10 zł) kupi 700 widzów, na sobotni (po 40 zł) - 3,5 tysiąca, a na niedzielny (po 25 zł) - 2,5 tysiąca osób.

Czy ten plan zostanie wykonany - wątpliwe, bo przewidywany program ostatecznie mocno zubożał. Do udziału w piątkowym koncercie folkowym nie zachęci teatr uliczny "Strefa Ciszy" z widowiskową formą spektaklu, jakiej w Szczytnie jeszcze nie było (i raczej nie będzie), bo został "wycięty" w ramach oszczędności. Z sobotniego, sztandarowego koncertu usunięto część musicalową pod tytułem "Kwiaty we włosach", opartą na muzyce Krzysztofa Klenczona. O tym, że nie będzie Blue Cafe - informowaliśmy już wcześniej. Za 40 zł (bo mimo cięć programowych cena biletu wstępu nie została zmieniona) można więc będzie posłuchać młodego zespołu Dwie Korony, który w Szczytnie bawił w ubiegłym roku i przedstawia swoją wersję muzyki lat 60. i 70. Później sceniczne umiejętności, dobrze szczytnianom znane, zaprezentuje Krystyna Sienkiewicz w towarzystwie country-mena Tomasza Szweda, a na okrasę pozostaną Maryla Rodowicz i Budka Suflera.

Podwójne dinozaury

Radny Ryszard Gidziński ten zestaw artystów określa mianem "podwójnych dinozaurów". Z kolei radny Ryszard Kasprzak udział Krystyny Sienkiewicz uznaje dodatkowo za ukłon w jej stronę ze strony władz miasta, w ramach wdzięczności za wsparcie kampanii wyborczej. Przypomnijmy, że związana ze Szczytnem w latach dziecięcych i młodzieńczych aktorka i artystka sceniczna uczestniczyła w przedwyborczej imprezie zorganizowanej na cele charytatywne (pomoc dla zwierząt i schroniska), przez Wspólnotę Samorządową.

Wbrew zapowiedziom i zapewnieniom centrum miasta nie zamieni się w jeden wielki, rozśpiewany i roztańczony plac imprezowy. Nie zostanie bowiem zamknięta dla ruchu kołowego ulica Odrodzenia (do skrzyżowania ze Żwirki i Wigury). Pozwolenie na to było, ale... zabrakło pieniędzy na czasowe oznakowanie dróg objazdowych. Jeszcze dwa tygodnie temu miało to kosztować w granicach 20-25 tysięcy złotych, ale ostatnio wartość wszystkich koniecznych znaków drogowych, a dokładniej ich wypożyczenia, zamontowania i zdjęcia wzrosła do 40 tysięcy. Zrezygnowano więc i z tego "luksusu".

Jak na razie zmianie nie uległ tylko pomysł, by Jurand przybył po klucze grodu na ryczącym rumaku, zwanym harleyem. Nie wiadomo jeszcze, kto wcieli się w tę rolę, ale najprawdopodobniej nie będzie to już "etatowy" Jurand czyli Tadeusz Piórkowski. Wiadomo natomiast, że Danuśką zostanie tegoroczna Miss Ziemi Szczycieńskiej Izabela Króliczak (z Pasymia zresztą).

Według burmistrza Pawła Bielinowicza i tak dobrze, że cokolwiek udało się jednak zrobić, bo znalezienie chętnych na sponsoring powoli zakrawa na cud. Jego i dyrektora Woźniaka zdaniem "Dni i Noce Szczytna" to największa impreza w regionie, organizowana przez samorząd, o budżecie sięgającym blisko pół miliona złotych. Tegoroczny, gwoli ścisłości, nie przekracza 400 tysięcy złotych, z czego z kasy miejskiej pochodzi 30 tysięcy.

Dyskusyjny folk

Najwięcej kontrowersji budzi piątkowy koncert folkowy. Zdaniem części radnych to gwóźdź do trumny święta grodu, według burmistrza z kolei - ma on stanowić inwestycję na przyszłość, dającą szansę pozyskania środków, przy okazji niejako także i na komercyjne koncerty.

"Muzyczny Dziedziniec Tradycji", bo pod taką nazwą piątkowy koncert figuruje w programie "Dni i Nocy", ma kosztować 22 tysiące złotych, przeznaczone na gaże dla występujących 7 zespołów (m.in. Kwartet Jorgi) i prowadzącego konferansjera Jana Pospieszalskiego.

- Podobne kapele, jak na weselu grają, to za 10 godzin biorą po 1500 zł i to na cztery osoby - w walory artystyczne nowego pomysłu organizatorów imprezy wątpi między innymi radny Gidziński.

Inicjatorem i pomysłodawcą takiej właśnie innowacji w programie "Dni i Nocy Szczytna" jest burmistrz Paweł Bielinowicz. Realizatorem projektu został Robert Wasilewski, założyciel działającej w Szczytnie Sielskiej Kapeli Weselnej, która ma już w swoim dorobku kilka znaczących sukcesów na różnorodnych przeglądach i festiwalach. Znacznie większymi sukcesami mogą się pochwalić pozostałe zespoły, które zamierzają się w Szczytnie zaprezentować.

- Folk może przyciągnąć znacznie większą rzeszę turystów zagranicznych. Oni nie będą zainteresowani koncertami w stylu pop, bo mają ich u siebie dostatek - tłumaczy Robert Wasilewski. Jego zdaniem turyści przyjeżdżają na Mazury w poszukiwaniu natury i tradycji. - Wchodzimy do Unii Europejskiej i naszym zadaniem jest promować tradycje i rodzimą kulturę, bo na to są i będą pieniądze.

Projekt "Muzyczny Dziedziniec Tradycji" jest częścią większej całości, będącej próbą prezentacji i rekonstrukcji kultury ludowej, jej tańców, obrzędów, zwyczajów, między innymi poprzez aktywne uczestnictwo. Podobne przedsięwzięcia są realizowane od dawna w całej Europie (w szczególności na Węgrzech i w Rumunii) oraz w USA w ramach idei tzw. Domów Tańca (Tanz Hause).

Całość przedsięwzięcia nie ogranicza się jedynie do koncertu w piątkowy wieczór. Już w czwartek odbywać się będą warsztaty z różnych dziedzin (muzyki, tańca, teatru), prowadzone przez członków zaproszonych zespołów, z udziałem szczycieńskiej młodzieży.

W piątek całe spotkanie z folkiem miało się rozpocząć od ulicznego spektaklu pt. Judasze, a aktorzy doprowadziliby widzów na ratuszowy dziedziniec. Tego już, niestety, nie będzie (chyba że w ostatniej chwili jeszcze znajdzie się "dobra dusza", która wyłoży 4 tysiące złotych). Sam koncert ma się składać z dwóch części. W pierwszej zespoły będą prezentowały muzykę i obyczaje z różnych stron świata, w drugiej natomiast przewidziano jedną wielką zabawę, podczas której widzowie nie będą biernie słuchać, lecz wraz z artystami i pod ich kierunkiem, wspólnie śpiewać i tańczyć.

Radni stają okoniem

W czwartek 3 lipca odbyło się wspólne posiedzenie komisji Rady Miejskiej, na którym to szacowne gremium rozkładało na czynniki pierwsze organizację "Dni i Nocy". Głównie krytykowali pomysł "folkowy" twierdząc, że miasta na eksperymenty nie stać. Nie przekonywały ich żadne argumenty, ale też i nie proponowali nic w zamian.

- Teraz to już po herbacie - skomentował Jerzy Cimoszyński, ostrzegając jednak kilkakrotnie, że finansowo na całym interesie miasto się poślizgnie i przewidując, że burmistrz po raz kolejny wystąpi do radnych o zgodę na zaciągnięcie kredytu retorycznie pytał: - A co się stanie, jeśli radni się na to nie zgodzą?

Prawie trzygodzinne posiedzenie poświęcone zbliżającemu się świętu grodu na kształt tej imprezy nie miało jakiegokolwiek wpływu. Radni "bili pianę" i nic poza tym. I po co?

- Żeby w lipcu diet im nie zabrali - w kuluarach usłyszał "Kurek" odpowiedź na to pytanie.

Cytaty z posiedzenia

Radny Cimoszyński: - Ten pan mówi nie na temat!

Robert Wasilewski: - Chcę przybliżyć merytoryczne założenia projektu.

Radny Cimoszyński (po blisko dwóch godzinach debaty): - Tu się nikt merytorycznie nie wypowiada!

* * *

Radna Maryla Wierzbicka do Klaudiusza Woźniaka: - Czy pan złożył ofertę browarom "Warka".

Klaudiusz Woźniak: - Nie pamiętam, ale na pewno nie byli zainteresowani.

* * *

Radny Henryk Żuchowski: - Urzędnik to może co najwyżej załatwić z 15 kilo mięsa czy kiełbasy. Kiedy w grę wchodzą duże pieniądze, to musi wkroczyć burmistrz, bo nikt na ładne oczy nie da 30 czy 50 tysięcy. Wtedy trzeba coś zaproponować w zamian, a to może zrobić tylko burmistrz.

* * *

Radna Zofia Żarnoch: - Teraz pozostaje tylko mieć prośbę do pana Spychała, by nam Szczytna na te dni nie zasmrodził, bo wtedy to już całkiem będzie klapa.

Halina Bielawska

2003.07.09