Sale lekcyjne w SP nr 3 są za ciasne, a klasy zbyt liczne. Funkcjonowanie dzieci w takich warunkach zaprzecza wszelkim normom: prawnym, moralnym, estetycznym i organizacyjnym – uważają rodzice uczniów klas pierwszych. Domagają się oni od burmistrz Danuty Górskiej utworzenia dodatkowego oddziału. Burmistrz odpowiada, że nie ma takiej możliwości i jako wyjście z sytuacji wskazuje przeniesienie pierwszaków do innych szkół, zgodnie z rejonem zamieszkania.
OSZCZĘDZAJĄ NA DZIECIACH?
O sprawie ciasnych klas w Szkole Podstawowej nr 3 pisaliśmy w czerwcu. Problem zasygnalizowali nam zaniepokojeni rodzice przyszłych pierwszaków, którzy nie wyobrażali sobie, by ich dzieci uczyły się w takich warunkach. Wtedy władze miasta nie wykluczały, że jeśli zajdzie potrzeba, w nowym roku szkolnym zostanie utworzony dodatkowy oddział. Tak się jednak nie stało. W SP nr 3 powstały trzy pierwsze klasy liczące po 28 – 29 uczniów. Rodzice są oburzeni. Ich zdaniem burmistrz nie dotrzymała obietnicy. W związku z tym wystosowali do niej pismo, w którym domagają się zapewnienia swoim pociechom godnych warunków do nauki. „Nie wyobrażamy sobie efektywnej pracy nauczyciela z grupą liczącą 29 uczniów w sali lekcyjnej o powierzchni 42 m2 i szatni o pow. 13 m2, która ma służyć 90 uczniom” - czytamy w petycji. Jej autorzy, powołując się na przepisy sanepidu, przypominają, że na jedno dziecko w sali powinno przypadać minimum 2,5 m2, a odległość od ławki do tablicy powinna wynosić 2 metry. Do tego, według wskazań ministra edukacji, liczebność dzieci w klasach nie powinna przekraczać 26 osób. Rodzice obawiają się, że ich pociechy, pobierając naukę w tak złych warunkach, będą przemęczone, a nauczyciele – zbyt obciążeni, co może wpłynąć na obniżenie poziomu kształcenia. Już teraz niektórzy przypominają, że tegoroczny egzamin szóstoklasistów w SP nr 3 wypadł najgorzej w mieście. „Dziwi nas postawa Pani Burmistrz, że w XXI wieku szuka Pani oszczędności w tak ważnej kwestii jak edukacja naszych dzieci” - piszą rodzice. Nie mogą też zrozumieć dlaczego jedno z pomieszczeń w i tak ciasnej już szkole, miasto wynajmuje gminie Szczytno na przedszkole.
NIECH PÓJDĄ DO INNYCH SZKÓŁ
Zdaniem rodziców najwłaściwszym wyjściem z sytuacji byłoby utworzenie dodatkowego oddziału. Na to jednak się nie zanosi. - Nie ma podstaw do utworzenia jeszcze jednej klasy, bo według przepisów żaden z istniejących oddziałów nie jest zbyt liczny – uważa Danuta Górska. Według niej klasy, do których uczęszcza po 28 czy 30 dzieci „nie są niczym nadzwyczajnym”. Jak mówi, obecna sytuacja to wynik działań rodziców, którzy zapisują dzieci do szkoły bez względu na rejon zamieszkania, kierując się główną wygodą. Problem szczególnie dotknął SP nr 3, bo to jedyna podstawówka w śródmieściu. Wiele osób tu posyła dzieci, by miały jak najbliżej. To powoduje, że w jednej placówce oddziały są liczniejsze, a w innych są jeszcze miejsca. Burmistrz zapewnia, że dyrektor „trójki” dużo wcześniej sugerowała rodzicom, by zapisywali swoje dzieci do SP z OI nr 2 i SP 6. Dotyczyło to przede wszystkim tych mieszkających poza rejonem SP 3. Teraz, zdaniem Danuty Górskiej, w grę wchodzą tylko dwie możliwości – przeniesienie pierwszaków do placówek, gdzie są przestronniejsze klasy, albo poszukanie przez dyrektor większej sali. Tymczasem, jak sprawdziliśmy, w dwóch pozostałych szkołach oddziały też są dość liczne. W SP 6 w tym roku szkolnym funkcjonują cztery pierwsze klasy. W dwóch uczy się po 30 dzieci, w pozostałych po 26. Po 26 uczniów uczęszcza do dwóch oddziałów w SP z OI nr 2, w trzecim jest ich 18, ale to klasa integracyjna, która nie może być liczniejsza.
SZKOŁA ROBI, CO MOŻE
Jak informuje nas dyrektor SP nr 3 Grażyna Wrona – Janowska, znalezienie w jej szkole większej sali nie jest możliwe. Tłumaczy, że na parterze dzieci są najbezpieczniejsze, ponieważ przebywają wśród rówieśników a szkoła może zapewnić im największą pomoc ze strony wszystkich pracowników. Z kolei sale na piętrze są wykorzystywane przez starszych uczniów jako klasopracownie tematyczne. - Nasza szkoła mieści się w starym budynku i pracownie są tu rzeczywiście mniejsze niż w innych miejskich placówkach. Nie mamy jednak możliwości ich powiększenia, bo jakiekolwiek prace, np. łączenie pomieszczeń, równolegle wpłynęłyby na zmniejszenie liczby sal lekcyjnych, co spowodowałoby wydłużenie czasu nauki w szkole – mówi Grażyna Wrona – Janowska. Dodaje, że w czerwcu kilkoro dzieci udało się przepisać do innych szkół. Obecnie jednak w pierwszych klasach nadal jest ponad 20 uczniów spoza rejonu SP 3. Zapewnia, że robi wszystko, aby pierwszoklasiści mieli jak najlepsze warunki do nauki. W tym celu wydzielono im nawet osobną szatnię, która według rodziców jest jednak za ciasna. - Na pewno nie różni się ona wielkością od tego typu pomieszczeń w przedszkolach – mówi dyrektor. Jej zdaniem jedyną szansą na poprawienie warunków nauczania byłoby odesłanie części dzieci do innych szkół. Rodzice nie chcą jednak o tym słyszeć.
MUSZTARDA PO OBIEDZIE?
Nauczycielka klas I – III w SP nr 3, a zarazem przewodnicząca Rady Miejskiej w Szczytnie Beata Boczar uważa, że działania rodziców są mocno spóźnione. - To już musztarda po obiedzie. W obecnej sytuacji dzielenie dzieci i przenoszenie ich do innych szkół czy klas byłoby złym rozwiązaniem – mówi Beata Boczar. - Powinno zostać tak, jak jest, bo inaczej powstałby za duży bałagan – dodaje. Przyznaje jednak, że w klasach komfortu nie ma, bo brakuje miejsca np. do gier czy zabaw z dziećmi. - Mimo to na razie jakoś sobie radzimy – zapewnia.
Rodzice są rozczarowani postawą władz miasta. Jesteśmy zbulwersowani propozycją Pani Burmistrz, która zamiast okazać troskę o powierzone jej dzieci wysuwa propozycję przeniesienia ich do innych szkół – piszą w petycji, uznając stanowisko władz miasta za „jednostronne i krzywdzące”. Zapowiadają, że w razie niespełnienia ich postulatów zaostrzą protest.
Ewa Kułakowska