Szanowana Redakcjo!
Po lekturze artykułu „Co ma zrobić Mius?” (KM nr 33/10) postanowiłem odnieść się do poruszonych w nim kwestii, ponieważ pośrednio dotyczą one również mojej osoby.
Utrzymywanie przez p. Miusa, że za jego procesem lustracyjnym kryją się konkurenci jest zwykłym kłamstwem. Nawet średnio inteligentny człowiek wie, że obowiązkiem osób pełniących funkcje publiczne (w tym również p. Miusa) jest złożenie oświadczenia lustracyjnego, a obowiązkiem IPN jest sprawdzenie zgodności tego oświadczenia z prawdą (reguluje to ustawa). Tymczasem p. Mius sugeruje inne przyczyny prowadzenia lustracji wobec jego osoby. Nie podejrzewam burmistrza Miusa o brak inteligencji, a więc jedynym wytłumaczeniem jego sugestii jest celowe okłamywanie swoich wyborców. Taka postawa (wybielanie siebie i oczernianie konkurentów) przypomina SB-eckie metody działania rodem z PRL-u. Również prowadzona przez burmistrza Miusa kampania propagandy sukcesu przypomina te niezbyt odległe (niechlubne szczególnie dla donosicieli) czasy.
Jest ona niestety na tyle skuteczna, że nawet niektórzy mało realnie myślący radni dają się na nią nabrać i twierdzą (bijąc pokłony obecnemu włodarzowi gminy), że w obecnej kadencji zrobiono więcej niż we wszystkich poprzednich. (...) Stanowczo oświadczam, że ze sprawą lustracji p. Miusa nie mam nic wspólnego. Nawet gdybym wcześniej wiedział o istniejących w IPN materiałach świadczących o współpracy p. Miusa ze Służbą Bezpieczeństwa PRL nie wykorzystałbym tej wiedzy, ponieważ nie są to moje metody działania. Sugerowanie przez p. Miusa, że jest inaczej jest jednocześnie sugerowaniem stronniczości i działania na zamówienie przez prokuratorów IPN.
Pasymscy radni twierdzą, że: „jeśli p. Mius dopuścił się kłamstwa lustracyjnego poniesie srogą karę”. A ja się obawiam czy nie większą karę zapłaci gmina i jej mieszkańcy za ewentualnie stracony czas, bałagan i personalne rozgrywki. Również za ewentualne ponowne wybory burmistrza trzeba będzie zapłacić z naszych podatków.
Z poważaniem
Wiesław Nosowicz