Niedawno z nieużytku sąsiadującego ze szpitalem, naprzeciwko Domu Pomocy Społecznej wycięte zostały drzewa i gęsto porastające ten teren krzaki. Dzięki temu oczom przechodniów idących ul. Sobieszczańskiego ukazał się widok na budowaną już od trzech lat nową siedzibę straży pożarnej. Wcześniej, o czym pisaliśmy w „Kurku”, na ulicy w sąsiedztwie DPS-u ustawiono sygnalizatory. Wszystkie te zabiegi mają związek z budową drogi wyjazdowej ze strażnicy. To właśnie tędy w przyszłości jeździć będą ciężkie wozy bojowe straży. Wycinka drzew odbyła się za zgodą konserwatora zabytków, pod którego opieką znajduje się opisywany teren. Oczekiwanie na pozwolenie trwało dwa miesiące, a prace zakończyły się przed 31 marca. Ogółem usunięto 143 drzewa. Jak jednak zaznacza Joanna Wójcicka nadzorująca z ramienia starostwa budowę strażnicy, były to samosiejki i odrosty, nieprzedstawiające większej wartości przyrodniczej.
Wycinką drzew i krzaków porastających przyszłą drogę zajęli się sami strażacy. Zrobili to w czynie społecznym, podobnie zresztą jak inne prace porządkowe wokół strażnicy. Dwa razy do roku koszą też trawę i chwasty na rozległym terenie sąsiadującym z obiektem. Drewno pozyskane dzięki wycince trafi jako opał do szkół i domów dziecka.
***
Wróćmy jeszcze na chwilę do planowanej budowy drogi wyjazdowej ze strażnicy. Dlaczego zdecydowano się na takie rozwiązanie, skoro nawet na pierwszy rzut oka widać, że druga, wiodąca do powstającego obiektu, mająca wlot w ul. Kochanowskiego jest krótsza? Jak wytłumaczyli nam wicestarosta Kazimierz Oleszkiewicz oraz Joanna Wójcicka, ma to związek z tym, że istniejący już trakt leży na posesji szpitala, dzieląc ją na pół. Koliduje to z planami rozbudowy placówki. Poza tym z drogi korzystają karetki pogotowia, a w pobliżu mieści się też kotłownia. Na dodatek pod drogą znajdują się liczne instalacje podziemne, które ciężkie strażackie samochody mogłyby uszkodzić.
Obecnie prace związane z dokończeniem strażnicy zostały wstrzymane. Na razie na kontynuację inwestycji powiat ma zapewnione 1,5 mln złotych z budżetu centralnego, ale trwają rozmowy na temat pozyskania większej kwoty. Od ich powodzenia zależy zakres dalszych prac. Wciąż nie wiadomo, kiedy szczycieńscy strażacy wprowadzą się do nowej siedziby. Niestety, pewnie nie nastąpi to szybko. Do zakończenia szacowanej na ponad 10 mln zł inwestycji, brak jeszcze ok. 5 mln złotych.
ZNISZCZONE BARIERKI
W weekend 5-6 kwietnia, najprawdopodobniej w sobotnią noc, pędzący ulicami Szczytna nieznany kierowca uszkodził żółte barierki oddzielające pasy ruchu na ul. Kościuszki. Musiał nieźle w nie uderzyć, bo wyrwał jeden ze słupków, po którym pozostała jedynie dziura w polbruku. Choć od zdarzenia minęło już kilka dni, barierek nie naprawiono. Czyżby pozostawiono je tak ku przestrodze, by zrobić wrażenie na innych kierowcach lubiących jazdę z niedozwoloną prędkością?
UPARTE BOĆKI
Przed tygodniem pisaliśmy w dość pogodnym tonie o powrocie bocianów, które wraz z wiosną zajęły już swoje gniazda. Nie wszystkim jednak przylot tych ptaków kojarzy się dobrze. Mieszkańcy Olszyn mają z boćkami nie lada problem. W centrum wsi, na słupie energetycznym, para tych ptaków od lat ma swoje gniazdo. Jest to przyczyną wielu kłopotów. Po pierwsze, bociany zanieczyszczają chodnik biegnący przez wieś oraz sąsiednią posesję, co irytuje mieszkańców i psuje estetykę miejscowości. Po drugie, gniazdo na słupie energetycznym stwarza niebezpieczeństwo dla bocianiej rodziny i grozi zwarciem. Jak powiedział „Kurkowi” radny Stanisław Ceberek z Olszyn, takie przypadki miały już we wsi miejsce. Wobec tego dwa lata temu mieszkańcy wpadli na pomysł, by przenieść gniazdo. W tym celu, w odległości około 50 metrów od dotychczasowej siedziby ptaków, ustawili betonowy słup z podstawą, na której umieszczono bociani dom. Nowe mieszkanie nie zyskało jednak akceptacji skrzydlatych lokatorów. Od razu wrócili oni na poprzednie miejsce. Po okresie wylęgu mieszkańcy ponownie przenieśli gniazdo, ale wiosną sytuacja się powtórzyła. Bocianom ani w głowach było osiedlenie się w miejscu zaproponowanym przez ludzi. W tym roku para znów pozostała na słupie energetycznym.
Mieszkańcy Olszyn są teraz w kropce. Choć lubią ptaki i ich sąsiedztwo, to jednak obawiają się płynących z niego niedogodności. Na razie nie mogą jednak nic zrobić. Zbliża się okres lęgowy, więc o przeniesieniu gniazda nie ma teraz mowy. Wygląda na to, że uparte boćki pozostaną w swoim ulubionym mieszkanku przynajmniej do jesieni.
POKRACZNY HERB
Przed dwoma laty na plener malarski przyjechali do Szczytna studenci architektury Politechniki Warszawskiej. Goszcząc w naszym mieście, utrwalali na rysunkach godne uwagi szczycieńskie budowle. Przy okazji, dzieląc się spostrzeżeniami, na temat miejskich obiektów, narzekali na wygląd bloków, a konkretnie na to, jak prezentują się one po wykonaniu ociepleń i nowych elewacji. Przyszli architekci utyskiwali głównie na pstrokaciznę i przypadkowy dobór, nazwijmy to, „ściennych malunków”.
Niby to dobrze, że brzydkie ze swej natury bloki z wielkiej płyty doczekały się renowacji, ale patrząc uważniej na odremontowane budynki, nie sposób odmówić racji studentom, znającym się przecież na rzeczy. Wśród elementów zdobniczych wykorzystywanych na nowych elewacjach, dominują figury geometryczne. Są jednak i akcenty lokalne. Na bloku na ul. Piłsudskiego, już jakiś czas temu, umieszczono coś, co w zamyśle autora miało być pewnie herbem Szczytna. Wyszedł, niestety, dość pokraczny, grubawy jelonek, mało przypominający rącze zwierzę z herbowego oryginału.
POLSKA LEPSZYCH SZANS?
Do wyborów, zarówno tych parlamentarnych, jak i samorządowych jeszcze daleko, ale są takie ugrupowania, które elektoratowi starają się przypominać o sobie przez cały czas. Używają do tego różnych metod. Stosunkowo najprostszą jest sięganie po banery reklamowe i billboardy. Jeden z nich wisi na bocznej ścianie przedwojennej kamienicy na ul. Kościuszki. Slogan reklamujący partię wcale, w najmniejszym nawet stopniu, nie przekonuje. Jak tu uwierzyć w te lepsze szanse, skoro informuje o nich podarta, zwisająca smętnie z odrapanej, koszmarnej elewacji, płachta papieru?