W ostatnich czasach bardzo zmienił się wygląd miasta. Przybyło sporo równych i gładkich chodników, wyremontowano nawierzchnię wielu ulic, a także powstały piękne parki i skwery. Jak informują nas nasi Czytelnicy, także Spółdzielnia Mieszkaniowa „Odrodzenie” zrobiła wiele w kwestii poprawy estetyki swoich wewnątrzosiedlowych przestrzeni, które do niedawna były raczej bezbarwne i nieciekawe, ot zwykłe podwórka. Obecnie prezentują się one całkiem efektownie, niczym miniparki, nie ustępujące urodą wspomnianym miejskim skwerom. Wewnątrzosiedlowe alejki zostały wybrukowane, przy nich ustawiono liczne ławki i latarnie, a całości dopełnia ciekawa roślinność, nieźle wyglądająca nawet teraz, gdy już zima blisko - fot. 1.
Zachęca to do spacerów i korzystania z ostatnich pogodnych dni w tym roku. Są tu też place zabaw dla dzieci, ogrodzone całkiem estetycznymi płotami. W związku z nimi, były skargi na to, że mogą one utrudniać wewnątrzosiedlową komunikację, w przypadku gdyby zdarzył się jakiś wypadek – płoty te jakoby uniemożliwiałyby dojazd karetki pogotowia - fot. 2. Okazuje się jednak, że obawy te były na wyrost. Prezes spółdzielni Krzysztof Krakowski uspokaja nas, że nic takiego nie grozi. Alejki są tak zbudowane, że mogą po nich jeździć ambulanse, co więcej powstały też specjalne szlaki dla ciężkich wozów bojowych straży pożarnej. Ratownicy w razie jakiegoś zdarzenia mogą zatem bez przeszkód dotrzeć w dowolne miejsce na osiedlu Leyka, czy też innym.
WIECZORNE WYPRAWY
Jak już wspomnieliśmy wcześniej, osiedlowe place zabaw dla dzieci zostały ogrodzone (nawiasem mówiąc całkiem estetycznymi płotami), a furtki doń prowadzące są zamykane na zasuwki. Głównie w tym celu, aby do środka do wchodziły psy, no i dlatego u wejść wiszą stosowne tabliczki - fot. 3.
Wiadomo bowiem co taki pies może zrobić, a właściwie pozostawić w piasku. Tymczasem dzieje się coś zgoła przeciwnego i choć zabrzmi to jak anegdotka, rzecz ta, a właściwie proceder mocno irytuje prezesa Krakowskiego. Otóż ostatnio głowy rodzin mieszkających na osiedlu bardzo chętnie wychodzą na wieczorne spacery z pieskami, choć wcześniej nigdy tego nie robiły, a jeżeli już, to z wielkimi oporami.
Co się stało? Jak się okazuje ojcowie rodzin wychodzą sobie z czworonożnymi ulubieńcami, po czym wpędzają je na teren placyków zabaw, zamykają zasuwkę i spoko - mają teraz dłuższą chwilę na piwo lub inne rozrywki, bo pieski są pod zamknięciem i nigdzie się nie zawieruszą. No tak, takiego wykorzystania dziecięcych placów zabaw nikt się wcześniej nie spodziewał.
KRZYWA I WYBOISTA
Jakiś czas temu pisaliśmy o oficjalnym otwarciu „małej obwodnicy”, bez wątpienia jednej z najbardziej udanych szczycieńskich inwestycji ostatnich lat. Powody do radości mają teraz przedsiębiorcy, których zakłady rozlokowane są wzdłuż tej trasy, ich klienci, a także mieszkańcy.
Spore nadzieje związane z tą inwestycją mieli także właściciele i załogi zakładów usytuowanych przy ul. Krzywej.Tam od strony ul. Towarowej nastąpiła znaczna poprawa i obecnie wjazd wiodący przez tory kolejowe wygląda nienagannie – fot. 4. Jezdnia jest równa i gładka, podobnie jak poprawiony przejazd kolejowy, ale dalej za zaporami, to już zgroza. Betonowa nawierzchnia jest mocno spękana i z licznymi, głębokimi dziurami, których nie można ominąć - fot. 5.
Na dziury te skarżą się m. in. gazownicy, którzy mają na ul. Krzywej swoją siedzibę. Żalą się, że częste jazdy po takiej nawierzchni niszczą zawieszenia ich samochodów. Mieli oni nadzieję, że z chwilą oddania do użytku „małej obwodnicy” i tutaj też dotrą prace remontowe, ale niestety, te zatrzymały się na kolejowym przejeździe. Cóż, jak dowiadujemy się w ratuszu, miasto nie przewiduje w najbliższym czasie remontu, czy przebudowy ul. Krzywej, mimo że stanowi ona dojazd do wspomnianej „małej obwodnicy”. Wychodzi na to, że jeszcze jakiś czas, zapewne dłuższy, dziury tu pozostaną.
PRZYULICZE "OZDOBY"
A tak w ogóle, to teren przyległy do opisywanej ulicy jest równie dziki i pozostawiony sam sobie jak ta arteria. Tuż za przejazdem stoi osamotniona i pusta budka energetyczna. Jedne z drzwi wiodących do środka zostały wyrwane i pewnie sprzedano je na złomowisku.
Teraz wewnątrz urządzono tu małą pijalnię. Za tą budowlą w tle widać samotnie sterczący komin po byłym tartaku i gęste chaszcze, zaś nieco dalej zieje w ziemi dół z betonowym obramowaniem, wewnątrz którego spoczywają rozmaite nieczystości - fot. 6. Aż trudno uwierzyć, że wszystko to skupione jest przy krótkiej przecież ul. Krzywej.
INFORMACYJNE BLATY
Kolejną ciekawostkę z rodzaju promocyjnych gadżetów szykuje miasto na ostatnie dni listopada. Na ulicach oraz przed ciekawszymi szczycieńskimi budowlami pojawią się specjalne tablice - rodzaj blatów, na których będą zamieszczone historyczne informacje o danym obiekcie, czy ulicy, a także zdjęcia pokazujące ich dawniejszy wygląd. Pojawią się one m. in. na ul. Odrodzenia, Polskiej, placu Wolności, przy ruinach czy pod chatą mazurską – fot. 7.
Inicjatywę tę należy zaliczyć do pożytecznych, a przy tym nie tak kontrowersyjnych, jak goszczące wielokrotnie na naszych łamach osławione pofajdoki. Dla jednych stworki rubaszne, sowizdrzały, czy lekkoduchy, dla innych - patrz słownik mazurski Erwina Kruka - po prostu człowiek obfajdany, więc kudy takiemu do promowania miasta.
DODATKOWA LAMPA
Część mieszkańców uważa, że telebim umieszczony na placu Juranda świeci zbyt ostrym światłem, niepotrzebnie zużywając drogi prąd. W dzień może jest jeszcze jako tako, choć i tak za jasno, ale w nocy wszystko diametralnie się zmienia - fot. 8. Ekran świeci tak jaskrawo, że wręcz oślepia przechodniów oraz kierowców, nie mówiąc już nic o tym, że jego blask wpada do okien przyległych domów.
Zdaniem jednego z naszych Czytelników telebim powinien być wyposażony w system regulacji jaskrawości, najlepiej automatyczny. Tak aby z chwilą zapadania zmroku świecił adekwatnie do panujących warunków. Pomysł wydaje się ciekawy i wart zastosowania, bo gdy nocną porą zjawiliśmy się na placu Juranda, stwierdziliśmy, że istotnie blask bijący od telebimu jest bardzo dyskomfortowy.