Grupa Galindia Szczytno zakończyła swoje pielgrzymowanie na Jasną Górę. Szczycieńscy pątnicy myślą już o wrześniowych rekolekcjach w drodze do znacznie bliższego Gietrzwałdu.
PIELGRZYMI JUŻ W DOMU
W ostatnich numerach „KM” zdawaliśmy relacje z wyjścia pielgrzymów spod kościoła Wniebowzięcia NMP w Szczytnie i z kolejnych etapów wędrówki. Obecnie pątnicy z naszego miasta i okolic są już od kilku dni w domach. Pielgrzymkę zakończyła formalnie poranna piątkowa (13 sierpnia) msza na Jasnej Górze. Wcześniej trwało modlitewne nocne czuwanie. - Część osób wróciła już po czwartkowej mszy - informuje opiekun szczycieńskiej grupy ks. Tomasz Jarzynka. Niektórzy zostali do niedzielnych uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
„Galindia” dotarła do Częstochowy w czwartek około godz. 13. niemal w komplecie. W trakcie pielgrzymki wycofała się tylko jedna osoba. Na jasnogórskich wałach szczytnian witali duchowni znani im z miejsca zamieszkania: ks. Mirosław Rudoman ze Szczytna, ks. Józef Dziwik z Faryn i ks. Józef Midura z Rozóg. Mszę wkrótce po przybyciu „Galindii” odprawił metropolita warmiński abp Wojciech Ziemba. - To była najbardziej udana ze wszystkich pielgrzymek, w których uczestniczyłem i jako kleryk, i jako opiekun – twierdzi ks. Tomasz Jarzynka. Tłumaczy, że idących nie zrażały bardzo trudne momentami warunki pogodowe. Ostatniego dnia pielgrzymom towarzyszyło prażące słońce, niełatwo było znaleźć choćby odrobinę cienia. Ten odcinek (ok. 15 km) pieszo pokonała także najmłodsza uczestniczka pielgrzymki, jadąca wcześniej w dziecięcym wózku 5-letnia Karolina z Rum. Zupełnie inna pogoda panowała np. ósmego dnia rekolekcji w drodze, gdy punktem docelowym był Jeżów w województwie łódzkim. - Ostatnie kilometry szliśmy w burzy, przy wietrze, w wodzie po kostki i... ze śpiewem na ustach – wspomina ks. Jarzynka. Mimo ekstremalnych warunków atmosferycznych nikt z pielgrzymów poważniej nie zachorował. - Ten rok, jeśli chodzi o zdrowie, był łagodniejszy – słyszymy. W pamięci kapłana została także gościnność napotkanych po drodze osób. - Czasem było więcej chętnych do przyjęcia na nocleg niż idących – mówi opiekun szczycieńskiej grupy, zaznaczając, że z większą życzliwością spotykała się ona ze strony ludzi niezbyt zamożnych.
LICZĄC NA CUD
- Pielgrzymka to czas cudów – ks. Jarzynka odnosi się do jednego z najczęstszych powodów pielgrzymowania na Jasną Górę. Wiele osób idzie przecież do Częstochowy z nadzieją, że Matka Boża wysłucha ich próśb i nierozwiązywalne problemy znajdą swoje szczęśliwe zakończenie. Wiarę pątników wzmacniają oglądane w częstochowskim klasztorze dary wotywne pozostawione tam przez ludzi wdzięcznych Matce Bożej za otrzymane łaski. Ksiądz Jarzynka mówi o osobach ze swojej grupy cieszących się z faktu uratowania dzięki pielgrzymce małżeństwa czy przyjściu na świat potomstwa, którego małżonkowie przez wiele lat nie mogli się doczekać. Opiekun „Galindii” wspomina także zdarzenie dotyczące jego osoby. - Kilka dni przed poprzednią pielgrzymką pewna kobieta poprosiła mnie o modlitwę za jej chorego na białaczkę dorosłego już syna. Podczas pielgrzymki stanowiło to moją osobistą intencję. Gdy byłem u tej rodziny z kolędą, dowiedziałem się, że chłopak wyzdrowiał. To cud. Sama pielgrzymka jest zresztą cudem – podsumowuje wikariusz szczycieńskiej parafii Chrystusa Króla.
KIERUNEK GIETRZWAŁD
Jak mówi ks. Jarzynka, pielgrzymkowe trudy odczuwa się tak naprawdę dopiero po powrocie do domu. Mimo to ci, którzy byli na Jasnej Górze, myślą o kolejnych wspólnych rekolekcjach. W niedzielę 12 września ze Szczytna wyruszy pielgrzymka do sanktuarium w Gietrzwałdzie. Jej trzon ma stanowić „Galindia”. A już za niespełna rok rozpocznie się XXVIII Warmińska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę...
(gp)