Gmina Świętajno już od kilku lat chce przyjąć strażnika gminnego „pożyczonego” ze Straży Miejskiej w Szczytnie. Na przeszkodzie stoją jednak przepisy, z których wynika, że samorząd może to zrobić tylko w przypadku, gdy bezpośrednio graniczy z miastem.
W tegorocznym budżecie gmina Świętajno przewidziała około 60 tys. złotych na zatrudnienie strażnika oddelegowanego ze Straży Miejskiej w Szczytnie. Miałby on dbać o bezpieczeństwo mieszkańców oraz mienie samorządu, które często pada łupem wandali.
- Jesteśmy za takim rozwiązaniem, bo spraw do załatwienia jest dużo. Nie chodzi tylko o czystość czy bezpieczeństwo, ale także wagarowiczów oraz inne sytuacje związane z zachowaniem młodzieży – tłumaczy wójt Świętajna Janusz Pabich. Strażnik współpracowałby ze swoim kolegą działającym na terenie gminy Rozogi, która również jest zainteresowana jego zatrudnieniem.
- W pojedynkę nie zawsze dałby radę. Dlatego ustaliliśmy, że w niektóre dni służba odbywałaby się w dwuosobowych patrolach na terenie obu gmin – mówi wójt. Realizacja zamierzenia na razie nie doszła do skutku. Na przeszkodzie stoją kwestie związane z interpretacją przepisów. Zatrudnienie strażnika odbywa się na mocy porozumienia z burmistrzem miasta, z którego byłby on „wypożyczony”, w tym przypadku Szczytna. Problem w tym, że w świetle ustawy takie rozwiązanie można zastosować jedynie w przypadku gmin sąsiadujących z miastem. Tymczasem Świętajno tego warunku nie spełnia.
- Burmistrz Szczytna wystąpiła do ministra o interpretację tego przepisu. Jeśli otrzymamy pomyślną dla nas odpowiedź, to od razu przyjmiemy strażnika – zapowiada wójt Pabich.
(ew)/fot. M.J.Plitt