Wiosną zespół MKS-u nie przegrywa żadnego meczu i bez problemów zajmuje pierwsze miejsce w swojej grupie ligi okręgowej. Taki lub bardzo zbliżony scenariusz jest całkiem prawdopodobny. Zabrzmi to trochę dziwnie, ale w przypadku szczycieńskiego klubu mistrzostwo w czerwcu nie musi wcale oznaczać awansu do IV ligi.
Szczytno w latach 70. i 80. ubiegłego wieku kojarzone było z piłkarską III i II ligą. Potem przyszedł spadek do klasy okręgowej, przejście do utworzonej IV ligi, niespełnione nadzieje na powrót do grona III-ligowców, wreszcie w 2001 r. degradacja do okręgówki. Od tego momentu MKS bezskutecznie przymierza się do gry w IV lidze. Po rundzie jesiennej szanse, w sensie czysto piłkarskim, są naprawdę duże. Ale czy liczą się tylko umiejętności zawodników i wysiłek trenerów?
NA CZYM USIĄŚĆ
- Przyjdzie IV liga. Gdzie my mamy grać? Boisko jest, ale trybuny? - pyta wiceprezes MKS-u Sławomir Ignatowski. Szczytnianie mogą, owszem, pochwalić się ładną płytą, ale stadion nie posiada trybun spełniających wszystkie wymogi. Czasy drewnianych ławek odchodzą w niepamięć i nawet w niższych klasach rozgrywkowych mecze powinny być oglądane ze specjalnych siedzisk. W przypadku stadionu przy ul. Ostrołęckiej nie musiałoby to wcale oznaczać konieczności zainstalowania kilku tysięcy krzesełek (wg ogólnopolskich "skarbów kibica" z lat 80. szczycieński stadion mieści 4. tys. widzów). Wystarczyłoby ich 200-300. Problem polega m.in. na tym, że obiekt, na którym MKS rozgrywa swoje mecze, należy do Wyższej Szkoły Policji, a nie miasta. O instalacji krzesełek mówiono przy okazji organizowanych kilkakrotnie w Szczytnie policyjnych mistrzostw, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Włodarzy szczycieńskiego klubu może uspokoić nieco fakt, że mimo formalnego wymogu związek przymykał do tej pory oko i przyznawał licencje klubom, które na swoich stadionach krzesełek nie posiadały (i nie posiadają nadal). Warto jednak zaznaczyć, że niezależnie od tego, czy MKS wywalczy awans czy nie, problem trybun wróci. Krzesełka mają się, zgodnie z wymogami, pojawiać sukcesywnie także na stadionach drużyn ligi okręgowej czy klasy A.
KTO WYŁOŻY KASĘ
Gra w IV lidze to nie tylko stosowna infrastruktura (oprócz siedzisk stadion powinien być odpowiednio ogrodzony, a tego też brakuje). Występy w wyższej klasie wiążą się oczywiście z większym budżetem. W roku ubiegłym, jak się dowiedzieliśmy od kierownictwa szczycieńskiego klubu, MKS na swoją działalność (łącznie 8 grup wiekowych) zebrał ok. 130 tys. zł. Występy seniorów w IV lidze to koszty odpowiednio wyższe.
Jak poinformował nas Stanisław Brakoniecki, wiceprezes MRĄGOWII Mrągowo, budżet tego klubu od lat występującego w IV lidze (11. miejsce po rundzie jesiennej wśród 18 drużyn), utrzymuje się na poziomie 250-270 tys. Część tych pieniędzy przeznaczana jest na działalność sekcji tenisa stołowego i szachów. Mniej więcej połowę kwoty zapewnia miasto. Reszta to zasługa przede wszystkim sponsora strategicznego. - Zadowoliłoby nas 110 tys. rocznie - mówi z kolei Czesław Kamiński, prezes STARTU Nidzica. Zespół ten zajmuje po pierwszej rundzie w IV lidze 16. miejsce. MKS-owi, podobnie jak np. klubowi z Nidzicy, brakuje strategicznego sponsora. Firm wspierających szczycieńską drużynę jest całkiem sporo, nie są to jednak według prezesów Zbigniewa Magnuszewskiego i Sławomira Ignatowskiego kwoty mogące zapewnić, spokojny byt w IV lidze. MKS płaci mniej za rozmaite usługi lub korzysta z nich za darmo. Sytuację poprawiła też ustawa o organizacjach pożytku publicznego. W roku ubiegłym klubowy budżet wzbogacił się w ten sposób o ok. 8 tys. zł. Brakuje jednak przedsiębiorstwa czy osoby prywatnej, która wyłożyłaby konkretną, pokaźną sumę, mówiąc: "Macie i spokojnie grajcie". Klub może w tej chwili oferować swoim graczom co najwyżej skromne diety za mecze wyjazdowe i... dobre słowo. Jak mówi z przekąsem wiceprezes Ignatowski, największym sponsorem MKS-u są... trenerzy, którzy pracują w zasadzie społecznie. Oczy włodarzy MKS-u zwracają się w stronę ratusza. - Robimy coś dla miasta, nie dla siebie - słyszymy. Zdaniem wiceprezesa Ignatowskiego o sponsorów powinny powalczyć osoby zajmujące najważniejsze stanowiska w samorządach miejskim i powiatowym. - To wstyd, żeby w mieście liczącym prawie 30 tys. nie było IV ligi - podsumowuje Sławomir Ignatowski.
WZMOCNIENIA KONIECZNE?
W przeważającej większości drużyn IV-ligowych występują piłkarze, mający za sobą grę w klubach z wyższych klas. Nie brakuje wśród nich zwłaszcza zawodników z rozwiązanego I-ligowego STOMILU Olsztyn. Oczywiście na grę gwiazd należy wyłożyć odpowiednią kasę. - Samymi wychowankami nie da się utrzymać w IV lidze - twierdzi Stanisław Brakoniecki. Jak szacuje, zatrudnienie "internacjonała" to wydatek rzędu 800 zł miesięcznie. MKS-u na taki, przynajmniej na razie, nie stać. Niejako z konieczności trenerzy stawiają na inny system - budowanie zespołu z zawodników ze Szczytna i okolic. Jest to z pewnością bardziej perspektywiczne. - Gdybyśmy raz na dwa lata otrzymali z ościennych klubów po "perełce", byłoby bardzo dobrze - marzy trener Tadeusz Justka. Jesienią miejsce w zespole wywalczył Sebastian Łukaszewski z BŁĘKITNYCH Pasym. MKS "poluje" też na innych wartościowych graczy. Na razie bezskutecznie.
Piłkarze i trenerzy zrobili swoje jesienią. Jeśli powtórzą to wiosną - czy to wystarczy?
(gp)
2006.01.18