Zwycięzca przetargu na lokal użytkowy w centrum miasta, popularnie zwany "pod zegarem", trzy dni po ogłoszeniu wyniku zrezygnował z zamiaru prowadzenia w nim kawiarni. Wcześniej była tu masarnia, a ostatnio sklep odzieżowy.
Opuszczony przez poprzedniego użytkownika lokal przy ul. Odrodzenia 36/9 Zakład Gospodarki Komunalnej przeznaczył na przetarg nieograniczony ofertowy. Postawiono jeden warunek - prowadzona w nim działalność ma być nieuciążliwa, ze wskazaniem na kawiarnię lub pizzerię. Wpłynęły cztery oferty, spośród których najatrakcyjniejsza opiewała na kwotę 45 zł/m2 (lokal) i 8 zł/m2 (piwnica), czyli ponad dwukrotnie większą od ceny wywoławczej (20 zł i 4 zł).
- W sumie razem z podatkiem płacić nam będzie co miesiąc prawie 5 tys. zł. To niezły grosz - cieszył się z wyniku przetargu Leszek Mierzejewski, dyrektor ZGK.
Dlaczego przetarg był ofertowy a nie otwarty?
- Przy ustnych istnieje ryzyko, że startujący w nim się dogadają. Takie mechanizmy występują przy przetargach na działki. Nie chciałem do tego dopuścić - mówi dyrektor.
Okres wynajmu lokalu określono na 10 lat, a to oznacza, że jego dzierżawca miał pierwszeństwo zakupu.
Dlaczego miał? Otóż trzy dni po ogłoszeniu wyniku przetargu zwycięzca poinformował dyrektora, że nie podpisze umowy.
Czy procedurę przetargową trzeba będzie powtórzyć? Dyrektor ma nadzieję, że nie.
- Konsultujemy się z prawnikiem, bo być może za zwycięzcę będzie można w tej sytuacji uznać oferenta, który zadeklarował drugą pod względem atrakcyjności kwotę - poinformował nas dyrektor Mierzejewski.
W podstawowej ofercie właściciel firmy APEX proponował 41 zł/m2 lokalu i 8 zł/m2 piwnicy.
(pul)
2005.02.02