Sąd Okręgowy w Olsztynie wydał postanowienie o wszczęciu postępowania lustracyjnego wobec Bernarda Miusa. Stało się tak na wniosek oddziałowego Biura Lustracyjnego w Białymstoku, które wystąpiło do sądu o wydanie orzeczenia, że burmistrz Pasymia złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.

Czy Bernard Mius był Robertem

DOWODY NA MIKROFILMIE

Z materiałów zgromadzonych przez IPN wynika, że Bernard Piotr Mius został zarejestrowany 14 września 1979 r. przez wydział II Komendy Wojewódzkiej MO w Olsztynie pod numerem 10855 jako kandydat na tajnego współpracownika. Dwa tygodnie później po rozmowie werbunkowej pozyskano go na tajnego współpracownika o pseudonimie Robert. Współpraca została rozwiązana 8 czerwca 1982 r. Wyrejestrowanie z ewidencji operacyjnej miało nastąpić z „powodu nieprzydatności”. Materiały złożone zostały w KW MO/WUSW w Olsztynie i sfilmowane. Akta komisyjnie zniszczono, ale mikrofilm pozostał.

- Stoimy na stanowisku, że pan Mius złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne i wnioskujemy o stwierdzenie tego przez Sąd Okręgowy – informuje prokurator Agnieszka Rusiłowicz, naczelnik Biura Lustracyjnego oddziału IPN w Białymstoku.

NIE WSPÓŁPRACOWAŁEM

Bernard Mius, podobnie jak inni samorządowcy zobligowani ustawą, oświadczenie lustracyjne złożył w 2008 r. Nie ma w nim informacji o współpracy z organami bezpieczeństwa.

- Moje oświadczenie jest zgodne z prawdą. Nigdy nie pracowałem i nie byłem współpracownikiem służb bezpieczeństwa – zapewnia „Kurka” burmistrz Pasymia.

Nie ma wątpliwości, że za wywołaniem sprawy stoją jego przeciwnicy.

- Zbliżają się wybory samorządowe. Moi konkurenci nie śpią. Będą szukać różnych tematów, które mogą być wykorzystane przeciwko mnie. Na szczęście, to wyborcy zadecydują o tym kto zostanie burmistrzem – mówi Mius. Nie dopuszcza do siebie myśli, aby miał nie wystartować w najbliższych wyborach. - Nie ma takiej opcji. Mam nadzieję, że to zamieszanie mi nie przeszkodzi.

Naczelnik Biura Lustracyjnego Agnieszka Rusiłowicz informuje, że to, w jakiej kolejności lustrowane są osoby piastujące funkcje publiczne reguluje ustawa.

- Pan Mius był lustrowany tak jak wszyscy. Żadni jego konkurenci nie mieli wpływu, ani na wszczęcie, ani na linię tego postępowania. Odbyła się normalna procedura lustracyjna. Po prostu na temat pana Miusa zachowały się materiały i stąd nasz wniosek - tłumaczy prokurator Rusiłowicz.

TO NIE MY

Najgroźniejsi konkurenci Miusa w walce o fotel burmistrza zaprzeczają, aby w tej sprawie mieli swój udział.

- Na pewno nie ja maczałam w tym palce – mówi jego poprzedniczka, z którą od lat toczy boje, Lucyna Kobylińska. - Jak bym chciała na niego donosić, to zrobiłabym to już rok wcześniej, kiedy na stronie IPN została opublikowana informacja o współpracy pana Miusa z organami bezpieczeństwa. Wiedziałam, że któregoś dnia zostanie to zweryfikowane przez sąd.

Sugestiom Miusa zaprzecza także Wiesław Nosowicz, pierwszy burmistrz Pasymia w demokratycznej Polsce: - Nie mam niestety znajomości w IPN, to fałszywy trop. Najlepiej iść w zaparte i mówić białe na czarne. To takie typowe dla wielu polityków.

Kobylińska nie ma wątpliwości, że sąd uzna Miusa za kłamcę lustracyjnego. Dlatego, według niej, powinien on natychmiast złożyć rezygnację z zajmowanego stanowiska. Radzi też władzom PSL, aby wycofały rekomendację dla Miusa w najbliższych wyborach. Uprawomocnienie orzeczenia nastąpi już po tym terminie, a wtedy, w przypadku zwycięstwa obecnego burmistrza, trzeba będzie powoływać komisarza.

- To zakłóci pracę naszego samorządu – przewiduje Kobylińska.

O tym, że w tej sytuacji Mius powinien wycofać się z życia publicznego przekonany jest również Nosowicz: - Jeżeli IPN skierował do sądu wniosek, to na pewno ma podstawy. Brnięcie w to dalej przez obecnego burmistrza będzie świadczyć o jego braku odpowiedzialności za losy miasta i gminy.

PSL NIE WYCOFA REKOMENDACJI

Szef zarządu powiatowego PSL starosta Jarosław Matłach do sprawy podchodzi ostrożnie.

- Za wcześnie, żeby wystawiać oceny. Było już wiele procesów lustracyjnych, które nie potwierdziły zarzutów o współpracy – mówi starosta. Zapewnia też, że dopóki nie będzie wyroku sądu ludowcy w sprawie Miusa nie podejmą raczej żadnych decyzji. - Na dziś jest burmistrzem z PSL-u i będzie walczył ponownie o to stanowisko z rekomendacją naszej partii w najbliższych wyborach.

Wszystko wskazuje na to, że do czasu wyborów samorządowych sprawa nie znajdzie swojego finału. Piotr Zbierzchowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie informuje, że ze względu na sezon urlopowy nie został jeszcze wyznaczony termin pierwszej rozprawy.

Andrzej Olszewski/fot. M.J.Plitt, archiwum