Szok i niedowierzanie w szczycieńskim środowisku policyjnym. Czterem funkcjonariuszom drogówki i jednemu emerytowi Prokuratura Okręgowa w Olsztynie postawiła zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za odstąpienie od ukarania kierowców popełniających wykroczenia. Podejrzani mieli przyjmować banknoty o nominałach od … 50 do 100 złotych. - To się wydaje nieprawdopodobne – komentuje były długoletni funkcjonariusz szczycieńskiej drogówki.
limg("04_FOTO.JPG", "W zamian za odstąpienie od ukarania łamiących przepisy kierowców, policjanci mieli przyjmować
od 50 do 100 zł. Zdjęcie jest tylko ilustracją tekstu");
50 ZŁ MIAŁO WYSTARCZYĆ
O sprawie kierownictwo Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie zostało powiadomione przez policjantów, którzy podejrzewali, że kilku ich kolegów może brać łapówki. O podejrzeniach poinformowano Biuro Spraw Wewnętrznych. Po potwierdzeniu nieprawidłowości w szczycieńskiej drogówce przekazało ono sprawę Prokuraturze Okręgowej w Olsztynie. Postępowanie trwało już od stycznia br. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie czterem policjantom i jednemu emerytowi zarzutów. Dotyczą one przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za odstąpienie od ukarania kierowców, którzy popełnili wykroczenia drogowe. Funkcjonariusze mieli przyjmować banknoty o nominałach od 50 do 100 złotych. Według ustaleń, tylko jeden wziął większą sumę, 50 euro. Poza łapówkarstwem trzem z policjantów postawiono również zarzut dotyczący poświadczenia nieprawdy w notatce służbowej. Chodzi o to, że mieli oni nie wpisywać do notesów informacji o zatrzymaniu kierowcy. Podejrzani mają stosunkowo krótki staż pracy i nie nabyli jeszcze uprawnień emerytalnych. Służyli w policji od pięciu do jedenastu lat. Funkcjonariusze zostali już zawieszeni w wykonywaniu obowiązków. Komendant Powiatowy Policji w Szczytnie insp. Sławomir Olewiński wobec czterech z nich wszczął także postępowanie dyscyplinarne związane z wydaleniem ze służby. Policjantom podejrzanym o przyjmowanie łapówek grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
NIE ZAMIETLI POD DYWAN
Informację o aferze w drogówce wiele osób, zwłaszcza tych związanych ze środowiskiem policyjnym, przyjmuje z niedowierzaniem.
- To się wydaje nieprawdopodobne. Zamurowało mnie, kiedy się o tym dowiedziałem – komentuje były długoletni funkcjonariusz szczycieńskiej drogówki, który dobrze zna podejrzanych. Nie wierzy, by jego dawni koledzy byli zdolni do popełnienia zarzucanych im przestępstw.
- Ludzie czasami posądzają policjantów o różne rzeczy. To jest i śmieszne, i straszne – mówi.
Z kolei były komendant powiatowy Arkadiusz Niewiński przyznaje, że sprawa wygląda poważnie.
- Skoro śledztwo prowadzi prokuratura okręgowa to znaczy, że coś może być na rzeczy, tym bardziej że zarzuty nie dotyczą tylko jednej osoby – uważa. Według niego pocieszające w tym wszystkim jest to, że nieprawidłowości ujawnili inni policjanci.
- To dobry sygnał, że funkcjonują pewne mechanizmy obronne, a nie zamiata się niewygodnych problemów pod dywan – mówi Arkadiusz Niewiński.
Zwraca przy tym uwagę jeszcze na inny aspekt sprawy dotyczący mentalności sporej części kierowców.
- Cały czas mówimy tylko o tych, którzy wzięli, zapominając o wręczających łapówkę, a niestety, wielu obywateli zatrzymywanych na drogach targuje się jak na bazarze. To rodzi pokusę – mówi, zastrzegając jednak, że jeśli zarzuty się potwierdzą, to dla podejrzanych o nie policjantów nie może być usprawiedliwienia.
(ew)