ójt Czesław Wierzuk będzie już mógł z podniesioną głową wracać do domu w dniu wypłaty. Zdominowana jego oponentami Rada Gminy podniosła mu pobory o ponad 100%, bo... musiała.
W
Więcej niż dwa razy
W Dźwierzutach, wobec faktu, że znakomita większość radnych nie była do wójta usposobiona przychylnie, od początku wrzało jak w tyglu. Demonstracją siły było ustalenie wójtowych poborów na bardzo niskim poziomie. Okazało się jednak, że na taką szykanę nie pozwalała ustawa. Wobec tego na sesji, która odbyła się w piątek 21 lutego, powrócono do tematu. Do porządku obrad dodatkowy punkt dotyczący ustalenia poborów Czesławowi Wierzukowi, wprowadzony został jednogłośnie. Uchwała w taki sam sposób została potraktowana.
- Wczoraj spotkaliśmy się z wójtem i omówiliśmy wiele spraw. Nastawienie wójta do rady i nasze do wójta zmieniło się radykalnie - zapowiadał przyszłą zgodę między reprezentantami gminnej władzy Leszek Dec.
Ostatecznie stanęło na tym że wójt Wierzuk będzie otrzymywał łączne wynagrodzenie (ze wszystkimi dodatkami) w wysokości 6800 zł brutto, co daje około 4,2 tys. "na rękę", czyli ponad dwukrotnie więcej niż stanowiła pierwsza wersja "wynagrodzeniowej" uchwały.
Jeszcze nie czysty
Niespotykanie długo, w porównaniu z dotychczasowymi sprawozdaniami na przestrzeni trzech minionych kadencji, trwało sprawozdanie wójta z działalności między sesjami. Sporo miejsca zajęła informacja o reperkusjach, a dokładniej - ich braku, po nagłośnionej libacji, koronującej wybór Wierzuka na wójta i po proteście jednego z komitetów wyborczych.
- Na pewno było trochę naszej winy, ale i postępowanie policji nie było całkiem w porządku - odnosił się wójt do wydarzeń z połowy listopada. - Nie chcę wyciągać konsekwencji, choć mój autorytet został nadszarpnięty. Przyszedł do mnie komendant, mówił ludzkim głosem, a potrzeba nam współpracy.
Według wójta także sąd nie doszukał się żadnych przekrętów podczas kampanii wyborczej, a prokuratura wojewódzka odmówiła wszczęcia śledztwa.
Ta część sprawozdania była przyczynkiem do pierwszego starcia między wójtem a radnymi. Jarosław Śmieciuch, pełnomocnik komitetu wyborczego "Niezależni", odczytał pismo z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, w którym ta uchyliła postanowienie Prokuratury Rejonowej o umorzeniu postępowania i nakazała ponowną analizę zdarzeń i faktów. Stanowi to dowód, że wójt - jak na razie - nie ma podstaw do pełni zadowolenia.
Sami sobie winni
Radni dowiedzieli się od wójta, że nagłośnione skandale i nieporozumienia przyniosły gminie niepowetowane straty.
- Skutek jest taki, że naszego wniosku dotyczącego budowy sali gimnastycznej nie przyjęto do kontraktu wojewódzkiego i nie dostaniemy dofinansowania w wysokości ponad 1 mln zł - wpędzał wójt swych przeciwników w poczucie winy. Jednocześnie pocieszał. Podczas szkolenia na temat "Samorząd w UE" (certyfikat dowodzący uzyskanych kwalifikacji, wójt okazał zebranym) dowiedział się wiele na temat programów pomocowych, sposobów pozyskiwania funduszy i pisania wniosków.
- Przystąpiliśmy niezwłocznie do działania. Już przygotowujemy wnioski do SAPARDU, ARMiR i innych - informował Wierzuk, dodając, że na owym szkoleniu dowiedział się, iż należy mieć opracowany program rozwoju gminy, najlepiej na co najmniej 10 lat. I taki wstępny program, choć tylko na lata 2003-2006, dotyczący wyłącznie inwestycji, został już opracowany. Zakłada, że Dźwierzuty pozyskają pieniądze z programów unijnych, z WFOŚ, UKFiT i od innych jeszcze donatorów. Jeśli uda się zrealizować te zamierzenia, to gmina wykona zadania wartości ponad 14,2 mln zł, przy udziale własnych środków na poziomie 641 tys. zł.
Swoi ludzie wójta
Podłożem drugiego starcia między wójtem a opozycyjną radą były statuty nowo powołanych instytucji kultury, w miejsce zlikwidowanych jednostek budżetowych czyli gminnej biblioteki i domu kultury. Zmiana to formalna, wynikająca z przepisów prawa, ale skutkuje - jak każda likwidacja - rozwiązaniem umów o pracę z dotychczas zatrudnionymi w tych placówkach osobami i ewentualnym zatrudnieniem ich w "nowych" instytucjach. Punkt zapalny stanowił statutowy zapis dotyczący powołania dyrektorów. Jest to kompetencja wójta i tego akurat nikt mu nie odmawiał. Radni chcieli jednak, by w statucie został określony tryb powołania - w drodze konkursu. Wójt się nie godził i do konsensusu nie doszło. Nie pomogła nawet "na gorąco" zwołana narada wnioskodawców z radcą prawnym. Kwestię tę ponownie dźwierzucka rada będzie rozpatrywać na kolejnej sesji.
- Bo wójt ma już swoich ludzi, których chce na stołki powsadzać - podłoże konfliktu przybliżył "Kurkowi" jeden z radnych.
Halina Bielawska
2003.02.26