Kategorycznych działań zmierzających do wyeliminowania fetoru emitowanego przez Wytwórnię Podłoża Zastępczego w Lemanach żąda od władz miasta Społeczny Komitet Protestacyjny. Pod złożoną przez niego petycją podpisało się 630 mieszkańców miasta. Przedstawiciele firmy deklarują, że wyprowadzą z Leman uciążliwą część produkcji do końca 2008 roku, a do tego czasu zaprzestaną jej w sezonie letnim.

Dajcie nam jeszcze dwa lata

KOMITET PROTESTACYJNY

Mieszkańcy Szczytna dość już mają biernej postawy władz miasta wobec właściciela Wytwórni Podłoża Zastępczego w Lemanach. Napływający z tego zakładu fetor mocno daje się we znaki, szczególnie na osiedlu Solidarności.

Liczne interpelacje kierowane od kilku lat na ręce burmistrza nie odnoszą pożądanych skutków, składane obietnice o zaprzestaniu emisji "złowonnych zapachów" do dziś nie doczekały się realizacji. Poirytowani mieszkańcy postanowili więc założyć Społeczny Komitet Protestacyjny, żądając kategorycznych działań w celu wyeliminowania fetoru. Domagają się od burmistrza wystąpienia do Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska o ocenę stanu czystości powietrza oraz odwieszenie postępowania sądowego przeciwko właścicielowi wytwórni w Lemanach. Pod petycją podpisało się 630 mieszkańców Szczytna.

SAME OBIECANKI

Sześcioosobowa delegacja Komitetu Protestacyjnego miała okazję bezpośrednio przekazać swoje uwagi trójce przedstawicieli WPZ Lemany. Obie strony zaprosił do siebie 26 października burmistrz Paweł Bielinowicz.

Pierwsza głos zabrała prawdziwa weteranka walki z lemańskim fetorem, radna Zofia Żarnoch. Przypomniała historię swoich bezskutecznych bojów, czyli wielu składanych interpelacji.

- Od ośmiu lat słyszę same obiecanki i żadnych efektów - żaliła się radna.

Jej zaangażowanie w tej sprawie nie podobało się liderom SLD. W konsekwencji musiała opuścić swój klub radnych i partię.

UGODOWY BURMISTRZ

Miasto dwukrotnie występowało na drogę sądową przeciwko właścicielowi firmy z Leman, ale za każdym razem godziło się zawiesić postępowanie, przyjmując jego zapewnienia o rychłym zaprzestaniu uciążliwego dla powonienia etapu produkcji - fermentacji.

- Robiliśmy różnego rodzaju badania i symulacje, próbując przystąpić do modernizacji i przebudowy zakładu, ale wyszło na to, że nie bylibyśmy w stanie obsłużyć kosztów kredytów - tłumaczył Dariusz Woźniak odpowiadający w firmie za finanse. Wytwórnia przymierzała się też do zamontowania specjalnej kurtyny w celu zatrzymania "zapachów". To jednak nic nie dało, w 2003 roku zapadła decyzja o konieczności budowy drugiego zakładu, w którym miałaby się odbywać fermentacja. Wybór padł na gminę Dźwierzuty, ale po proteście mieszkańców lokalizację zmieniono na Kołodziejowy Grąd.

Działania właściciela wytwórni Mariusza Spychała wzbudziły uznanie u burmistrza Bielinowicza. Tym tłumaczy swoją ugodową postawę wobec firmy z Leman i zawieszenie sprawy sądowej. Wpływ na to miał też, według niego, brak "ostrych narzędzi" administracyjnych.

- Zakład nie leży na terenie miasta, a do tego minister pracy nie opracował jeszcze metodologii prowadzenia badań zapachu - uzasadniał burmistrz.

MIEJSCA PRACY

- W obu naszych zakładach pracuje 70 osób, a współpracuje ponad 1000 - podkreślał Krzysztof Stempiński, dyrektor WPZ Lemany. Zakład objęty jest nadzorem Państwowej Inspekcji Pracy i sanepidu oraz weterynarii. - Nie zdarzył się do tej pory ani jeden przypadek choroby zawodowej - zapewniał dyrektor, dodając, że to najlepszy dowód na to, że żadne normy nie są przekraczane. Przyznawał jednak, że protesty mieszkańców mogą mieć uzasadnienie. - Pan Spychał jest świadomym człowiekiem, zdaje sobie sprawę, że to, co ulatuje z zakładu jest uciążliwe.

Dyrektor Stempiński podkreślał też, że jego firma straciła trzy lata na sprawy proceduralne związane z wyborem drugiego zakładu, do którego przeniesiono do tej pory 30% fermentacyjnego etapu produkcji. Prace opóźniło jeszcze wadliwe wykonanie sporej części konstrukcji. Kiedy przenosiny się zakończą nie wiadomo, bo to wymaga jeszcze sporych kosztów, a czy firmę będzie na to stać, zadecydują czynniki zewnętrzne: sprzyjająca koniunktura i to, czy banki zgodzą się udzielić firmie kredytu.

Te tłumaczenia nie do końca przekonały członków komitetu protestacyjnego.

- Ciągle państwo inwestujecie i ciągle brakuje wam pieniędzy - irytował się Zdzisław Choroszewski.

- Chcemy konkretnie usłyszeć, kiedy przestanie nam śmierdzieć w Szczytnie. Dość już mamy mieszkania przy szambie - wtórował mu Hubert Jasionowski.

- Tego nie można zrobić z dnia na dzień - bronił się Stempiński.

- Ale to trwa za długo - nie dawał za wygraną Jasionowski.

Dariusz Woźniak podkreślał, ze wytwórnia podłoża zastępczego należy do największych inwestycji w powiecie prowadzonych bez udziału kapitału zagranicznego.

- Ja również mieszkam na tym osiedlu i również mi to przeszkadza od czasu do czasu - przyznawał Woźniak, apelując jednak o cierpliwość.

Ta, jak wynikało z wypowiedzi protestujących, jest już na wyczerpaniu.

- Miasto traci turystów. Coraz mniejsze jest obłożenie hoteli i pensjonatów na tym terenie. Tam ludzie też pracują i też chcą mieć na chleb - argumentowała radna Żarnoch.

OBIECUJĄCE DEKLARACJE

Po naciskach członków Komitetu Protestacyjnego przedstawiciele wytwórni określili jako realny termin całkowitego przeniesienia uciążliwej fazy produkcji z Leman do Kołodziejowego Grądu na koniec 2008 roku. - Pod warunkiem jednak zdolności kredytowej banku i należytej kondycji finansowej pana Spychała - asekurował się Tadeusz Sudak, główny koordynator, nadzorujący inwestycje wytwórni.

W imieniu jej właściciela zapewnił także, że do tego czasu w Lemanach nie będzie prowadzony w okresie wakacji etap fermentacji. Po 2008 roku zakład w Lemanach nie zaprzestanie produkcji, odbywać się tu będzie nieuciążliwy dla powonienia proces pasteryzacji.

- To nie śmierdzi - uspokajał Tadeusz Sudak.

Protestujący poprosili o przekazanie im powyższych deklaracji na piśmie, aby mogli z nimi zapoznać wszystkich mieszkańców i uzyskać ich opinie. Z kolei przedstawiciele wytwórni zaprosili delegację komitetu do odwiedzenia zakładu w celu zapoznania się z prowadzonymi tu etapami produkcji.

Obie strony opuszczały spotkanie w dobrych nastrojach.

- Jeżeli właściciel wytwórni dotrzyma zobowiązań i w sezonie letnim wyeliminuje ten smród, to ludzie potraktują go poważnie - dzielił się swoimi wrażeniami Hubert Jasionowski. - Być może przeboleją jeszcze i to, że całkowite przeniesienie uciążliwej produkcji nastąpi dopiero za dwa lata.

(olan)

Powołując Komitet Protestacyjny, jego członkowie dali przykład, jak należy się integrować wokół nurtujących ogół mieszkańców spraw. Do tej pory rzecznikiem ich interesów była tylko jedna radna i redakcja "Kurka". Radną burmistrz zbywał zdawkowymi odpowiedziami, my z kolei byliśmy obrzucani epitetami przez właściciela wytwórni i atakowani za to, że robimy z igły widły. Jeszcze w lecie tego roku Mariusz Spychał zapewniał, że zapachy z Leman tylko "sporadycznie" zakłócają spokój obywatelom Szczytna. Teraz, kiedy swoje zdecydowane stanowisko wyraziła kilkusetosobowa grupa mieszkańców, przyszła pora na otrzeźwienie i przyznanie racji. Rzeczowy ton debaty obu stron konfliktu w gabinecie burmistrza pozwala mieć nadzieję, że atmosfera wokół wytwórni w Lemanach straci swój sensacyjny posmak, a zainteresowani mieszkańcy będą na bieżąco informowani o postępie prac zmierzających do wyeliminowania utrudniającego im życie fetoru.

Andrzej Olszewski

2006.11.15