W minionym tygodniu strażacy dwa razy brali udział w poszukiwaniach osób wypoczywających nad wodą. Powodem interwencji w obu przypadkach były pozostawione na brzegu przez dłuższy czas przez kąpielowiczów rzeczy.
W środę 21 lipca późnym popołudniem strażacy otrzymali zgłoszenie o pozostawionych na plaży w Orzynach nad jeziorem Łęsk ubraniach i napoju. - Z relacji zgłaszającego wynikało, że rzeczy te leżały tam od poprzedniego dnia – informuje st. kpt. Paweł Kozłowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie. Ratownicy, podejrzewając, że mogło dojść do utonięcia, przeszukali brzeg jeziora i porastające go trzcinowiska. Poszukiwania prowadzone były także z łodzi. Na miejsce zadysponowano specjalistyczną grupę wodno – nurkową z Mrągowa. Płetwonurkowie zbadali dno akwenu w okolicy plaży. Użyto także echosondy, jednak nie wykryła ona obiektu przypominającego człowieka. Po godzinie 21.00 działania zakończono.
W poszukiwaniach brało udział 21 strażaków z sześciu zastępów.
Niemal bliźniacza sytuacja wydarzyła się w sobotę 24 lipca wieczorem nad jeziorem Kierwik. Tam podejrzenia o tym, że ktoś mógł utonąć, wzbudził pozostawiony na brzegu ręcznik oraz telefon. Zgłaszający poinformował, że przedmioty te leżą na plaży już od kilku godzin. Tym razem do poszukiwań zaangażowano 18 strażaków. Pozostawiony nad wodą telefon przekazano policji, która odnalazła jego właściciela. Jak się okazało, użytkowała go jego córka, której, na szczęście, nic złego się nie stało.